Kiedy w 1937 roku powstawały kresowe eskadry myśliwskie, musiały się one zmagać z wieloma problemami, tak organizacyjnymi jak i sprzętowymi. Szkolenie pilotów i przydzielone zadania obrony wschodniej granicy były dla nowych jednostek nie lada wyzwaniem. Pomimo tego w krótkim czasie dobrze przygotowały się do spełnienia swego obowiązku. Jednym z pilotów 161 Eskadry Myśliwskiej ze Lwowa był ppor. Jan Dzwonek, autor unikalnego godła eskadry. Oto przeplatająca się przez lata wojny i pokoju historia eskadry, godła i pilota.
Ppor Jan Dzwonek ze 161 Eskadry startuje do lotu bojowego, 2 września 1939. Ilustracja Marcin Górecki.
III/6 Dywizjon Myśliwski w obronie Kresów
Jednym z kluczowych elementów rozbudowy polskiego lotnictwa wojskowego w drugiej połowie lat trzydziestych było utworzenie dywizjonów myśliwskich we wszystkich pułkach lotniczych. Ostatnim, w którym sformowano jednostkę tego typu, był lwowski 6. Pułk Lotniczy. Eskadry 161. i 162. od początku swojego istnienia zostały skierowane do patrolowania granicy wschodniej. Ich działania na Kresach przypadły na najbardziej „gorący” przedwojenny okres. Piloci z lwowskiego pułku musieli osłaniać rejon nadgraniczny w związku z kryzysem czechosłowackim (podobno jeden z pilotów zestrzelił wówczas samolot myśliwski I-16), a potem w związku z coraz częstszymi przypadkami naruszania granicy przez szpiegowskie samoloty sowieckie. Wcześniej dywizjon, podobnie jak większość polskich jednostek lotniczych, wziął udział w wielkich manewrach zorganizowanych na Wołyniu we wrześniu 1938 r. wraz z innymi eskadrami 6 Pułku Lotniczego. W tym okresie samoloty myśliwskie ze 161. Eskadry miały kadłuby za kabiną pilota pokryte warstwą białego wapna spod którego przebijały wymalowane wcześniej na kadłubach numery.
P.11c ze 161 EM podczas Manewrów Wołyńskich. Zdjęcie z kolekcji dr Tomasza Kopańskiego.
Samolot PZL P.11c ze 161 Lwowskiej Eskadry Myśliwskiej podczas Manewrów Wołyńskich w sierpniu 1938 r. Widoczne oznaczenia w postaci zamalowanego zmywalną farba tyłu kadłuba. Malował Zbyszek Malicki.
Myśliwcy na Kresach
W marcu 1939 r. Oddział I Sztabu Generalnego wydał rozkaz, zgodnie z którym na III/6 Dywizjon Myśliwski ze Lwowa spadł obowiązek zabezpieczenia granicy wschodniej poprzez zapewnienie kadr dla Eskadry Korpusu Ochrony Pogranicza. Do działań w ramach K.O.P. skierowano 161. Eskadrę Myśliwską, która prowadziła jednocześnie aktywne szkolenie personelu latającego. Zgoła inaczej wyglądała sytuacja w 162. Eskadrze, gdzie, jak wspominał Franciszek Kornicki, wykonywano bardzo mało lotów treningowych i patrolowych. Latem obie eskadry przesunięto na lądowisko polowe w kresowej miejscowości Sarny, skąd miały one zwalczać sowieckie maszyny naruszające polską przestrzeń powietrzną.
Samoloty 161. Eskadry Myśliwskiej na macierzystym lotnisku Lwów-Skniłów, zapewne po powrocie z placówki KOP w Sarnach (zdjęcie lewe i środek) i Samoloty 161 Eskadry Myśliwskiej podczas służby w ramach Eskadry Korpusu Ochrony Pogranicza wiosną 1939 r (zdjęcie po prawej). Widoczne oznaczenia (pasy) namalowane na skrzydłach. Zdjęcia z kolekcji dr Tomasza Kopańskiego.
Indyk – nowe godło dla lwowskiej eskadry
Prawdopodobnie już późną wiosną 1939 r. w głowie jednego z pilotów 161. Eskadry pojawił się pomysł na stworzenie nowego godła eskadry. Podporucznik pilot Jan Dzwonek opracował wówczas wielobarwny rysunek przedstawiający indyka na tle białego koła (białe koło stanowiło tradycyjne tło godeł eskadr lwowskich – jednostek 6. Pułku Lotniczego, a także wywodzącej swe tradycje z okresu walk o Lwów „Kościuszkowskiej” Eskadry 111.). Projekt został jednak stanowczo odrzucony przez dowódcę dywizjonu, majora Stanisława Morawskiego, i dowódcę 161. Eskadry, kapitana Władysława Szczęśniewskiego. Autor projektu „indyczego” godła otrzymał jednak zgodę by wymalować je na swoim samolocie, noszącym numer boczny 4. Ppor. Dzwonek skwapliwie skorzystał z tego przywileju i podczas kampanii wrześniowej wykonywał loty właśnie na tej maszynie.
Samolot ppor Dzwonka podczas służby na placówce KOP w Sarnach, po namalowaniu godła. Ilustracja Zbyszek Malicki
Uwagi projektantów kalkomanii:
Jakie kolory miał indyk ppor Dzwonka? Odpowiedź na to pytanie opiera się niestety na przypuszczeniach. Opracowując kalkomanie do modelu, musieliśmy się zmierzyć z tym problemem. Popularny wizerunek godła (D) przedstawia wiele kolorów z palety stosowanej w eskadrach, wydaje się on jednak nie przystawać do odcieni szarości na zdjęciach. Na zdjęciu widać też, że godło było cieniowane na korpusie i w rejonie korali. Kolory były najwidoczniej zmieszane, bardzo prawdopodobnie w celu oddania naturalistycznego wyglądu ptaka. Inaczej niż w innych eskadrach, gdzie godło było malowane od szablonu, a różnice akcentów kolorystycznych odróżniały eskadry w dywizjonie.
Podczas opracowywania kalkomanii do modelu przetestowaliśmy kilka wariantów kolorystyki. W końcu wybraliśmy dwa prawdopodobne: A i B. Musieliśmy też dostosować godło do procesu druku kalkomanii. Zastosowana technika sitodruku uniemożliwiła cieniowanie, a na tak małej powierzchni modelu byłoby ono praktycznie niewidoczne. Dla porównania przedstawiamy na zdjęciu jeden z wariantów kolorystycznych indyka, występujący w naturze.
(opr. Zbyszek Malicki, Grzegorz Mazurowski i Wojciech Bułhak, ilustracja Zbyszek Malicki, zdjęcie indyka Licencja Adobe Stock autor: topshots )
Mobilizacja wojenna Dywizjonu
Pod koniec sierpnia 1939 r., w związku z mobilizacją alarmową III/6 Dywizjonu Myśliwskiego 161. i 162. Eskadra zostały przesunięte na lotnisko Basiówka pod Lwowem. Jednocześnie na lotnisku pułkowym w Skniłowie trwało przygotowanie sprzętu przewidzianego dla rzutu kołowego jednostki w planach mobilizacyjnych. W ostatnich dniach sierpnia sprzęt ten załadowano na wagony kolejowe i dostarczono do Łodzi. Nad granicą pozostał tylko niewielki klucz wyposażony w pochodzące z zapasów warsztatów pułkowych trzy samoloty PZL P.7a, którego dowódcą mianowano ppor. pil. Roberta Janotę. Zadaniem grupy dowodzonej przez Janotę było osłanianie granicy wschodniej przed sowieckimi samolotami. Pozostali piloci III/6 Dywizjonu Myśliwskiego 31 sierpnia przelecieli na lotnisko polowe w Widzewie-Ksawerowie. Znajdował się tam majątek ziemski, należący do spolonizowanej rodziny niemieckich osadników.
Sylwetka samolotu ppor Dzwonka podczas walk we wrześniu 1939 roku. Widać zamalowane oznaczenia KOP. Ilustracja Zbyszek Malicki.
W pierwszym dniu wojny dywizjon wykonał kilka lotów bojowych, jednakże nie przyniosły one upragnionych zwycięstw nad niemieckimi samolotami. 2 września dywizjon działał z zasadzek myśliwskich. W skład jednej z nich wchodził także ppor. Dzwonek, i jego ozdobiona indykiem „czwórka”. Około godziny 16.00 z zasadzki w Kłoniszewie (informacja na temat położenia zasadzki jest obecnie odrzucana przez część historyków) na patrol wyleciała para „jedenastek”. Za sterami samolotów zasiedli ppor. Edward Kramarski i ppor. Dzwonek. Pilotom udało się wykryć i zaatakować samolot rozpoznawczego Henschla Hs 126, którego obaj lotnicy ostrzelali i zestrzelili niedaleko Wielunia. Chwilę po odniesionym zwycięstwie Polacy zostali zaatakowani przez pięć niemieckich myśliwców Bf 109. Kule wystrzelone przez jednego z pilotów dosięgły maszyny pilotowanej przez Dzwonka. Pilot został ranny w lewą dłoń i prawe udo. Pomimo to udało mu się oderwać od nieprzyjaciela i polecieć w stronę Łodzi.
Podczas przelotu nad Pabianicami pilot zauważył walkę w której uczestniczyły samoloty III/6 Dywizjonu i grupa dwusilnikowych myśliwców Bf 110. Polak bez wahania ruszył na pomoc jednemu z polskich pilotów, który nie mógł oderwać się od atakujących go z dwóch stron Bf 110. Niestety w stronę postrzelanej maszyny Dzwonka ruszyły inne niemieckie myśliwce. Pilotowi, który był już osłabiony w skutek upływu krwi, nie udało się uciec przed nieprzyjacielem. Załogi Bf 110 wpakowały w „jedenastkę” Dzwonka kilka serii, w związku z czym samolot z indykiem na kadłubie stanął w ogniu. Pilot wraz z maszyną runął w dół, a pęd powietrza ugasił płomienie. Niestety, okazało się że „jedenastka” utraciła sterowność. W tej sytuacji Dzwonek zdecydował się na jedyne sensowne rozwiązania – wyskoczył ze spadochronem. W stronę bezbronnego lotnika niemieccy piloci oddali kilka serii, ale na pomoc Dzwonkowi ruszył kpr. pil. Jan Malinowski, który przegonił niemieckie myśliwce.
Ppor Dzwonek przy swoim samolocie, lato 1939. Na zdjęciu widać zamalowanie oznaczenia KOP na stateczniku i pasy a skrzydle. Zdjęcie z kolekcji dr Tomasza Kopańskiego.
Ranny Dzwonek wylądował na polu należącym do niemieckiego kolonisty. Stan Dzwonka był na tyle ciężki, że gdy odwieziono go do szpitala w Łodzi miejscowi lekarze uznali, że konieczne jest przeniesienie go do Warszawy. Ranny został odtransportowany do stolicy przez ppor. Wróblewskiego jednym z samolotów sanitarnych. Na miejscu stan Dzwonka został określony jako krytyczny – wezwano nawet księdza by udzielił rannemu ostatniego namaszczenia. Następnie Dzwonek stracił przytomność, ale w ciągu kilku dni jego stan zaczął się poprawiać. Szpital i rannych ewakuowano do Mińska Mazowieckiego, a potem do Lublina, ale ostatecznie ranni dostali się do niemieckiej niewoli. Niedoleczony do końca Dzwonek zaczął się ukrywać pod przybranym nazwiskiem Jasiński. W tym okresie pomimo niezakończonego leczenia dwukrotnie podejmował próby przedostania się na zachód. Niestety, zakończyły się one niepowodzeniem.
Pilot z powołania
Jan Dzwonek jest postacią nietuzinkową. Podobnie jak wielu innych przedwojennych pilotów pochodził z ubogiej rodziny. Pilot przyszedł na świat 18 lipca 1913 r. w Kielcach. Już w wieku 11 lat rozpoczął pracę zawodową w hucie szkła, a potem w tartaku. Po ukończeniu 13. roku życia Dzwonek rozpoczął naukę w Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym im. Jana Śniadeckiego. Po jego ukończeniu w 1934 r. Dzwonek zdecydował się na wstąpienie do lotnictwa wojskowego. Już wcześniej ukończył kurs szybowcowy w Polichnie, był także członkiem Ligi Ochrony Powietrznej i Przeciwgazowej. W 1935 r., Dzwonek trafił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa, a następnie w 1937 do Szkoły Podchorążych Lotnictwa. Następnie w 1938 r. został przydzielony do 161. Eskadry Myśliwskiej, którą w tym czasie przezbrajano na fabrycznie nowe myśliwce PZL P.11c, które zastąpiły wysłużone „siódemki” PZL P.7a. Niestety przejęte po poznańskich eskadrach myśliwskich samoloty P.7 pozostały na wyposażeniu 162. Eskadry.
Leczenie odniesionych we wrześniu 1939 r. ran Dzwonek-Jasiński zakończył dopiero w 1943 r. W tym czasie podjął konspiracyjnie naukę na Politechnice Lwowskiej, był także żołnierzem Armii Krajowej. Niestety, ten okres biografii pilota jest najtrudniejszy do odtworzenia. Wiadomo, że w 1945 r. zgłosił się do Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, gdzie wznowił rozpoczęte podczas okupacji studia. W kolejnych latach był m. in. jednym z założycieli Sekcji Lotniczej Studentów AGH. Następnie związał się naukowo z Wydziałem Lotniczym Politechniki Wrocławskiej.
Reklama
Model samolotu PZL P.11c 70017 z oznaczeniami eskadr kresowych znajdziesz w sklepie Arma Hobby. W zestawie znajdziesz części plastikowe, mini blaszkę fototrawioną i dużą kalkomanię z oznaczeniami: 2 x ppor Dzwonka, 1 x manewry wołyńskie i 1 x 152 Eskadra Myśliwska.
Przejdź do sklepu link
W okresie powojennym Jasiński-Dzwonek należał do grona ludzi, którzy przystąpili do odtwarzania polskiego sportu szybowcowego. 14 czerwca 1947 r. ustanowił m. in. rekord przewyższenia w kategorii szybowców jednomiejscowych. Brał także udział w organizowanych przez Aeroklub Łódzki IX Krajowych Zawodach Lotniczych, podczas których leciał na samolocie Piper Cub z nawigatorem Adamem Bułatem. Niestety, w okresie stalinizmu nikt nie mógł być pewien własnego losu. W 1951 roku „bezpieka” przypomniała sobie o Jasińskim i jego służbie w szeregach AK. Pilotowi udało się uniknąć aresztowania i procesu, ale pozbawiono go prawa wstępu na lotnisko i jakiejkolwiek działalności w lotnictwie. Co gorsza skreślono go także z listy pilotów. W tym czasie podejmował on pracę w różnych krakowskich zakładach przemysłowych. W 1956 r. j Jasińskiemu przywrócono licencję pilota, zaś on sam włączył się w działalność lotnictwa sanitarnego, jako członek Zespołu Kierownictwa Sanitarnego w Łodzi. W kolejnych latach Jasiński przeniósł się do Centralnego Zespołu Lotnictwa Sanitarnego w Warszawie, ale nadal często zaglądał na łódzkie lotnisko Lublinek. Podczas swoich wizyt na Lublinku często spotykał się z innymi weteranami III/6 Dywizjonu Myśliwskiego, którzy po wojnie związali się z Łodzią. Przy tej okazji młodzież działająca w Aeroklubie Łódzkim miała możliwość zapoznać się z opowieściami pilotów, którzy w pierwszych dniach II Wojny Światowej bronili z powietrza „miasta włókniarzy”. Jasiński w 1970 r. odszedł na emeryturę. Wcześniej przeszkolił się jeszcze w lotach na śmigłowcach. Zmarł 13 maja 1982 r. w Warszawie.
This post is also available in: English
Witam. W 1995 roku będąc w USA w NY będąc w sklepie modelarskim wpadła mi w ręce książka z samolotami różnych państw w której to były zdjęcia także polskich P11. Było tam także zdjęcie P11 Dzwonka jeśli dobrze pamiętam 3 lub 4 fotografie i na jednej z nich było godło z indykiem po lewej stronie kadłuba. Z tych zdjęć wynikało że godło było w pewnym okresie po obu stronach. Na pewno nie był to odwrócony negatyw bo ujęcie było całego boku i nie było na nim chłodnicy oleju. Przy samolocie stało dwóch wojskowych.Poprosiłem kuzyna mieszkającego w NY-ku żeby spróbował odnaleźć tą książkę. Jeśli się uda to podeślę te fotki.Pozdrawiam Lubomir
Witam. Pewnie nie udało się odnależć wspomnianej książki.Szkoda, bo ta wersja wydaję się dość logiczna.Ale dopóki nie ma fotki to tylko domniemanie. Godła osobiste często malowano tylko z jednej strony.
Planujecie wydać kalkomanie z tym malowaniem w skali 1:32?
To jest pytanie do firmy Techmod, my produkujemy modele w skali 1/72.
Świetny artykuł ! Dzięki !
Brawo! Wreszcie godła eskadr, których brakowało na dotychczas dostępnych kalkach. Pozdrawiam wrześniowo
Paweł 1939