Trzecia i ostatnia część opowieści o historii samolotów z modelu PZL P.7a Expert Set 1939. Przechodzimy do malowań z najskuteczniejszej jednostki walczącej na tym samolocie, do 162 Lwowskiej Eskadry Myśliwskiej. Najmłodszy III/6 dywizjon mysliwski walczył na głównym kierunku uderzenia Wehrmachtu, przez Łódź na Warszawę. Oto jego historia.

P.7a, 162 Eskadra Myśliwska 1939

PZL P.7a, 162. Eskadra Myśliwska ze Lwowa, w 1939 r. w składzie Armii „Łódź”.

Nowe dywizjony na Kresach

W roku 1937 naczelne dowództwo podjęło decyzję o wzmocnieniu obrony polskiej granicy wschodniej, czego skutkiem było przesunięcie części personelu myśliwskiego z zachodu na Kresy. W Wilnie powstał wtedy III/5 Dywizjon Myśliwski, a we Lwowie, z pilotów i mechaników rozwiązanej poznańskiej 133. Eskadry Myśliwskiej, utworzono III/6 Dywizjon Myśliwski w którego składzie znalazły się dwie eskadry: 161. i 162. Początkowo obie wyposażone były w samoloty PZL P.7a (otrzymane z Torunia i Poznania), ale wkrótce eskadra 161. oddała swoje wysłużone maszyny lotnikom wileńskim, otrzymując nowsze PZL P.11c. Dla 162. Eskadry „jedenastek” nie wystarczyło…

 

PZL P.7a 162 EM

Samolot z „4” o wojskowym numerze 6.144. Zdjęcie wykonane we Lwowie tuż przed wojną. Po 1 września numer podskrzydłowy mógł zostać zamalowany. Fot. ze zbiorów dr. Tomasza Kopańskiego

Na wojnę w szeregach Armii „Łódź”

We wrześniu 1939 roku lwowski Dywizjon Myśliwski nie został podzielony, w całości oddano go do dyspozycji Armii „Łódź”, jako jednostki znajdującej się na linii głównego uderzenia wroga ze Śląska na Warszawę. Samoloty początkowo stacjonowały na lotnisku Widzew-Ksawerów, wykonując typowe dla lotnictwa armijnego zadania, przede wszystkim zwalczanie nieprzyjacielskich samolotów dalekiego rozpoznania i osłanianych przez Messerschmitty formacji bombowców kierujących się na polskie tyły. Wkrótce jednak zbliżający się front dostarczył okazji także do walki ze sztukasami bombardującymi polskie wojska naziemne oraz powolnymi maszynami współpracy z armią. Operacje prowadzone były z lotniska głównego oraz z kilku zasadzek na prowizorycznych lądowiskach w okolicy. Choć działania pilotów lwowskich nie były tak intensywne jak broniącej Warszawy Brygady Pościgowej, to okazji do spotkań z przeciwnikiem nie brakowało.

Najskuteczniejsza eskadra „siódemek”

Dokładne zrekonstruowanie wrześniowych działań 162. Eskadry Myśliwskiej jest bardzo trudne, ponieważ praktycznie cały czas operowała ona wspólnie z Eskadrą 161. w ramach Dywizjonu. Współpraca była tak bliska, że nawet pojedyncze trzysamolotowe klucze miały w swoim składzie zwykle pilotów i maszyny z obu eskadr! Dodatkowo dość często zdarzało się, że piloci jednej z eskadr latali na samolotach z drugiej lub ze sztabu. Celował w tym np. świetny myśliwiec ze 162. EM ppor. Czesław Główczyński http://www.polishairforce.pl/glowczynski.html (co najmniej 3 zestrzelenia we wrześniu i order Virtuti Militari), który wcale nie walczył na PZL P.7a – w zamian za sumiennie wykonywaną „papierkową” pracę w sztabie miał przywilej latania na osobistej „jedenastce” dowódcy Dywizjonu. Wiadomo jednak, że 162. była najskuteczniejszą wrześniową eskadrą wyposażoną w „siódemki”. Spróbuję opisać jej najciekawsze walki.

„5” – samolot o numerze seryjnym 6.125 ze 162. Eskadry Myśliwskiej ze Lwowa. Oznaczenia podskrzydłowe nieznane. Maszyna została uszkodzona w walce i nocą 6 września była transportowana do naprawy na holu za ciężarówką, gdy dostała się w zasadzkę niemieckich dywersantów. Znane zdjęcie porzuconego kadłuba obok uszkodzonej ciężarówki stanowi świetną inspirację do wykonania dioramy. Oznaczenia samolotu znalazły sie w modelu PZL P.7a Deluxe Set.

Przeciwko Bf 110

W popołudniowej bitwie 2 września przeciw tuzinowi Bf 110 z pułku ZG 76 sześciu Polakom udało się zestrzelić dwa, a może nawet trzy Messerschmitty. Niemcy stracili jednego Zerstörera rozbitego po polskiej stronie frontu (M8+AH, pilotowany przez wziętego do niewoli Oberleutnanta Christopha Nagela, spadł na południe od Pabianic, strzelec zginął), drugi lądował awaryjnie pod Byczyną (M8+FH Lt. Gerharda Böhmela uszkodzony w 40%) i trzeciego, pilotowanego przez Uffz. Helmuta Mütschele (wyskoczył na spadochronie, strzelec zginął) koło Rebnitz (trudno dojść co to za miejscowość, może nazwa została przekręcona). W zestrzeleniu przynajmniej jednego z nich uczestniczył lecący na PZL P.7a kpr. Jan Malinowski (wraz z lecącymi na „jedenastkach” ppor. Czesławem Główczyńskim i ppor. Tadeuszem Kocem). Pozostałych Niemców zestrzelili zapewne piloci ze 161. EM. Hitlerowcy popełnili dwa błędy: pozwolili się zaskoczyć wolniejszym od nich pezetelom, a następnie wdali się z nimi w walkę kołową, w której szybkość Messerschmittów ustępowała zwrotności „puławszczaków”. Polacy stracili w tej walce dwie „jedenastki” zniszczone i dwie uszkodzone.

Messerschmitt Bf-110,Bundesarchiv

Samolot Messerschmitt Bf-110C z pułku ZG76, zdjęcie z wiosny 1940 roku. Bundesarchiv, Bild 101I-382-0211-011 / Wundshammer, Benno / CC-BY-SA 3.0

Przygody kaprala Urbańczyka

3 września był dniem, kiedy kpr. Zbigniew Urbańczyk odbył niezwykły lot, w którym stoczył trzy walki z samolotami trzech różnych typów i przeznaczenia – z różnym też powodzeniem. Po starcie alarmowym z zasadzki na lądowisku Chojne klucz pezeteli ruszył w pogoń za grupą szybkich bombowców Do 17Z z I/KG 76. Nasze myśliwce nie były w stanie dogonić przeciwnika, więc dwie pezetelki zawróciły na lotnisko. Jednak kpr. Urbańczyk nie chciał dać za wygraną i ścigał Niemców dalej już samotnie, zapędzając się za linię frontu. Dzięki temu udało mu się przechwycić i szybko zestrzelić przypadkowo napotkanego rozpoznawczego Henschla Hs 126 z wykonującej zadania na rzecz 1. Panzerdivision armijnej eskadry 2.(H)/23. Zaraz potem, gdy usiłował przy pomocy mapy zorientować się w swoim położeniu, sam został zaskoczony przez Niemców. „Nachylony nad mapą poczułem wstrząs, a na tablicy rozdzielczej tłukły się wszystkie szybki na przyrządach, zaś pod nogami wybuchała własna amunicja, jednocześnie nad głową w odległości 20 m. przelatuje Me-109” – wspominał Zbigniew Urbańczyk. Polski pilot gwałtownie znurkował i po chwili wylądował na polu, co prawdopodobnie uratowało mu życie. Zszokowany, nie opuszczał kabiny przez dłuższy czas, dopóki do samolotu nie podeszło kilku polskich żołnierzy. Maszyna była poważnie uszkodzona, ale po jakimś czasie udało się uruchomić silnik i powrócić na macierzyste lotnisko, choć ostatecznie PZL został skreślony ze stanu eskadry. Mimo że nasz pilot sądził, iż zaatakowały go myśliwce, w rzeczywistości zestrzelony został przez Stukasa – Ju 87B z eskadry 5./StG 77 pilotowanego przez Lt. Waltera Stimpla, który oderwał się od własnej formacji i znurkował na zauważony samotny polski samolot.

PZL P.7a Zadrozińskiego

PZL P.7a, 162. Eskadra Myśliwska ze Lwowa, w 1939 r. walcząca w składzie Armii „Łódź”. Samolot pilotowany przez ppor. Zdzisława Zadrozińskiego (uzyskał trzy zestrzelenia we wrześniu 1939 r.).

Zwycięstwo i porażka ppor. Zadrozińskiego

4 września ppor. Zdzisław Zadroziński w porannym locie walczył z rozpoznawczym Dornierem Do 17. Dowódca dywizjonu zaliczył mu zestrzelenie, choć mógł to być także samolot z eskadry dalekiego rozpoznania 1.(F)/124 który zdołał powrócić na lotnisko mimo uszkodzeń. Ostateczna weryfikacja nie jest możliwa ponieważ nie zachowała się pełna dokumentacja niemieckich eskadr rozpoznawczych. Tuż przed południem tego samego dnia Zadroziński na swej PZL P.7a oznaczonej numerem „10” w parze z por. Tadeuszem Jeziorowskim startował alarmowo z lotniska Widzew na przechwycenie kolejnego Dorniera. Niespodziewanie Polacy zostali zaatakowani przez 8 Messerschmittów Bf 109D z 1./ZG 2. Jeziorowski zginął, a Zadroziński został ranny w nogę. Na uszkodzonym samolocie wylądował awaryjnie poza lotniskiem i opuścił maszynę, którą Niemcy jeszcze na ziemi wielokrotnie ostrzeliwali. Zaraz potem 162. Eskadra poniosła kolejne straty na ziemi, gdy niemieckie myśliwce ostrzelały lotnisko, niszcząc lub poważnie uszkadzając jeszcze trzy „siódemki”. Znane są liczne zdjęcia wraku samolotu Zadrozińskiego oznaczonego numerem „10”, już po zdobyciu przez Niemców.

zdewastowany pzl p.7a 162 EM

Samolot z „10” o wojskowym numerze 6.133 ppor. Zdzisława Zadrozińskiego wylądował awaryjnie po walce z Messerschmittami 4 września i później został zdobyty przez Niemców. Fot. ze zbiorów dr. Tomasza Kopańskiego

Przebazowanie na wschód i walki z Sowietami

7 września pozostałości Dywizjonu włączono do Brygady Pościgowej i przebazowano w okolice Lublina. Po 14 września aż do ewakuacji do Rumunii myśliwcy działali z kolejnych lotnisk w województwie stanisławowskim. Ppor. Zdzisław Zadroziński, mimo rany odniesionej 4 września, latał bojowo aż do końca. Podczas ostatniego patrolu bojowego eskadry pilot zestrzelił dwa sowieckie bombowce SB w okolicach Nadwórnej w województwie stanisławowskim – z trójki bombardującej pobliską stację kolejową. Chociaż zwycięstwa te nie zostały mu oficjalnie przyznane (być może ze względu na zamieszanie spowodowane niespodziewanym wybuchem wojny z drugim przeciwnikiem i ewakuacją do Rumunii), to znanych jest wiele dokładnych relacji świadków tego zdarzenia (m.in. komisarza lokalnej policji), a sam Zadroziński zgłosił tę walkę, choć uznał wrogie samoloty za Heinkle (co dodatkowo uwiarygadnia jego relację, bo SB miały, podobnie jak Heinkle, pojedyncze usterzenie). Podczas odlotu do Rumunii, który nastąpił następnego dnia, Zadroziński musiał pozostawić swoją wierną PZL P.7a ze względu na awarię silnika. Na ostatniej w eskadrze „siódemce” nr 6.16 przeleciał do Rumunii Czesław Główczyński.

Awaryjny P.7a ppor Zadrozińskiego

„10” ppor. Zdzisława Zadrozińskiego w postępującej dewastacji. „Łowcy pamiątek”, co częste we wrześniu 1939, zdemontowali już ster kierunku i próbowali wyciąć blachę z godłem 162. Eskadry Myśliwskiej. Fot. ze zbiorów dr. Tomasza Kopańskiego

Barwy „siódemek” ze 162 Eskadry

Samoloty PZL P.7a ze 162 Eskadry Myśliwskiej nie wyróżniały się malowaniem spośród innych polskich myśliwców, jako charakterystyczny element mając tylko godła eskadrowe: białe gronostaje z niebieskimi skrzydłami na bokach kadłuba. Ciekawe jak na wrzesień 1939 były dwa samoloty, oznaczone numerami eskadrowymi „4” i „10” i seryjnymi odpowiednio 6.144 i 6.133. Pochodziły one z ostatniej serii produkcyjnej i dlatego zapewne nie zdążyły przejść przed wojną remontu generalnego, weszły więc do wrześniowej akcji w pierwotnym malowaniu w jasny odcień „wczesnego khaki” i z szachownicami bez białych pól na dolnych powierzchniach skrzydeł. Być może podobnie pomalowane były inne samoloty Eskadry, co wyjaśniałoby omyłkowe zestrzelenie jednego z nich przez własne wojska 2 września – znaki bez białych pól były słabo widoczne i utrudniały identyfikację samolotu z ziemi.

Skąd znamy kolory samolotów przedwojennych? Zobacz zasady malowania PZL P.7a!

O ile wiadomo jest, że „10” była pierwszą maszyną Zdzisława Zadrozińskiego, na której zestrzelony został 4 września (i zapewne sam zestrzelił Dorniera wcześniej tego samego dnia), to wojenne losy „4” nie zostały ustalone. Wiemy, że znajdowała się na stanie Eskadry i że nie została ewakuowana do Rumunii, ale czy była zwycięską maszyną kpr. Urbańczyka z 3 września, czy została zestrzelona w którejś z walk, czy może zniszczona na ziemi przez Messerschmitty 4 września – nie dowiemy się prawdopodobnie już nigdy, z powodu braku zachowanej dokumentacji…


Reklama

Zobacz ten i inne modele PZL w sklepie Arma Hobby.

 

 

 

 

+ posts

Modelarz, syn i ojciec modelarza. Uwielbia grzebanie się w dokumentacji i analizowanie starych zdjęć. Skleja samoloty, okręty i pojazdy, im starsze, tym lepiej. Ma słabość do sprzętu polskiego, ale nie gardzi RAF-em, FAA i lotnictwem Wielkiej Wojny. Z wykształcenia dziennikarz.

This post is also available in: English