Najbardziej znane „paszcze rekinów” ze 112. Dywizjonu RAF to myśliwce Curtiss P-40 różnych wersji. To przez nie jednostka przeszła do historii jako „Shark Squadron” („Dywizjon Rekinów”). Jednak wiosną 1944 roku, już na froncie włoskim dywizjon przesiadł się na Mustangi Mk III…
112. Dywizjon RAF „Shark Squadron”
Historia 112. Dywizjonu RAF sięga czasów I wojny światowej. Powołano go do życia w 1917 roku w Wielkiej Brytanii do obrony Londynu przed nalotami niemieckich ciężkich nocnych bombowców Gotha i Zeppelin-Staaken. Rok później część pilotów wysłano do Francji. Jednostkę rozwiązano w 1919 roku w ramach demobilizacji po zakończeniu wojny. Jednak dwadzieścia lat później, 16 maja 1939 roku „Sto Dwunasty” powołano ponownie do służby. Działo się to w nietypowych okolicznościach – na pokładzie lotniskowca HMS Argus wyruszającego z Southampton do Egiptu. Dopiero po pewnym czasie po dotarciu do Aleksandrii lotnikom przydzielono samoloty – początkowo były to dwupłatowe myśliwce Gloster Gladiator. Na tych samolotach piloci przelali pierwszą krew w starciu z lotnictwem Królestwa Włoch w 1940 broniąc Egiptu i Sudanu. W styczniu 1941, wciąż wyposażony w Gladiatory, dywizjon wysłano do Grecji, gdzie walczył do upadku kraju. Po powrocie przez Kretę do Egiptu, w lipcu 1941 jednostka otrzymała amerykańskie myśliwce Curtiss P-40. Z tymi samolotami jednostka związała się na wiele lat. Walcząc na nich, piloci dywizjonu wspierali wojska lądowe Imperium Brytyjskiego w Północnej Afryce, Sycylii i we Włoszech. Ostatnia wersją P-40, którą otrzymał dywizjon, był Kittyhawk Mk.IV (P-40N). Jednak samoloty te nie zagrzały długo miejsca w dywizjonie – piloci latali na nich od kwietnia do czerwca 1944, kiedy to Curtissy zastąpiono samolotami North American Mustang Mk.III.
[Bardzo ciekawą kolekcję zdjęć samolotów 112. Dywizjonu operujących na froncie włoskim można obejrzeć tutaj: link]
Dwa pokolenia Mustangów ze 112. Dywizjonu, Mustang III i Mustang IV kołują na lotnisku Cervia, Włochy. Fot. Wikimedia Commons
„Jak wygląda Mustang ze szczęką rekina?”
To właśnie we Włoszech, 15 lutego 1944 roku, do 112. „Dywizjonu Rekinów” przyleciał pierwszy Mustang – by piloci i obsługa naziemna mogła zapoznać się z nowym typem myśliwca. Według zapisu w Operations Record Book, jednym z pierwszych pytań, które wtedy zadano, było: „Jak Mustang będzie wyglądał ze szczęka rekina?”. Na odpowiedź trzeba było jednak poczekać do 21 czerwca, kiedy to Capt. McLean wraz z pięcioma innymi pilotami poleciał do Blidy by odebrać pierwsze Mustangi przeznaczone dla dywizjonu. 22 czerwca dywizjon wykonał ostatni lot bojowy na Kittyhawkach. Z zapisów w ORB można wywnioskować, że obsługa naziemna jednostki bardzo szybko „oswoiła” Mustangi, ponieważ już 23 czerwca dowódca 112. Dywizjonu wykonał pierwszy lot na Mustangu z namalowaną szczęką. 24 czerwca dywizjon przeniósł się na lotnisko w Falerium, gdzie piloci szkolili się w lotach na nowych myśliwcach. Proces ten zakończono 4 lipca. Dzień później dywizjon wykonał cztery misje bojowe na nowych myśliwcach.
Choć Brytyjczycy niechętnie się do tego przyznają, paszcza rekina na chłodnicach Curtissów 112. Dywizjonu zainspirowana była zapewne malowaniem niemieckiego Messerschmitta Bf 110 z ZG26 którego wrak piloci oglądali podczas wcześniejszych walk.
„Rekiny” ze 112. Dywizjonu. Myśliwce Curtiss P-40/Kittyhawk III. Medenine, Tunezja, 1943. Fot. Wikimedia Commons
– Wszystko zaczynało się i kończyło na paszczy. – wspomina Clive Caldwell, późniejszy dowódca dywizjonu. – Wbrew utartemu mniemaniu miała ona wiele odmian. Jakość odwzorowania zależała głównie od tego, czy dysponowaliśmy czasem. W okresach intensywnych operacji bojowych, dużych strat i częstych zmian lotnisk, nikt nie miał głowy do malarskiej doskonałości. […] W początkowym okresie radosnej twórczości wizerunek paszczy dopiero się kształtował. To prawda, że nosiły go prawie wszystkie P-40 w 112. Dywizjonie, ale niewiele mniej widywało się ich wówczas na „Tomahawkach” mojego poprzedniego 250. Dywizjonu czy australijskiego 3. Dywizjonu. Jedyna różnica polegała na tym, że media nie wiedzieć czemu wybrały właśnie nas, 112. Dywizjon, i nikogo innego, na prawdziwych nosicieli rekiniej paszczy. Nie powiem, by dywizjon był takiemu wyróżnieniu przeciwny. [Cytat za: A. Zbiegniewski. 112 Sqn „Shark Squadron”. 1939-1941. Lublin 2003]
Mustang III GA-S/FB328
Z zapisów w dostępnych autorowi dokumentach nie można niestety się dowiedzieć kiedy dokładnie Mustang III GA-S/FB328 trafił do dywizjonu, jednak wiadomo, ze brał udział w misji w pierwszym dniu bojowego użytkowania Mustangów. 5 lipca 1944, o 18.10 Sgt. W.D. Muster, wraz z pięcioma kolegami, poleciał na misję zaatakowania pozycji wroga. Według zapisów w ORB wszystkie samoloty miały bomby, które zrzucono w promieniu ok. 50 metrów od celu. Kolejny zapis w ORB dotyczący Mustanga GA-S pojawia się dopiero 14 lipca 1944, kiedy 6 myśliwców poleciało na misję zbombardowania celów w rejonie „K” (była to litera na siatce mapy używanej przez wojska brytyjskie we Włoszech, a z zapisów można wywnioskować, że był to obszar położony wokół Arrezo). Kolejne dni to dalsze misje wsparcia wojsk lądowych – bombardowanie pozycji artylerii niemieckiej i stanowisk piechoty Wehrmachtu. Ze względu na to, że większość, w których brał udział nasz bohater polegała na wsparciu wojsk lądowych i atakowaniu celów naziemnych wroga na jego zapleczu, Autor postanowił opisać tylko kilka najbardziej owocnych.
Fot. Richard Sullivan. Licencja Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International
18 lipca południowoafrykański pilot 2nd Lt. W.J. Illidge poleciał Mustangiem GA-S na bombardowanie barek na rzece i morzu w Rimini. W ataku wzięło udział 12 Mustangów. Piloci zgłosili cztery bezpośrednie trafienia barek, jedna bomba trafiła w keję, do której były one zacumowane. 28 lipca celem 12 Mustangów był biwak wroga, jednak ze względu na całkowite zachmurzenie piloci musieli przerwać misję i wrócili do bazy z podwieszonymi bombami. Mustang FB328 pilotował F/Lt P.W. Lowell. W tej misji brał też udział znany nam z pierwszego pudełka modelu Arma Hobby Mustang III FB244. Co ciekawe, w 112. dywizjonie także nosił literę indywidualną V.
26 lipca 112. Dywizjon wysłał 12 Mustangów w celu zaatakowania mostu i przejazdu kolejowego w rejonie Imoli. Za sterami Mustanga GA-S siedział 2/Lt D.A.H Clark (SAAF). Zapis w ORB wskazuje na bezpośrednie trafienie celu.
27 lipca jednostkę spotkał wyjątkowy zaszczyt, ponieważ odwiedził ja król Jerzy VI.
6 września, tuż po 6.00 rano 112. Dywizjon wyruszył na rozpoznanie taktyczne w rejonie Udine. Mustanga GA-S pilotował P/O Edward Trees. Misja okazała się bardzo owocna, ponieważ piloci natrafili na wiele celów. Na początku zaatakowali statki na wodach Zatoki Triesteńskiej. Po zrzuceniu bomb, dowódca wyprawy odesłał dwa samoloty do bazy z meldunkiem o wzmożonym ruchu statków, a resztę poprowadził na północ. W rejonie Grado piloci zauważyli kilka lotnisk polowych. Na jednym zauważono samoloty, które zaatakowano ogniem półcalówek. Następnie Mustangi zaczęły polować na pociągi. Po powrocie piloci zgłosili zniszczenie lub uszkodzenie 5 lokomotyw, 7 wagonów, 9 samolotów i 1 małego tankowca.
Kolejnym tak owocnym dniem był 9 września, kiedy dywizjon przeprowadził 5 misji bojowych. Mustang GA-S brał udział w trzech. W pierwszej i czwartej, najbardziej udanych, Mustanga GA-S ponownie pilotował P/O Trees, a w drugiej Sgt. W.E Moyld.
W pierwszej misji piloci dywizjonu operowali nad północno-wschodnią częścią Włoch (rejon Grado – Triest). Zaatakowano cele na morzu i lądzie (w tym lotnisko w pobliżu Grado). Po powrocie zgłoszono zniszczenie 12 lokomotyw (pod parą), 1 statku, 1 bombowca He 111, dwóch samochodów-cystern oraz uszkodzenie jednego wagonu, 2 samolotów Reggiane RE 2001, 2 Messerschmittów 109, czterech bombowców SM.79 oraz ostrzelanie wielu innych celów naziemnych i statków.
W czwartej misji, równie owocnej, sześciu pilotów 112. dywizjonu zniszczyło na ziemi 3 samoloty SM.79, jeden Ju 52, jedną lokomotywę i jeden wagon, a uszkodziło 3 bombowce SM.79, jeden nierozpoznany samolot i jedną lokomotywę. Ponadto dowodzący misją F/Lt R.V. Hearn zestrzelił jednego Junkersa 88.
10 września wieczorem 11 Mustangów wyruszyło na atakowanie celów kolejowych w Padwie i Vicenzie niszcząc 6 lokomotyw, 10 ciężarówek i uszkadzając kolejne 7 lokomotyw i 10 ciężarówek.
22 września, o godzinie 9.30, 12 Mustangów wyruszyło na patrol bojowy nad północnymi Włochami od Canale di Leme (w dzisiejszej Chorwacji) poprzez Pordenone, Treviso, Padwę. W trakcie misji atakowano cele lądowe i nawodne. Piloci zgłosili zniszczenie 7 lokomotyw, uszkodzenie jednego statku, jednej lokomotywy z napędem diesla oraz uszkodzenie jednego samolotu na lotnisku Villa. Podczas ataku na żeglugę ogień artylerii przeciwlotniczej odstrzelił osłonę kabiny jednej z maszyn – pilot zawrócił do bazy w osłonie drugiego Mustanga. Według ORB dwa samoloty, które wróciły do bazy najwcześniej to GA-S i GA-X. Jednak nie napisano, który z nich padł ofiarą ostrzału.
Pogorszenie pogody w październiku i listopadzie 1944 roku ograniczyło liczbę lotów bojowych. W październiku dywizjon coraz częściej brał udział w misjach typu „Cab Rank” – utrzymywaniu stałych patroli nad linią frontu w oczekiwaniu na wezwanie sił lądowych.
1 listopada 112. Dywizjon wyruszył na patrol bojowy nad Jugosławią pomiędzy Sarajewem a miejscowością Brod. Mustanga GA-S pilotował znany nam z poprzednich misji P/O E. Trees. Po powrocie piloci zgłosili zniszczenie 6 lokomotyw i uszkodzenie kolejnej.
Po raz ostatni Mustang III GA-S/FB328 pojawia się w ORB jednostki 6 listopada 1944 r. P/O Trees zasiadł za sterami tej maszyny w jej ostatniej misji bojowej – patrolu bojowym nad Jugosławią, pomiędzy Zagrzebiem (obecna Chorwacja) a Mariborem (obecnie w Słowenii). Samoloty atakowały cele kolejowe, niszcząc trzy lokomotywy.
Co ciekawe, tego samego dnia swoja służbę w dywizjonie zakończył też P/O Trees, który według zapisu na stronie internetowej poświęconej 112. Dywizjonowi RAF otrzymał tego dnia przeniesienie do innej jednostki. Niestety ORB jednostki nie podaje dokładniejszej informacji na ten temat.
Malowanie i szczegóły techniczne
Mustang III FB238 został wyprodukowany jako P-51C-1-NT (w tej samej serii produkcyjnej co FB244 GA-V/CV-V). Do Royal Air Force trafił w marcu 1944 r.
Według informacji uzyskanych podczas pracy nad artykułem dotyczącym Mustanga CV-V/FB244, samoloty te były malowane fabrycznie farbami amerykańskimi: ANA 613 Olive Drab i ANA 603 Sea Gray na powierzchniach górnych oraz ANA 602 Light Gray na spodzie. Nie można oczywiście wykluczyć że samolot w pewnym momencie został przemalowany farbami brytyjskimi Dark Green, Ocean Grey i Medium Sea Grey, jednak jeśli to nastąpiło, to w późniejszym okresie służby. Namalowano na nim natomiast pas w kolorze Sky na tyle kadłuba, jednak na zdjęciu widać wyraźnie, że został on, zgodnie z zasadami obowiązującymi na froncie włoskim, zamalowany. Pozostawiono tylko fragment, na którym znajdował się przydzielony mu numer seryjny. Wydaje się też, że samolot miał namalowane żółte pasy szybkiej identyfikacji na krawędziach natarcia skrzydeł, pomiędzy karabinami a końcówkami.
Mustang FB244/CV-V, wiosna 1945. Ten samolot latał wcześniej w 112. Dywizjonie jako GA-V (zobacz Kangury na Mustangach link)
Z dostępnych Autorowi informacji wynika, że samolot nie posiadał dodatkowego zbiornika w kadłubie, ponieważ zaczęto je montować fabrycznie dopiero na samolotach późniejszych serii. Oczywiście wiele Mustangów, które opuszczały fabryki bez dodatkowych zbiorników w kadłubie, otrzymywało je w późniejszym okresie. Jednak modyfikacja w warsztatach zajmowała ok 450 roboczogodzin i dowództwo RAF zdecydowało, że nie ma to sensu w przypadku maszyn użytkowanych bojowo w dywizjonach.
Samolot nie posiadał płetwy ogonowej i należał do serii Mustangów B/C, które za rurami wydechowymi miała dodatkowy chwyt gorącego powietrza do gaźnika. Posiadał też zamontowany fotel Warren McArthur oraz pasy Sutton.
Zobacz jeszcze:
- Modele P-51 B/C Mustang™ w sklepie Arma Hobby link
Wszystko co chcecie wiedzieć o Mustangu z Arma Hobby i nie boicie się pytać
Miłośnik historii walk powietrznych w okresie Bitwy o Anglię, w Afryce Północnej, we Włoszech, nieco zapomnianej Azji Południowo-Wschodniej oraz, w mniejszym stopniu, podczas kampanii francuskiej 1940. W wolnym czasie skleja modele w skali 1/72, a od czasu do czasu w skali 1/48..
This post is also available in: English