Na południowym Pacyfiku, gdzie Japończycy wbili się na początku 1942 roku z siłą taranu zdobywszy Nową Brytanię z twierdzą Rabaul i potem zajmując wyspy archipelagu Salomonów, Amerykanie nie dysponowali żadnymi siłami powietrznymi. Cały wysiłek obrony tej witalnej części oceanu musiały ponieść mobilne siły US Navy z jej nielicznymi wtedy lotniskowcami. Czemu była to witalna część oceanu? Bo tamtędy biegły szlaki zaopatrzeniowe łączące Australię ze Stanami Zjednoczonymi. I te szlaki Japończycy chcieli przeciąć zajmując Wyspy Salomona z okolicznymi archipelagami. Dopiero latem 1942 roku USAAF zaczął przerzucać w te rejony dywizjony myśliwskie, a ich podstawowym wyposażeniem miały stać się Airacobry, w tym głównie zwrócone przez Brytyjczyków P-400.

Zasięg japońskiej ekspansji, lato 1942. Mapa Domena Publiczna via wikimedia

Airacobry po brytyjsku

Pierwszym dywizjonem, który miał osiągnąć gotowość bojową był 67. Fighter Squadron operujący z Nowej Kaledonii. Tam w lipcu 1942 lotnicy zastali skrzynie z rozmontowanymi Airacobrami. Zdecydowaną większość z nich stanowiły “Lend-Leasowe” P-400.
Problemy z “brytyjskością” P-400 pojawiły się zaraz po otwarciu skrzyń. W środku nie było standardowych instrukcji jak te samoloty zmontować do kupy. Mechanicy mieli do dyspozycji jedynie instrukcje załączane do amerykańskich wersji, jednak te nieco się różniły. To bardzo opóźniało ich montaż. Złożenie 30 płatowców zajęło aż 29 dni. W dodatku “brytyjskie” P-400 nie dostały żadnych części zapasowych i przez całą kampanię na Guadalcanalu do ich naprawy będą wykorzystywane części “ze szrotu” czyli z uszkodzonych, i skasowanych samolotów.

Mechanicy przy pracy nad Airacobrą. Południowy Pacyfik, 1942

P-400 czyli “odrzut z eksportu”

7 sierpnia 1942 Amerykanie wylądowali na Guadalcanalu rozpoczynając pierwszą aliancką operację zaczepną na Pacyfiku. Na początku nieba nad Guadalcanalem miały pilnować Wildcaty z lotniskowców, potem dołączyły do nich Wildcaty z US Marine Corps, a w końcu w drugiej połowie sierpnia miał do nich dołączyć 67. Fighter Squadron USAAF. Na jego stanie było 38 myśliwców, spośród których zdecydowaną większość stanowiły P-400. Dywizjon był przerzucany na wyspę stopniowo w miarę rozbudowy lotniska Henderson Field i budowy nowych lotnisk satelickich. 21 sierpnia pierwszych pięć Airacobr z podwieszonymi zbiornikami paliwa wystartowało z Nowej Kaledonii i lecąc za B-17 z 11. Bombardment Group wylądowało na Efato, a potem po zatankowaniu do pełna przeleciało na Espiritu Santo. Następnego dnia o świcie piloci 67. dywizjonu przelecieli kolejne 350 kilometrów i wylądowali na Henderson Field.

Lotnisko Hendersona, koniec sierpnia 1942. Zdjęcie wykonane przez samolot z lotniskowca USS Saratoga

Tu początkowo zamierzano wykorzystać P-400 jako samoloty przechwytujące, które wesprą walczący z przeważającymi siłami wroga samotny 223 dywizjon Wildcatów Marines. Niestety wady myśliwca Bella ujawniły się błyskawicznie. Pierwsze próby przechwycenia japońskich wypraw dowiodły, że Japończycy latali wyżej, niż Airacobry potrafiły się wznieść. Patrole powietrzne można było prowadzić tylko na wysokościach do 14 000 stóp (4 300 metrów) ze względu niedostępność brytyjskiej instalacji tlenowej, a i tak brak turbosprężarki nie pozwalałby na działanie powyżej 17 000 stóp (5 200 metrów). Jednak w przypadku, gdy piloci Zer zniżali się, aby atakować cele naziemne P-400 mogły nawiązać walkę.

Pierwsza walka

24 sierpnia 1942 roku piloci P-400 stoczyli pierwszą zwycięską walkę z japońskimi samolotami. Tego dnia rozpoczęła się Bitwa koło Wschodnich Wysp Salomona, która była wynikiem próby odbicia lotniska Hendersona przez desant japoński. W powietrzu rozgorzało szereg starć, w których pierwsze skrzypce grały samoloty pokładowe z obu stron. Lotnisko Hendersona stało się oczywiście jednym z głównych celów japońskich nalotów. Mechanicy i piloci 67. Fighter Squadron zostali zaskoczeni przez wrogi nalot i dopiero warkot silników uświadomił im zbliżające się niebezpieczeństwo. Jako pierwsze lotnisko zaatakowały z broni pokładowej A6M2 Zero z lotniskowca Ryujo. Dwóm pilotom udało się wystartować mimo to. Byli to Capt. Dale D. Brannon i 2Lt. Deltis H. Fincher. Start kolejnych Airacobr uniemożliwiły bomby nadlatujących B5N2 “Kate”. Brannon i Fincher zdołali jednak dopaść i zestrzelić wspólnie jedno z Zer kończących atak z lotu koszącego. Wobec zgłoszenia przez pilotów VMF-223 zestrzelenia 13 “Kate” i 7 Zer zwycięstwo Brannona i Finchera wyglądało niepozornie, ale było to pierwsze zestrzelenie odniesione na P-400 nad Guadalcanalem.

Airacobry na Guadalcanal, lato 1942

Choć wynik Bitwy koło Wschodnich Wysp Salomona nie zakończył się bynajmniej taktycznym zwycięstwem Amerykanów, to operacyjnie Japończycy ją przegrali. Mimo zaangażowania wielkich sił i wielkiej desperacji lotnisko Hendersona nie zostało przez stronę japońską odbite, a pokonane oddziały japońskie wycofały się do dżungli.

Największa bitwa

Największa bitwa P-400 z Zerami miała miejsce sześć dni później, czyli 30 sierpnia 1942. Gdy wykryto zbliżanie się do Guadalcanalu wrogich jednosilnikowych samolotów, założono że są to bombowce nurkujące w osłonie Zer. Poderwano więc do lotu Wildcaty z WMF-223, które miały zmierzyć się z myśliwcami oraz P-400, które miały przechwycić bombowce. Szybko jednak okazało się, że wyprawa składała się z samych Zer z lotniskowców Shokaku i Zuikaku, które od paru dni stacjonowały w Buka na Bougainville. Ich celem było wymiatanie nad wyspą i polowanie na amerykańskie samoloty. Airacobry leciały w dwóch formacjach. Niżej patrolował klucz czterech P-400, a wyżej dwa klucze o sile siedmiu Airacobr. Sześć Zer (prawdopodobnie z Zuikaku) odłączyło się od formacji i zaatakowało cztery nisko lecące Airacobry zestrzeliwując wszystkie z nich. Gdy Japończycy uderzyli w pozostałe dwa klucze bezradni piloci 67. Dywizjonu utworzyli defensywny krąg Lufberiego. Ale to nie była dobra taktyka przeciw Zerom. Zwrotne myśliwce japońskie włączyły się w krąg i jak wspominano po chwili było ich w tym kręgu więcej, niż Airacobr. Całe szczęście, że do walki włączyły się Wildcaty, co odwróciło uwagę Japończyków. Piloci P-400 wykorzystali zamieszanie i uciekli w unoszące się niżej chmury. Współautor pierwszego zwycięstwa odniesionego na P-400 Capt. Dale Brannon zgłosił w tej walce dwa Zera zestrzelone na pewno i taki był oficjalny rezultat tej walki podsumowany w USAF Historical Study 85. Księga dywizjonowa wspomina o czterech zwycięstwach pewnych i trzech prawdopodobnych, a Frank Olynyk doszukał się w raportach zaliczenia pięciu zwycięstw pewnych i dwóch prawdopodobnych. Możliwe, że te optymistyczne raporty były spisane dla pokrzepienia serc, bo bezpośrednie konkluzje po tej walce udawadniają, że starcie było uznane za spektakularną porażkę P-400. Dla Japończyków wyprawa też zakończyła się bardzo źle, bo na lotnisko Buka na Bougainville nie wróciło aż 10 Zer. Jednak sprawcami tej krwawej łaźni byli przede wszystkim piloci Wildcatów Marines, którzy zgłosili 14 zwycięstw. Prawdę mówiąc gdyby nie oni, to Japończycy najprawdopodobniej mieli czas na poszukiwanie niedobitków i dokończyliby masakrę Airacobr.

Cactus Air Force

Po tej walce czarny humor walczących na Guadalcanal lotników zaowocował rozszyfrowaniem nietypowego w USAAF oznaczenia P-400. Konstatacja była taka, że P-400 to właściwie taki P-40, tylko z Zerem (“0”) na ogonie. Z kolei dowództwo kombinowanych sił USAAF i USMC na Guadalcanalu, nazwane oficjalnie Cactus Air Force, doszło do wniosku, że Airacobry będą odtąd wykonywać tylko trzy rodzaje zadań: rozpoznanie, atakowanie celów naziemnych i eskortowanie Dauntlessów Marines. Przyjęto też bardzo upokarzającą dla pilotów myśliwskich procedurę postępowania w przypadku wykrycia zbliżającego się japońskiego nalotu. Podczas gdy Wildcaty miały startować do przechwycenia wrogiej wyprawy, wszystkie zdolne do lotu Airacobry miały wystartować i lecieć w dokładnie przeciwnym kierunku. Ich piloci mieli gdzieś daleko przeczekać walkę w powietrzu, żeby nie dopuścić do zniszczenia ich samolotów na ziemi. Problemy z P-400 były komunikowane jasno i przez wszystkich chyba dowódców na południowym Pacyfiku. Zgodnym chórem wszyscy domagali się dostarczenia na Guadalcanal Lightningów i faktycznie to niedomagania Airacobr doprowadziły do przekierowania na wyspę przeszkolonego na P-38 339 Fighter Squadron. Dywizjon ten miał pierwotnie trafić na Nową Gwineę, ale klęska Airacobr pomogła przekonać sztab, żeby tym dywizjonem wesprzeć obronę Guadalcanalu. Później dywizjon ten spektakularnie zakończy karierę admirała Isoroku Yamamoto.

P-400 nad Nową Gwineą

Przejście do zadań szturmowych

Tymczasem we wrześniu 1942 roku 67. Fighter Squadron zaczął wykonywać loty przeciwko celom naziemnym. Piloci P-400 z podwieszonymi 500 funtowymi bombami atakowali zgrupowania japońskich wojsk. Bardzo szybko okazało się, że Airacobry doskonale nadają się do atakowania małych japońskich jednostek nawodnych. W tym czasie Japończycy dwoili się i troili, żeby zapewnić ciągłość dostaw amunicji, żywności, paliwa i posiłków swoim jednostkom na Guadalcanalu. Nieprzerwany strumień statków i okrętów japońskich został przez Amerykanów ochrzczony mianem “Tokyo Express”. Ze statków tych ładunek i żołnierze podwożono na brzeg mniejszymi łodziami i barkami. I to na tych małych jednostkach skupiali się piloci P-400. Szybko się okazało, że dla tego nieudanego, kulawego myśliwca jest to rola życia. Skupienie w nosie najpotężniejszej broni pokładowej skutkowało dużą celnością ostrzału. Dobrze opancerzenie i samouszczelniające się zbiorniki paliwa sprawiały, że Airacobry niełatwo było zestrzelić z ziemi byle karabinem maszynowym. Efektywność 67. Fighter Squadron w niszczeniu japońskiej logistyki okazała się tak duża, że piekło zamarzło i z Guadalcanalu popłynęło żądanie: “dajcie nam więcej Airacobr!”. Piloci P-400 zdołali nawet wypracować technikę bombardowania z lotu nurkowego. Coś, do czego myśliwiec Bella nigdy nie był przewidywany. Nurkując z dużo mniejszej wysokości niż Dauntlessy, pozbawione hamulców aerodynamicznych Airacobry na dużej szybkości spływały na cele, ich piloci uwalniali bomby i na pełnym gazie z mroczkami przed oczami wyrywali tuż nad ziemią uciekając spod ostrzału przeciwlotniczego. Typowymi celami dla P-400 były skupiska piechoty, artyleria, działka przeciwlotnicze, miejsca biwakowania wrogów, składy amunicji i paliwa, oraz barki i łodzie na przybrzeżnych wodach.

 

P-400 Airacobry na Guadalcanal, 1942

Krytycznym i przełomowym momentem walk o Guadalcanal była Bitwa o Krwawy Grzbiet. 12 września przybyłe na wyspę japońskie posiłki dowodzone przez generała Kawaguchi przypuściły kolejny, najpotężniejszy jak dotąd atak w kierunku lotniska Hendersona. W nocy z 13 na 14 września wdarli się oni na wzniesienie nazwane potem Krwawym Grzbietem i doszli już do granic lotniska. Rankiem 14 września P-400 przypuściły trzy wściekłe ataki na rozlokowanych na otwartym terenie Japończyków. Spowodowało to wśród japońskiej piechoty takie straty i takie zamieszanie, że zdziesiątkowane niedobitki uszły do dżungli. Generał Geiger podsumował potem, że te trzy ataki Airacobr uratowały całą kampanię na Guadalcanalu.

Nowe dywizjony i nowe samoloty

Na przełomie września i października 1942 na Guadalcanal przybył nowy dywizjon – 339. Fighter Squadron – który miał latać docelowo na Lightningach, ale tymczasowo musiał wykorzystywać P-400 i P-39 z puli na lotnisku Hendersona. A tam dotarły wreszcie uzupełnienia w postaci P-39D, L i K. Część z nich została przyprowadzona na wyspę przez pilotów 68. Fighter Squadron, który również miał dołączyć do Cactus Air Force. Nowe Airacobry miały już działające instalacje tlenowe, a P-39K i L były znacznie odchudzone i wyposażone w nowy silnik Allisona o dużo większej mocy (1360 KM względem 1150 KM w P-400). Pierwotnie planowano, że nowe P-39 będą wreszcie wykorzystane do działań myśliwskich, ale generał Vandergrief zdecydował, że wszystkie Airacobry będą kontynuować wspieranie wojsk naziemnych, bo w tej roli stały się na wyspie bezcenne.

P-400 Airacobra „białe 13” „Hells Bell”, BW151, 67FS/347FG, pilot Lt. Robert M. Ferguson, Guadalcanal, sierpień-listopad 1942 r. Opracowano wg zdjęć z Wolf William, „13th Fighter Command in World War II” str 58 i 50

P-400 Airacobra „białe 13” „Hells Bell”, BW151. Fot. portal iModeler

W listopadzie 1942 roku piloci 67. Fighter Squadron mieli pierwszą od feralnego 30 sierpnia okazję do udanej walki powietrznej. 7 listopada po południu Amerykanie wykryli zbliżający się do północnych wybrzeży Guadalcanalu kolejny “Tokyo Express”. Jedenaście okrętów przewoziło na pokładzie około 1300 japońskich żołnierzy. Do startu poderwano wszystko, co stacjonowało na rozbudowanym już węźle lotnisk wokół Henderson Field. Plan był taki, że osiem uzbrojonych w pięćsetfuntowe bomby P-400 i P-39 z 67 i 339 Fighter Squadron miało zaatakować okręty jako pierwsze. Potem nalot miało kontynuować siedem SBD Dauntless z VMSB-12 z bombami 1000 funtów i trzy TBF-1 Avenger z VT-8 z podwieszonymi torpedami. Eskortę miały zapewniać 23 F4F-4 Wildcat z VMF-121. Tak, takie potężne były wtedy siły Cactus Air Force. Ilość sprawnych samolotów na Guadalcanalu oscylowała w tym okresie między 50, a 60 maszyn. Już na początku plan się trochę rozjechał i start Airacobr został opóźniony. Jednak dzięki temu piloci P-400 i P-39 dotarli na miejsce akurat w chwili, kiedy na ogony Wildcatów zaczęły skradać się wodnosamoloty A6M2-N “Rufe”, bo to one wraz z dwupłatowymi F1M2 “Pete” zapewniały osłonę konwoju z powietrza. Wszystko to działo się na dość niskiej wysokości i Airacobry bez problemy dogoniły japońskie myśliwce. 1Lt. Robert M. Fergusson z 67. dywizjonu zgłosił zestrzelenie jednego “Rufe”, a jego koledzy z 339 dywizjonu lecący na P-39 zgłosili dwa kolejne “Rufe” i dwa “Pete”. Oficjalnie zaliczono jednak pilotom Airacobr trzy zwycięstwa, w tym to jedno Fergussona.

Airacobra P-400 – Galeria – Libor Jekl

Pożegnanie „400”

Był to jednak już ostatni akord działań P-400 na Guadalcanalu. W połowie listopada na wyspie nie było już zdolnych do lotu P-400. Potem naprawiano jakieś pojedyncze egzemplarze, ale w lutym 1943 roku zapadła decyzja o całkowitym wycofaniu tego typu z walk na południowym Pacyfiku. Zbiegło się to z ostateczną klęską Japończyków i wycofaniem resztki ich wojsk z Guadacanalu.

W rejonie wysp Salomona jeden z pilotów Airacobr uzyskał miano asa. Był to William F. Fiedler. Jednak wszystkie pięć zwycięstw odniósł on na P-39D i P-39N w 70. i 68. Fighter Squadron. Najlepszy wynik w walkach powietrznych na P-400 miał Dale D. Brannon z 67. Fighter Squadron. Jak to powyżej opisano, w dwóch lotach w sierpniu 1942 roku strącił on dwa Zera samodzielnie i jedno we współpracy z Deltisem Fincherem. Później zaliczył jeszcze jedno zwycięstwo, ale już za sterami Lightninga.

 

Zobacz także:

P-400 Airacobra – zawartość pudełka modelu 70057

P-39Q Airacobra – Recenzja HyperScale – Brett Green

Website | + posts

Zapalony modelarz od dziecięcych lat. Interesuje się głównie lotnictwem z czasów pierwszej i drugiej wojen światowych. Zrobił około sto modeli, napisał parę książek i kilkadziesiąt artykułów.
Poza modelarstwem pasjonuje go historia, nie tylko ta najnowsza, ale i bardzo odległa. Uwielbia czytać publicystykę, książki naukowe i powieści science fiction. Cały czas zrzędzi, że doba powinna mieć 50 godzin i zmusza się, żeby iść spać.

This post is also available in: English