58. Shimbu-tai
Losy samolotów i pilotów 58. Shimbu-tai są dokładną kopią historii bliźniaczej 57. Shimbu-tai. Lotnicy obu jednostek pochodzili z 14. i 15. kursu pilotów myśliwskich Armii w Akeno, razem przechodzili organizację swoich formacji na lotnisku Shimodate pod Tokio, razem ruszyli do bazy Miyakonojo na Kiusiu, aby wziąć udział we wspólnej misji (25 maja 1945 r.) przeciwko amerykańskim okrętom w pobliżu Okinawy. Wszystkie te wydarzenia opisałem w poprzednim artykule cyklu, nawiązując do malowania Hayate „białe 21” z ogromną strzałą na kadłubie.
Samoloty i piloci
Powszechnie znane zdjęcie maszyn 58. Shimbu-tai, pokazuje nam Ki-84 Ko ustawione w równym szeregu. Na pierwszym planie „białe 4”, dalej nasza Hayate „białe 7”, maszyna z nieznanym (zasłoniętym przez żołnierzy) numerem taktycznym, oraz „białe 12” i kolejne.
„Białe 12” to samolot dowódcy jednostki, porucznika Takashi Takayanagi. „Białe 4” to maszyna dowódcy jednego z kluczy i zarazem zastępcy dowódcy jednostki, porucznika Yasushi Tominagi. „Białe 7” należało zaś do porucznika Toku Uedy, również pełniącego funkcję dowódcy jednego z kluczy 58-mej. Wszyscy trzej piloci przeszli pełne szkolenie myśliwskie w Akeno i formalnie posiadali stopień podporucznika. Jednakże że względu na funkcje pełnione w 58-mej oraz ogólny charakter jednostki, otrzymali awans o jeden stopień (na porucznika czasu wojny).
Ki-84 Hayate – recenzja z japońskiego magazynu „Scale Aviation”
Misja
Do misji 25 maja 1945 r. wyruszyło po 10 Hayate ze składu 57. i 58. Shimbu-tai, trzy maszyny samobójcze z innych jednostek oraz 11 Ki-84 Ko osłony myśliwskiej. W drodze ku Okinawie z formacji odpadła jedna maszyna 58-mej. Był to samolot kaprala Takashi Ino, który w wyniku awarii silnika zmuszony został do przymusowego lądowania na pasie polowym w Kumanosho. Powrócił on do Miyakonojo i kilka dni później (28 maja) wziął udział w misji samobójczej wraz z maszynami innych jednostek Shinfu. Wiemy, że reszta formacji została zaatakowana w pobliżu wyspy Ie Shima, przez myśliwce Thunderbolt z szeregów 318th FG, jednak główny impet amerykańskiego uderzenia przyjęły na siebie myśliwce 103. Sentai. Fakt ten (najprawdopodobniej) pozwolił na atak trzech Hayate na szybki okręt transportowy (dawny niszczyciel eskortowy) APD-47 Bates.
Wiemy także, ze amerykańscy myśliwcy nie doszacowali rozmiarów swojego sukcesu. W potyczce z – jak zameldowali – około 30 samolotami Zero, zgłosili 8 zwycięstw. Nawet jeśli w walkę wdały się jedynie Hayate 103. Sentai, to z jej 11 maszyn powróciła tylko jedna. Czyżby poświęcenie japońskich myśliwców pozwoliło ujść cało maszynom uderzeniowym? Jeśli tak, to jaki los spotkał pozostałe 19 maszyn 57. i 58. Shimbu-tai? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy.
Malowanie i oznakowanie
Wspomniane zdjęcie uwidacznia różnice w odcieniach barw kamuflażu. „Biała 4” jest wyraźnie jaśniejsza od dwóch kolejnych maszyn w szeregu, co sugeruje oliwkowozielony kolor jej „mundurka”. W podobny sposób pomalowana była ponoć także maszyna dowódcy „białe 12”, choć z powodu oddalenia, trudno to wychwycić wzrokiem. Nasza „białe 7” występuje natomiast ewidentnie w regulaminowym ciemnozielonym malowaniu.
Może to sugerować, że pochodzi z wcześniejszych serii produkcyjnych, kiedy to braki w składnikach chemicznych do produkcji farb nie wpływały jeszcze znacząco na ich finalny odcień. Ciekawostką jest też to, że pomimo kamuflażu, posiada czarny pas przeciwodblaskowy na kadłubie przed wiatrochronem. Zasadniczo w samolotach fabrycznie kamuflowanych, nie wymagano obecności tegoż pasa. Pomimo to pojawiał się on na sporej ilości maszyn i choć nie stanowił normy, nie był też szczególną rzadkością.
Specyficzne godło 58. Shimbu-tai przywodzi na myśl jakiś piracki rodowód i tak też było początkowo odbierane. Amerykanom kojarzyło się z insygniami „chłopców komandora Blackburna”, czyli legendarną VF-17 „Jolly Rogers”. Elementy widoczne u dołu znaku, identyfikowano jako okręt (lotniskowiec?) na falach oceanu. Ta interpretacja okazała się jednak całkowicie błędna. Znak odnosi się bowiem do Kamayude – wyroku śmierci wykonywanego przez ugotowanie skazańca we wrzącej wodzie lub oleju. Ta przerażająca, acz niezbyt popularna forma egzekucji, nie jest jednak „patentem” japońskim. Prawdę powiedziawszy, do Kraju Kwitnącej Wiśni dotarła prawdopodobnie około XV wieku i była niezwykle rzadko stosowana. Największą popularnością cieszyła się w starożytnej Persji, choć jej korzenie – jak się przypuszcza – są znacznie, znacznie starsze. W podobnym okresie pojawiła się również w Europie (Hiszpania, Francja. Włochy, Anglia), a angielski monarcha król Henryk VIII wprowadził ją nawet oficjalnie na mocy specjalnego dekretu (na początku XVI w.). W każdym przypadku (za wyjątkiem wspomnianej Persji), orzekana była za wyjątkowo okrutne występki, w szczególności za zbrodnie popełniane przeciw monarchom, ich rodzinom, bądź wysokim urzędnikom państwowym. W Anglii stosowana była prawie wyłącznie za dobrze udokumentowane zbrodnie trucicielstwa. W Japonii prawie nigdy jej nie stosowano, choć kontekst – samobójcze jednostki lotnictwa vs. wroga flota zagrażająca Cesarstwu – jest bardziej niż oczywisty.
Godła na ogonach Hayate 58-mej mają indywidualny charakter i nieznacznie różnią się od siebie. Do ich malowania nie używano bowiem szablonów. W kilku przypadkach zostały naniesione ręką samych pilotów, w innych pomogła obsługa techniczna. Zgodnie z relacjami świadków, na jednym lub dwóch samolotach, ogień pod kociołkiem miał kolor czerwony. Nie wiadomo jednak o które maszyny chodzi i czy to w ogóle pokrywa się z faktami.
Zobacz jeszcze:
Kup model Ki-84 Hayate Special Attack Units w sklepie Armahobby.pl online!
Miłośnik mocnej kawy i gorzkiej czekolady, niepoprawny optymista, romantyk i marzyciel, z wykształcenia ekonomista, z zamiłowania historyk i modelarz. Od niepamiętnych czasów zafascynowany lotnictwem w każdej odmianie i postaci. Od szeregu lat szczególną uwagę poświęca wszelkim aspektom działań Lotnictwa Armii i Marynarki Kraju Kwitnącej Wiśni.
This post is also available in: English