Historia 57. Shimbu-tai jest nierozerwalnie związana z jednym z najkrwawszych i najbardziej brutalnych starć wojny na Pacyfiku – bitwą o Okinawę. Dla Aliantów wyspa stanowiła ostatni krok, niejako bramę do planowanego uderzenia na japońskie wyspy macierzyste. Jej bogata infrastruktura, a w szczególności kilka dogodnie położonych lotnisk, stanowić też miały podstawę silnego wsparcia powietrznego (oraz logistycznego) dla działań inwazyjnych. Japończycy upatrywali w tej kampanii ostatniej szansy na całkowite rozgromienie sił wroga, lub przynajmniej poważne ich okaleczenie, dające czas na właściwe przygotowanie obrony kraju. Z punktu widzenia działań powietrznych, bitwa o Okinawę objawiła się masowym użyciem formacji samobójczych. Nie był to już nowy sposób walki, operacje zdumiewały jednak swą skalą i niezwykłą wręcz determinacją japońskich pilotów.

Początki

Celem tego artykułu nie jest szczegółowe przedstawienie działań jednostek samobójczych, warto jednak krótko przypomnieć ich genezę. Do pierwszej misji, specjalnie w tym celu utworzonej jednostki Lotnictwa Marynarki (IJNAF) doszło jeszcze podczas walk o Filipiny, a dokładnie 25 października 1944 r. W skład formacji o nazwie własnej „Shikishima” dowodzonej przez kapitana Yukio Seki, weszli piloci myśliwskiej 201. Kokutai. Objuczony bombą myśliwiec Zero kapitana Seki, uderzył w rufę lotniskowca eskortowego USS St. Lo (CVE-63) powodując liczne pożary, eksplozje wtórne i ostatecznie zagładę okrętu.

Lotniskowiec eskortowy USS St. Lo trafiony przez „kamikadze”

Podwładni kapitana spowodowali uszkodzenia na kilku innych lotniskowcach eskortowych, jak: USS Sangamon, Suwannee, Santee, White Plains oraz Kalinin Bay. W oczach Sztabu Marynarki, cała akcja zakończyła się miażdżącym sukcesem, zwłaszcza że raporty pilotów myśliwców osłony wspominały o całkowitym unicestwieniu 3-5 lotniskowców wroga. Gorący orędownik koncepcji ataków samobójczych – wiceadmirał Ohnishi – wyraził się w następujący sposób: Nas pilotów są tysiące. Tysięcy okrętów nieprzyjaciel nie ma. Dlatego zniszczymy je wszystkie, jak to niegdyś uczynił Boski Wiatr „Kamikaze” z okrętami floty inwazyjnej Kubilaj-Chana. W ten sposób narodziły się Specjalne Jednostki Szturmowe Lotnictwa Marynarki, znane nam doskonale pod nazwą Kamikaze.

Lotnictwo Armii (IJAAF) było dość sceptycznie nastawione do idei ataków samobójczych. W początkowym okresie szeregi podobnych jednostek Armii, zasilali głównie piloci-ochotnicy posiadający już spore doświadczenie bojowe, co uznano za skrajne marnotrawstwo. Sztab Generalny (Gunreibu) podjął już decyzję, stosowne rozkazy zostały wydane, nie było odwrotu. W ślad za formacjami Kamikaze Marynarki, zaczęły więc powstawać jednostki Shinfu z szeregów IJAAF. Podczas walk o Filipiny, do walk wprowadzono 12 jednostek samobójczych Lotnictwa Armii. Nosiły one wówczas nazwę Hakkō-tai i kolejny numer porządkowy od 1 do 12. Z początkiem 1945 roku, program rekrutacji pilotów do formacji Shinfu uległ znacznemu poszerzeniu, a także sporym modyfikacjom.

57. Shimbu-tai

Jednostki tworzone w myśl nowych zasad, otrzymały nazwę Shimbu-tai. W niektórych materiałach pojawiają się one również jako Shinbu-tai. Obie formy uważane są za poprawne, jako że problem tkwi w przełożeniu fonetycznego brzmienia określenia na zapis anglojęzyczny. Tak czy inaczej, rozkazy z przełomu marca i kwietnia 1945 roku, powoływały do życia kolejne jednostki samobójcze Lotnictwa Armii, a mianowicie: 57., 58., 59., i 60. Shimbu-tai.

Ki-84 Ko, 57. Shimbu-tai, baza Miyokonojo na Kiusiu, Japonia, okres walk o Okinawę, maj 1945 r.

Szeregi wszystkich tych jednostek zasilili młodzi piloci, kursanci słynnej szkoły lotniczej w Akeno koło Tokio, w stopniu kaprala, sierżanta bądź podporucznika. Co nam mówią ich stopnie wojskowe? Otóż pilot po przejściu pełnego cyklu szkoleniowego, odchodził do jednostki bojowej w stopniu podporucznika. Lotnicy w stopniu kaprala, bądź sierżanta, mieli już za sobą bogaty kurs pilotażu, jednakże z wyłączeniem tzw. szkolenia bojowego obejmującego arkana walki powietrznej, lotów i starć w większych formacjach. Te umiejętności uznano jednak za niekoniecznie potrzebne w misjach samobójczych.

Kwiaty Wiśni w gotowości na śmierć

Liczebność jednostek Shimbu-tai oscylowała w granicach kilku do kilkunastu samolotów, przy czym w przypadku maszyn myśliwskich zazwyczaj wynosiła ok. dziesięciu. Z tego punktu widzenia, pojedyncza Shimbu-tai stanowiła zatem odpowiednik Specjalnej Eskadry Uderzeniowej. Młodzi piloci z Akeno, zostali przeniesieni do bazy Shimodate (również w pobliżu Tokio), gdzie odbył się proces fizycznego tworzenia ich jednostek i skąd wkrótce wyruszyć mieli na lotnisko Miyakonojo u południowych wybrzeży Kiusiu. Jako pierwsza na południe ruszyła 59. Shimbu-tai, a 57. i 58. uzyskały gotowość operacyjną w połowie maja. Część znanych zdjęć samolotów i pilotów obu jednostek, została wykonana właśnie w Shimodate w dniu 17 maja 1945 roku. 60-ta miała dołączyć do swoich „sióstr” kilka dni później.

Misja

Rankiem 25 maja 1945 roku, 57. Shimbu-tai weszła w skład większego ugrupowania, którego celem miały być amerykańskie okręty rozlokowane na północny-zachód od Okinawy. Oprócz dziesięciu Ki-84 Ko z 57-mej i tyluż Hayate z 58-mej znalazły się w niej jeszcze trzy inne maszyny samobójcze tego samego typu. Jedna z nich należała do pilota-ochotnika z szeregów myśliwskiej 1 Chutai 51 Sentai. Samolot ten (z białym numerem taktycznym 925 na usterzeniu) jest dobrze widoczny na słynnym zdjęciu 57. Shimbu-tai, wykonanym w Miyakonojo tuż przed startem formacji. Pozostałe dwie Hayate należały do: pilota 59. Shimbu-tai (który z przyczyn technicznych nie poleciał ze swoją jednostką kilka dni wcześniej) oraz pilota 60. Shimbu-tai (który jako pierwszy ze swej jednostki przybył na Kiusiu). Osłonę myśliwską wyprawie tych 23 samobójczych Hayate zapewnić miało 11 myśliwców 103. Sentai (również na Ki-84 Ko), pod dowództwem kapitana Ogawy. Ze względu na średnio imponujący zasięg Ki-84, samoloty myśliwskie otrzymały po dwa dodatkowe zbiorniki paliwa, natomiast konfiguracja maszyn uderzeniowych objęła jedną bombę + jeden zbiornik podwieszany.

Efekty

Dokładny przebieg wydarzeń nie jest niestety znany. Z całego ugrupowania liczącego 34 Hayate, do Miyakonojo powrócił na uszkodzonej maszynie jedynie kapitan Ogawa. Z jego raportu wynika, że około godziny 11:00-11:15 czasu lokalnego, na północ od Okinawy japońska wyprawa starła się w gwałtownej walce z dużą formacją myśliwców P-47. Ogawa zgłosił zestrzelenie dwóch Thunderboltów, ale nie był w stanie określić losów pozostałych pilotów. Z dokumentów amerykańskich wynika, że jednostką odpowiedzialną za rzeź Hayate mogła być 318th Fighter Group. Jednostka faktycznie uzbrojona w P-47 prowadziła patrole przez większą część dnia i wielokrotnie ścierała się z większymi, bądź mniejszymi formacjami przeciwnika. Najbardziej zaciętą walkę meldowała jednak w podobnym miejscu i czasie, jak to wynika z raportu Ogawy – przed południem, w okolicach wyspy Ie Shima u północnych wybrzeży Okinawy. Siły wroga zdefiniowano jako ok. 30 samolotów, prawdopodobnie typu Zero. Na koniec tego dnia, piloci 318th FG zgłosili 34 zwycięstwa powietrzne w kilku osobnych potyczkach, bez strat własnych (co stawia pod znakiem zapytania sukcesy zgłoszone przez kapitana Ogawę).

Ki-84 Hayate – Wideo – Scale Models JPN

Pomimo szeroko zakrojonych misji samobójczych Lotnictwa Marynarki i Armii, 25 maja 1945 roku zamknął się dla Amerykanów utratą jedynie szybkiego okrętu transportowego APD-47 oraz poważnym uszkodzeniem niszczyciela USS Stormes (DD-780). Sprawcą uszkodzeń niszczyciela miał być bombowiec nurkujący typu Judy, a APD-47 zatonął rzekomo w wyniku uderzenia Ki-51 Sonia. Innymi słowy, można domniemywać, ze pilotom 57. i 58. Shimbu-tai nie udało się osiągnąć żadnego sukcesu, tyle że… zupełnie co innego mówią raporty z zatopienia APD-47, a co innego na temat utraty USS Bates. Co te okręty mają ze sobą wspólnego? Otóż to, że niszczyciel USS Bates (DE-68) został pod koniec 1944 r. przebudowany na szybki okręt transportowy APD-47 i pod takim oznaczeniem wziął udział w bitwie o Okinawę. Była to zatem jedna i ta sama (choć już nie taka sama) jednostka, a okoliczności zatopienia DE-68 i APD-47 różnią się w dokumentach US Navy.

USS Bates (wówczas już APD-47) został zaatakowany nie przez pojedynczą Ki-51, ale przez trzy samoloty myśliwsko-bombowe (!) Pierwszy z nich zrzucił na okręt bombę, a następnie uderzył u ataku samobójczym. Drugi wbił się w okręt już w pierwszym ataku, a trzeci zrzucił bombę i rozbił się o powierzchnię oceanu podczas próby wyprowadzenia z lotu nurkowego. I teraz UWAGA – do ataku doszło 2 mile morskie na południe od wyspy Ie Shima, około godziny 11:15 czasu lokalnego. Czyli dokładnie tam i wówczas, gdy myśliwce 103 Sentai podjęły walkę z nadciągającymi Thunderboltami 318th FG. USS Bates vel APD-47 stracił 21 członków załogi, a pozostali opuścili jednostkę o 11:45. Próbę odholowania płonącego okrętu w pobliże Ie Shima podjął holownik Cree, ale zakończyła się ona niepowodzeniem i około 19:30 jednostka poszła na dno. Nie możemy mieć pewności, że sprawcami zatopienia byli piloci „naszej” wyprawy, jednak okoliczności wskazują na duże prawdopodobieństwo takiego rozwoju wypadków.

Samolot i pilot

Pilotem Ki-84 Ko z niezwykle sugestywnym motywem strzały i białym numerem taktycznym „21”, był Megumu Takano. Stopień tego lotnika opisywany jest różnie. Jedne źródła wspominają o kapralu, inne o sierżancie, a jeszcze inne o chorążym. Co ciekawe, każda z tych wersji jest prawidłowa. W formacjach Shinfu istniał bowiem zwyczaj, że dowódcy jednostek a czasem także dowódcy kluczy, byli w przededniu ostatniej misji awansowani o jeden stopień (awans czasu wojny). Tym samym, Takano opuścił Akeno w stopniu kaprala, ale w Miyakonojo został awansowany na sierżanta. Na tym nie koniec, gdyż dowódca 57. Shimbu-tai przydzielił mu funkcję „niosącego flagę jednostki”, czyli – chorążego (w dosłownym, historycznym rozumieniu tej roli). Ergo: Takano był kapralem awansowanym na sierżanta czasu wojny i zarazem chorążym 57-mej. Fakt ten pośrednio wyjaśnia także, dlaczego to właśnie jego maszyna nosiła tak rozbudowane oznaczenia.

 

Nad strzałą widoczne są białe ideogramy głoszące „Pewni Zwycięstwa”. Mottem 57-mej była sentencja, którą możemy z grubsza przetłumaczyć jako „Pewni Śmierci – Pewni Zwycięstwa”. Początkowo znane było zdjęcie tylko jednej burty i przypuszczano, iż po drugiej stronie znajdowała się reszta motto „Pewni Śmierci”.

Kiedy jednak wypłynęły kolejne fotografie, okazało się że napisy na obu burtach były identyczne. A zatem, na maszynie „niosącego sztandar jednostki” pojawiła się jedynie pozytywna część sentencji. Co w takim razie stało się z tą… negatywną? Ten przykry obowiązek wziął na siebie porucznik Tetsujiro Karasawa. Na burcie jego Hayate, obecne są ideogramy oznaczające właśnie „Pewni Śmierci”, bądź może bardziej literacko „Śmierć jest nieunikniona”.  Za znakami dostrzec możemy obszar zamalowany świeżą farbą, nie ma jednak pewności, że tam pierwotnie znajdowała się druga część motto. Być może w ten sposób usunięto jakieś wcześniejsze, zbędne już oznaczenie.

Dziewiętnastoletni chorąży Megumu Takano, urodzony w Prefekturze Chiba, absolwent 14. rocznika pilotów Armii, został pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika. Część jego listów napisanych w Miyakonojo i wysłanych rodzicom, przetrwała do dziś wchodząc w skład zbiorów Muzeum Pokoju w Chiran. Jest to placówka poświęcona pamięci lotników jednostek samobójczych.

Zobacz jeszcze:

Kup model Ki-84 Hayate Special Attack Units w sklepie Armahobby.pl online!

„Czerwone 29” porucznika Takaty

Model Ki-84 – omówienie detali

This post is also available in: enEnglish