Victoria Cross jest najwyższym brytyjskim odznaczeniem wojskowym przyznawanym za odwagę w obliczu wroga na polu walki, który został ustanowiony 29 stycznia 1856 przez królową Wiktorię.
Zadziwiające jest to, że pomimo wielu dzielnych czynów podczas II wojny światowej, tylko jeden pilot Fighter Command – Flight Lieutnant James Nicolson, pilot 249 dywizjonu RAF otrzymał to najwyższe brytyjskie odznaczenie. Jednym z powodów jest to, że byli świadkowie, którzy widzieli tą akcję, a jest to jeden z warunków otrzymania odznaczenia. Inni piloci, którzy także wykazali się wielką odwagą nie mieli tego szczęścia.
Flight Lieutnant James Brindley Nicolson
F/L James Brindley Nicolson urodził się 29 kwietnia 1917 w Londynie. W 1936 wstąpił do Królewskich Sił Powietrznych na służbę krótkoterminową. 12 października rozpoczał szkolenie w 13 E&RFTS w White Waltham. 16 stycznia 1936 trafił do 10 FTS w Tern Hill a w sierpniu rozpoczął służbę w 72 dywizjonie RAF. W maju 1940 został przeniesiony do nowo powstałego 249 dywizjonu RAF, na stanowisko dowódcy eskadry. Wraz z tą jednostką wziął udział w bitwie o Anglię, która zakończyła się dla niego słynną walką z 16 sierpnia, za którą otrzymał Krzyż Wiktorii. W lutym 1941, po kilku miesiącach rekonwalescencji, trafił do No 54 OTU. Do służby bojowej powrócił dopiero we wrześniu 1941 obejmując dowodzenie nad 1459 eskadrą (przeformowaną później w 538 dywizjon) latającą na Baeufighterach. W marcu 1942 przeniesiono go do Indii, gdzie początkowo służył jako oficer sztabowy by w sierpniu 1943 objąć dowodzenie nad 27 dywizjonem latającym na Beaufighterach. Po roku dowodzenia otrzymał awans na stopień Acting Wing Commandera oraz objął dowodzenie nad jednostkami szkolnymi w Azji Południowo-Wschodniej. Jednak nie dożył końca wojny. 2 maja 1945 poleciał na ochotnika na misję bojową jako obserwator w bombowcu Liberator. W trakcie loty jeden z silników się zapalił i samolot spadł w wody Zatoki Bengalskiej. Jego ciało nie zostało znalezione.
Start Hurricane’ów dywizjonu 249. Na drugim planie GN-A, najprawdopodobniej samolot Nicolsona. Widać różnice w odcieniu oznaczeń między dwoma startującymi samolotami. Zdjęcie z kolekcji Tonego O’Toole
Pamiętna walka
16 sierpnia był ciepłym, letnim dniem. Koło południa Luftwaffe przypuściła dwa silne ataki – jeden na wschodzie, gdzie walki toczyły się nad Kentem, a drugi na środkowym wybrzeżu, nad hrabstwami Hampshire i Sussex.
Około 12.30 brytyjskie stacje radarowe wykryły dużą formację wroga kierującą się nad Portsmouth. By odeprzeć ten atak, do boju skierowano pięć dywizjonów RAF wyposażonych w samoloty Hawker Hurricane – 1, 43, 601, 249 i 213, oraz jeden na Spitfire’ach (152). W sumie odeprzeć ten nalot miało 72 samoloty Fighter Command
Ich przeciwnikiem była armada składająca się z 104 Junkersów Ju 87, słynnych Sztukasów, w osłonie ponad 200 Messerschmittów 109 z pułków JG2, JG 27 i JG53 oraz 54 Messerchmittów 110 z pułków ZG 2 i LG1.
Celem niemieckich bombowców były lotniska RAF Tangmere, Gosport , HMS Daedalus (baza Fleet Air Arm) oraz stacja radarowa Ventnor.
249 dywizjon wystartował w celu patrolu i ochrony Portsmouth. F/L James Nicolson dowodził Kluczem Czerwonym, w którym byli także P/O M. King (Czerwony 2) i S/L E. King (Czerwony 3).
Rekonstrukcja wyglądu samolotu Nicolsona. Samolot P3576 został wyprodukowany w zakładach Hawker wiosna 1940 roku. Na zdjęciu wydaje się mieć oznaczenia (kokardy) namalowane w jaśniejszym, przedwojennym odcieniu (stosowane w zakładach Gloster). W sierpniu najprawdopodobniej namalowano na spodzie skrzydeł kokardy w ciemniejszych, regulaminowych kolorach. Decyzję o ich użyciu, i o zastosowanym odcieniu oznaczeń na pozostałych powierzchniach w modelu pozostawiamy modelarzowi. Malował Zbyszek Malicki.
Będąc w pobliżu Southampton Nicolson zauważył 3 wrogie samoloty. Zameldował o tym dowodzącemu jednostką, który nakazał Kluczowi Czerwonemu zająć się wrogiem. Jednak zanim trójka pilotów dotarła do wroga, ten został zaatakowany przez Sptfire’y. Widząc to, Nicholson zawrócił był dołączyć do reszty 249 dywizjonu.
Jednak wkrótce spadł na nich atak niemieckich myśliwców. Nicolson oraz P/O King zostali zestrzeleni i musieli wyskoczyć na spadochronach. Samolot S/L Kinga został uszkodzony ale udało mu się wrócić do bazy. W swym raporcie Nicolson stwierdził, że jego samolot otrzymał cztery trafienia z działek w kokpit – pociski uszkodziły osłonę kabiny, zraniły go w udo i nogę oraz zapaliły rezerwowy, opadowy, zbiornik paliwa.
Nicolson postanowił natychmiast opuścić płonący samolot. Gdy miał już stopy oparte o fotel zauważył samolot wroga lecący około 200 metrów przed nosem swego myśliwca. Natychmiast nacisnął spust, który trzymał do momentu, gdy żar w kabinie był już nie do zniesienia.
Po opuszczeniu samolotu został jeszcze ostrzelany przez członków Home Guard (choć podejrzanymi są też żołnierze z jednostki Royal Engineers, którzy obozowali w rejonie, w którym wylądował Nicolson) i otrzymał postrzał w pośladek. Po wylądowaniu został zabrany, z poparzeniami rąk, szyi, twarzy i nóg oraz ranami postrzałowymi, do szpitala w Southampton.
Przez wiele lat zakładano, że Nicolson walczył z Messerschmittami 110. Wspomniał nawet o tym typie samolotu gdy opowiadał o tym w grudniu 1940 na antenie radiowej. Jednak w raporcie dotyczącym poniesionych strat, który spisał S/L John Grandy, dowódca 249 dywizjonu, 19 sierpnia 1940, Nicolson stwierdził, że został zaatakowany przez Me 109.
Co zaś się tyczy samolotu, do którego strzelał, to też istnieją rozbieżności w raportach. W pierwszym, spisanym 19 sierpnia w szpitalu, Nicolson stwierdził, że strzelał do Messerschmitta 109. Jednak parę dni później, w oficjalnym raporcie z walki (choć wciąż napisanym ręką S/L Grandy’ego) pojawił się Messererschmitt 110. Być może zmiana „ofiary” nastąpiła pod wpływem opisu świadka, który widział Messerschmitta 110, który ostro zanurkował po tym jak brytyjski myśliwiec otworzył ogień.
James Nicolson po rekonwalescencji w szpitalu. Zdjęcie IWM/Wikipedia (domena publiczna), obok Victoria Cross (wikipedia)
Najnowsze badania wskazują, że pilot, który zestrzelił Nicolsona należał do II/JG53, która operowała rejonie tego starcia. Jednym z kandydatów jest Staffelkapitan 6/JG53 Heinz Bretnutz, który zgłosił zestrzelenie dwóch Hurricane’ów w rejonie, gdzie strącono Nicolsona i Kinga.
Warto zauważyć, że w raporcie bojowym Nicolson użył zwrotu „nacisnąłem spust” a nie „strzelałem”. Otóż sam Nicolson nie był w stanie stwierdzić, czy jego broń była odbezpieczona czy zabezpieczona. Nie dziwi to nas, biorąc pod uwagę, że kokpit był w płomieniach.
Co ciekawe, w uzasadnieniu przyznania mu Victoria Cross przyznano mu zestrzelenie wrogiego samolotu. Jednak w tym rejonie Luftwaffe nie straciła żadnego Messerschmitta.
15 listopada w the London Gazette pojawiła się informacja o przyznaniu Nicolsonowi Krzyża Wiktorii. On sam otrzymał go 25 listopada. Co ciekawe, minęło trochę czasu zanim zdecydował się przyszyć baretkę do swojego munduru.
Mogą Cię zainteresować
- Model myśliwca Hurricane z oznaczeniami F/L Jamesa Nicolsona w sklepie Arma Hobby link
This post is also available in: English