Przedstawiamy pięć malowań z naszego pierwszego zestawu Airacobry w skali 1/72. Chociaż wypraski zawierają części pozwalające zbudować model wszystkich podstawowych wersji myśliwca, podjęliśmy decyzję, że malowania w kolejnych standardowych pudełkach Airacobry będą dobierane wersjami samolotu, wyjątek być może zrobimy w przyszłości dla podwójnego pudełka Deluxe Set. Na pierwszy ogień idzie wersja P-39Q. W pudełku znajdziecie kalkomanie do trzech samolotów amerykańskich, jednego włoskiego i jednego polskiego.
Zobaczcie, jakie malowania przygotowaliśmy w zestawie Airacobra P-39Q:
P-39Q-10 Airacobra, 363. Dywizjon Myśliwski, 357. Grupa Myśliwska, pilot por. Clarence “BUD” Anderson, Oroville, Kalifornia, październik 1943 r.
P-39Q-1 Airacobra, 46. Dywizjon Myśliwski, 15. Grupa Myśliwska, Makin, Wyspy Gilberta koniec 1943 r.
P-39Q-15 Airacobra, 10. Dywizjon, 4. Pułk Myśliwski, Lotnictwo Włoskie, baza Galatina, Włochy, listopad 1944 r.
P-39Q-6 Airacobra, 82. Dywizjon Rozpoznawczy, 71. Taktyczna Grupa Rozpoznawcza, pilot por. Michael Moffitt, Saidor, Nowa Gwinea, wiosna 1944 r.
P-39Q-20 Airacobra, 2. Mieszany Specjalny Pułk Lotniczy, „ludowe” Lotnictwo Polskie, pilot gen. płk Fiodor Połynin, Warszawa 1945 r.
W związku z trwającą wojną zadawaliście pytania: czy będą malowania sowieckie, czy będzie pudełko z sowieckimi asami? Specjalnego pudełka dla sowieckich malowań nie planujemy, ale spodziewajcie się pojedynczych, ciekawych malowań sowieckich w pudełkach poszczególnych wersji. Pamiętajmy, że w sowieckim lotnictwie nie latali wyłącznie Rosjanie, ale także wielu Ukraińców, a jednym z najwybitniejszych asów latających na Airacobrach był Tatar z Krymu.
Zobacz jeszcze:
Zamów model P-39Q Airacobra w sklepie Arma Hobby link
Modelarz, syn i ojciec modelarza. Uwielbia grzebanie się w dokumentacji i analizowanie starych zdjęć. Skleja samoloty, okręty i pojazdy, im starsze, tym lepiej. Ma słabość do sprzętu polskiego, ale nie gardzi RAF-em, FAA i lotnictwem Wielkiej Wojny. Z wykształcenia dziennikarz.
This post is also available in: English
Boli mnie najbardziej w instrukcji (i przyszłej pracy nad tym modelem) krok 13 -spód skrzydła-usuń dla wszystkich wersji poza piątą… Dla jednej wersji z tymi elementami poświęciliście cztery. A roboty kupa z usuwaniem. Można było w to miejsce przewidzieć po prostu kalki albo uwzględnić to na blaszce foto . Trochę to nielogiczne. Usunięcie luku inspekcyjnego na kadłubie (chyba krok 9) – no ok, chociaż skoro tak, to po co było go w ogóle tam umieszczć.
Jestem bardzo ciekawy, czekam na modele (zamówiłem z Mustangiem). Napiszę recenzję. Ps. Modelarze są cierpliwi i lepiej poprawić coś upierdliwego kosztem czasu, niż wypuścić babola. Trzymam kciuki. Robicie kawał fantastycznej jakościowo roboty.
Krzysztof
Zgaduję, że AH planuje w przyszłości wydać malowania maszyn, w których te detale są. A prościej jest coś usunąć z części (zaszpachlować, zeszlifować) niż dorobić. Kiedyś trzeba było się niemało namęczyć, żeby w ogóle cos do siebie pasowało. Teraz jak są firmy, które robią świetnie zaprojektowane modele to problemem jest usunięcie jednego luku/czy świateł? Proponuję w takim razie LEGO, tam wszystko pasuje i nie trzeba nic usuwać. 😉
Czy planujecie, wzorem poprzednich modeli, szczegółowy opis podanych malowań? Szczególnie interesuje mnie Cobra Połynina, mocno różniąca się od dotychczasowych rekonstrukcji i wspomnień słuchacza TSWL, kpr Adama Borowczyka zamieszczony w Lotnictwie z Szachownicą nr 22
Oczywiście, będą #armastory do poszczególnych malowań. Już niedługo!
Zdecydowanie najgorszą stroną modeli Army są wybory malowań. Dla każdego typu można znaleźć „kolorowe ptaki” a u Was są takie jakieś z głębi szuflady…Anglicy mają takie określenie jak „overthought”.
Jest już 50 różnych malowań na Hurricane Mk.I i II i ciągle przybywa. Na Kobrę będzie pewnie też tyle w najbliższym czasie. Chociaż poza P-400 z 1942 raczej trudno o coś w rodzaju „kolorowego ptaka”. Mustangi są barwniejsze.
To fakt. Kupując nową Kobrę (w sumie z niezbyt taniej edycji tego modelu) mam do niego swoje kalkomanie. To co oferuje Arma idzie po prostu do kosza (oczywiście oprócz napisów eksploatacyjnych) pomimo, że jest to aż pięć malowań. I tak mniej więcej w połowie modeli Army, które kupiłem. Najgorszy był chyba Ki-84 Hayate. Żadne z oferowanych malowań (mówię o obu modelach jakie zostały wydane) nie pozwala na zrobienie modelu samolotu, który rzeczywiście walczył i odnosił sukcesy. Nie ma malowania nawet jednego asa pomimo, że na tym typie samolotu latało ich na prawdę sporo. Wspaniały samolot, jeden z najlepszych japońskich myśliwców a z malowań musimy wybierać pomiędzy sentai, które nic do wojny nie wniosły lub takimi, które jedyne czym zasłynęły to kiepsko przygotowani piloci i straszliwe straty praktycznie bez sukcesów własnych. Szkoda bo modele Army to na prawdę produkty z wysokiej półki (wiem co mówię bo mam ich już kilkanaście) i brak dobrze dobranych malowań czasem psuje końcowy efekt.
Dziękujemy za interesujące uwagi.
Zamiast wyrzucać kalkomanie do kosza lepiej oddać je kolegom modelarzom – myślę że łatwo będzie znaleźć chętnych – do naszej firmy często zwracają się z pytaniami, czy można kupić same kalkomanie.
Co do doboru malowań, nasz Hayate generalnie chwalony jest za pudełkowe malowania, atrakcyjność i różnorodność, także przez Japończyków (jednemu z recenzentów japońskich malowania tak się podobały że uznał to za dowód, iż projektował je dla nas rodowity Japończyk). Jeśli chodzi o asów na Hayate – proszę zaproponować 2-3 ciekawe malowania asów (ale koniecznie udokumentowane ze zdjęciami) – rozważymy ich umieszczenie w kolejnym zestawie.
Tak jak mój imiennik napisał: Regułą w Arma Hobby (z małymi wyjątkami, jak np. Hurricane Nicolsona) jest, że prezentowane malowania w instrukcji bazują na zdjęciach autentycznych maszyn. Nie jest z tym łatwo i to ogranicza wybór do dostępnych w literaturze, archiwach i internecie zdjęć z epoki. Nie znajdziesz w zestawach AH niczego, co byłoby zmyślone, albo oparte na cudzych interpretacjach. Wszystko powstaje od początku na bazie zgromadzonych materiałów. Opracowanie jednego malowania, to mniej więcej tydzień pracy, nie licząc czasu poświęconego na poszukiwanie zdjęć. Niestety różnie do tego podchodzą inni producenci i zajmując się od ponad 2 lat malowaniami Hurricane uważam, że sporo aftermarketowych kalkomanii do tego samolotu nadaje się tylko „do kosza”, bo autorzy nie dysponowali zdjęciem, albo je dość dowolnie zinterpretowali, często powtarzając błędy z cudzych opracowań. Jeśli uznajesz za ważne, żeby model odwzorowywał wiernie instniejący kiedyś samolot, to proponuję jednak zachować kalkomanie z zestawu, a krytycznie przyglądnąć się kupowanym osobno kalkomaniom. Nie wiem jak sprawa ma się z Hayate, nie moja działka, ale nie sądzę, żeby było dużo lepiej, niż z aftermarketami dla Hurricane.
najciekawsza Kobra z ukraińskim pilotem to chyba P-39L „13” Dymitra Glinki. Z błyskawicą na kadłubie. Spokojnie z 10 asów z Ukrainy można znaleźć.