Prezentujemy artykuł krok po kroku o budowie Jaka-1b w barwach Luftwaffe. Robert Wójcik, autor bloga r-miniatures i artykułów w prasie modelarskiej pokazuje, jak sklejał model z zestawu Expert Set.
Jak-1 B Expert Set
Jak-1 to dla polskich modelarzy samolot szczególny. Wielu z nas zaczynało swoją przygodę od modelu firmy ZTS Plastyk, który, obok Iła-2 stał na półkach w chyba większości naszych domów. Człowiek nie narzekał, brał to, co było w sklepie i czerpał radość ze sklejania. Potem, gdy otworzyliśmy się szerzej na świat i zyskaliśmy dostęp do zachodnich zestawów, słusznie zaczęliśmy wzdychać, żeby polscy producenci dogonili tą czołówkę. Minęło wprawdzie wiele lat ale chyba możemy wreszcie przyznać, że jest lepiej. Choć kilku malkontentom nie dogodzi się chyba nigdy, to polskie miniatury w końcu zyskują uznanie. Jak-1, wprawdzie w innej wersji, zyskał godnego następcę.
Pierwsze wrażenie
Jeśli chodzi o modele samolotów, inspirują mnie przede wszystkim maszyny zdobyczne. Choć rodzina Yakovlewa nie była do tej pory w centrum moich zainteresowań, to gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia, byłem bardzo zaintrygowany. Kolejny rzut oka, tym razem na załączone malowania – i już wiedziałem, że niemiecki Jak-1 Smirnowa musi być mój.
Wypraski wyglądają bardzo dobrze. Części plastikowe mają powierzchnię lekko satynową, ale są dość gładkie, bez efektu skórki pomarańczowej. W kilku miejscach niestety znajdują się delikatne jamki skurczowe (w moim egzemplarzu na statecznikach poziomych i na kadłubie, w okolicy kabiny pilota) ale na szczęście ich usunięcie jest dość proste. Poza tym nie można mieć zastrzeżeń do jakości części, wszystko jest odlane bardzo ładnie, bez przesunięć form i innych defektów. Części plastikowe uzupełniają maski i niewielka blaszka, na której znajdziemy najpotrzebniejsze rzeczy przede wszystkim do waloryzacji kabiny, a także bardzo przydatne siatki na wloty pod kadłubem, które są dość eksponowanymi elementami samolotu. Kabina pilota, nawet w samym plastiku, jest zaprojektowana w przemyślany sposób i wygląda bardzo trójwymiarowo. Detale wnętrza uzupełnione o firmową blaszkę i kalkomanie w zupełności wystarczą do wykonania kompletnej miniatury. Warto jednak zaznaczyć, że jeśli mimo wszystko chcielibyśmy uzupełnić zestaw, producenci dodatków również stanęli na wysokości zadania. Powierzchnia modelu jest ozdobiona kompletnym nitowaniem, które dodaje zestawowi sporo atrakcyjności, biorąc pod uwagę, że konstrukcja oryginału była w dużej mierze drewniana, przez co pozbawiona detali. Z samymi liniami podziałowymi byłoby pusto. Oszklenie jest przejrzyste, ale niestety odlane w jednej części – bardzo szkoda, bo wnętrze aż prosi się o wyeksponowanie. Schematy malowań umożliwiają wykonanie miniatur w kilku ciekawych wariantach, mamy zarówno maszyny czarno-zielone, jak i szare, z szachownicą i w obcych barwach, znalazła się nawet „zimówka”. Tutaj jednak warto znów zaznaczyć, że zestawowe propozycje doskonale uzupełniają producenci dodatków, więc warto rozejrzeć się na rynku, jeśli ktoś szuka dodatkowej inspiracji.
Montaż
Standardowo rozpocząłem od kabiny pilotów, która, jak wspomniałem, wygląda bardzo dobrze. Mimo to, trochę z ciekawości, zdecydowałem się na kilka dodatków oferowanych przez rodzimą firmę Yahu Models. Tablica Yahu robi doskonałe wrażenie i jest gotowa do zamontowania, co daje jej przewagę nad innymi alternatywami. Chociaż posiada ona stosowne wycięcia, dla łatwiejszego montażu wyciąłem z kadłuba kawałek wręgi w miejscu jej mocowania. Powiedzmy sobie jednak, że przy odrobinie większym nakładzie czasu, jaki musimy poświęcić na malowanie i sklejenie, równie dobry efekt możemy uzyskać z blaszki z zestawu. Dla mniej wybrednych pozostaje jeszcze trzecia opcja, jaką jest naklejenie dołączonej kalkomanii na niezłej plastikowej tablicy.
1-6) Rzut oka na detale wnętrza. Elementy fototrawione z zestawu oraz kolorowe blaszki Yahu Models to udana kombinacja
Poza tablicą, Yahu oferuje także fototrawione kolorowe burty z manetkami. Choć części znów cechują się wysoką jakością, to moim zdaniem plastikowe dźwignie wyglądają na tyle dobrze, że wymiana całych paneli na części metalowe trochę mija się z celem. Ja zdecydowałem się na kompromis, rozcinając blaszkę Yahu tak, aby wykorzystać z niej zegary i wskaźniki, które nakleiłem na plastikowe burty z dźwigniami z zestawu. Radio to znów blaszki Yahu (zestaw też przewiduje blaszki i kalki). Siedzisko uzupełniłem o zestawowe metalowe pasy, dodałem do wnętrza kilka mniejszych blaszek i zagruntowałem całość kolorem czarnym.
Kolor wnętrza radzieckich samolotów to charakterystyczny Interior Steel Grey A-14, którego chyba jedyny odpowiednik produkuje AK (RC 319). Są to całkiem przyjemne lakiery, chociaż z całego zestawu farb do Jaka, ta farba miała dziwną tendencję do rozwarstwiania się w zbiorniczku aerografu. Kolor nanosiłem tak, aby w zagłębieniach pozostał czarny podkład, tworząc wyraźny światłocień. Wręgi i inne wystające elementy pomalowałem pędzelkiem kolorem jaśniejszym, aby dodatkowo wzmocnić kontrast stosunkowo ciemnego wnętrza. Detale pomalowałem farbami Vallejo, których użyłem również do obić i suchego pędzla. Kropkę nad i stanowił wash wykonany brązową farbą olejną. Sporo elementów pomalowałem osobno i zamontowałem je dopiero składając środek w całość. Nie wiem, czy to wina dodatkowych blaszek, ale w tym momencie natrafiłem na problem z zamontowaniem oparcia fotela, które nie chciało zmieścić się w kadłubie. Poradziłem sobie z tym skracając burty, sugeruję sprawdzenie tego połączenia na sucho.
7) Aby zamontować w skrzydłach fototrawione wskaźniki paliwa Yahu Models, najlepiej przewiercić je na wylot i podkleić od spodu. Ponieważ pierwsze podejście nie było zadowalające, zdecydowałem się na wklejenie w skrzydła cienkiego paska tworzywa
Ostatnie użyte blaszki Yahu to wskaźniki poziomu paliwa montowane w skrzydłach. W zestawie są one zaznaczone jako wgłębne linie podziałowe, co po odpowiednim pomalowaniu powinno dać niezły efekt, ale mimo wszystko trochę szkoda, że nie dorzucono tych detali w formie na przykład kalkomanii. Niemniej, blaszki Yahu wyglądają kapitalnie i są warte zamontowania. W tym celu najlepiej przewiercić skrzydło na wylot wiertłem o minimalnie mniejszej średnicy niż blaszka, pocienić powstały otwór i samą blaszkę wkleić od spodu. Ponieważ mi nie do końca dobrze wyszło to za pierwszym razem, wkleiłem w skrzydła fragmenty tworzywa, którego nie trzeba było dodatkowo pocieniać.
8-9) Sporo detali wnętrza montuje się bezpośrednio do płata. Po pokryciu okolic otworów w skrzydłach sugerowanym w instrukcji kolorem, można było w końcu zamontować zegary. Widać też wyraźnie niebieski odcień farby Night Black, którą ostatecznie zastąpiłem kolorem od AK
Przed złożeniem modelu w całość pomalowałem też wnęki podwozia, które, podobnie jak kabina, mają bardzo dobre detale i są mocnym punktem miniatury.
Części modelu ogólnie pasują do siebie bardzo dobrze, natomiast warto wspomnieć, że ich dopasowanie jest dość „ciasne”. Warto mieć to na uwadze przy obróbce i malowaniu, ponieważ zarówno zbyt mocna obróbka pilnikiem, jak i zbyt gruba warstwa farby mogą skomplikować budowę. Generalnie polecam przymierzać do siebie elementy na sucho, co zapewni nam montaż w zasadzie bez użycia szpachli.
10) Rzut oka na fenomenalny detal Yahu Models. Warto zainwestować czas w montaż tych dodatków, ponieważ znacznie podnoszą one atrakcyjność miniatury
Ostatnim elementem do przyklejenia przed pomalowaniem modelu było oszklenie. Ponieważ kabinie pilota poświęciłem sporo czasu, zdecydowałem, że muszę je otworzyć. Dodatkowym argumentem za tym był nietypowy, przedłużony kształt limuzyny wykonywanej przeze mnie miniatury, dobrze widoczny na jej zdjęciach, który w zamkniętym oszkleniu modelu siłą rzeczy nie mógł być prawidłowo odwzorowany. Zestawowe oszklenie rozciąłem na trzy kawałki, a odsuwaną część podmieniłem na vacu firmy Brengun. Ingerencja w zestawowe oszklenie wymusiła też lekkie zeszlifowanie bocznych jego ramek, co z kolei oznaczało konieczność przycięcia masek. Choć vacu Brengun jest przewidziane do ich modelu, na szczęście pasuje do Jaka ArmaHobby. Brengun przygotował oszklenie w dwóch wersjach,otwartej i zamkniętej, więc decydując się na większość malowań mamy bufor w postaci dodatkowej szybki, w razie gdyby coś poszło nie tak. Z uwagi jednak na wspomniany przedłużony tył limuzyny samolotu Smirnowa, jedyną częścią do wykorzystania jest ta z opcji zamkniętej, którą trzeba wyciąć z odpowiednim naddatkiem imitującym dodatkowy pas pleksi z oryginalnego samolotu.
11-12) Wnęka podwozia to również małe dzieło sztuki. Po odpowiednim pomalowaniu detale zdecydowanie przykuwają uwagę
Malowanie
Model zagruntowałem czarnym podkładem, na który nierównomiernie z ręki nanosiłem kolory podstawowe. Zacząłem od koloru żółtego, którym pomalowany był spód silnika i pas na ogonie. Jako bazę zastosowałem biały, na który następnie nakładałem bardzo rozcieńczone warstwy docelowego koloru. Zwracam tutaj uwagę, że w instrukcji przeoczono, że żółty pas znajdował się także na spodzie samolotu, co jest dobrze widoczne na zdjęciu oryginału. Biorąc pod uwagę, że lewy bok samolotu ma naniesionych sporo oznaczeń, polecam na tym etapie przymierzyć wszystkie kalkomanie na sucho i upewnić się, że napis fundacyjny, krzyż oraz pas „zmieszczą się” pomiędzy kabiną pilota, a ogonem i zachowają właściwe proporcje.
13-14) Początek malowania to dość popularny obecnie czarny podkład, na który następnie nanosiłem transparentnie docelowe kolory
Oryginalny radziecki kamuflaż był dość standardowy. Do jego wykonania użyłem niebieskiej farby Hataka Orange C 072 (AMT-7) oraz zielonej AMT-4 i czarnej 6RP z AK (odpowiednio RC 315 i RC 071). Producent jako farbę czarną sugeruje użyć Hatakę C 041 Night Black ale dla mnie ten kolor ma zbyt granatowy odcień i osobiście uważam, że AK lepiej oddaje autentyk. Wszystkie kolory nakładałem małymi plamkami i kreskami, wypełniając przestrzenie pomiędzy liniami podziałowymi oraz nitami, a także różnicując duże jednolite obszary samolotu pozbawione tych detali.
15-17) Lubię zaczynać malowanie od kolorów słabo kryjących. Żółte podzespoły modelu zostały najpierw zagruntowane kolorem białym
Zabawa zaczęła się jak zwykle w chwili odzworowywania wyglądu maszyny zdobycznej. Jest znane jedno zdjęcie z interesującego mnie okresu, czyli z namalowanymi krzyżami, niestety dość kiepskiej jakości. Niektórzy eksperci sugerują, że zdjęcie jest fotomontażem, tak więc temat jest dość kontrowersyjny (cała historia samolotu Smirnowa jest rzetelnie opisana na blogu ArmaHobby).
18) Kolory docelowe nanosiłem wieloma warstwami złożonymi z nierównomiernych kresek i plamek
Plansze barwne przedstawiają samolot bez podmalowań radzieckich znaków pod nowymi oznaczeniami niemieckimi. Tylko, że… no właśnie, ja na lewo od krzyża kadłubowego (pod napisem fundacyjnym oraz pomiędzy napisem i krzyżem) oraz na ogonie (na lewo od swastyki i nad nią) widzę na tym zdjęciu ślady po gwiazdach. Są one delikatnie widoczne, prawie zlewając się z kolorami samolotu, ale moim zdaniem nie można tutaj nic zrzucić na defekt zdjęcia i podmalówki na prawdziwym samolocie są. W swoim modelu postanowiłem oddać ten efekt wizualny, dodając miniaturze dodatkowego smaczku. Po chwili namysłu wybrałem kolor RLM 71, z trzech powodów. Po pierwsze, pasował okresem historycznym, po drugie, jest racjonalne, że Niemcy użyli swojej farby. Po trzecie, farba jest dość podobna do radzieckiego zielonego i dobrze zlewa się z kolorami na modelu. W ostatecznym rozrachunku osiągnąłem dokładnie taki rezultat, jaki chciałem – ślady po gwiazdach są. Ledwo widoczne, ale są. Kształt gwiazd wyciąłem w papierze samoprzylepnym, a kolor naniosłem aerografem. Na spodzie samolotu podmalówki wykonałem kolorem RLM 65. Po zabezpieczeniu modelu lakierem błyszczącym, można było nanosić kalkomanie i ślady eksploatacji. Jeśli chodzi o same kalkomanie, to nakładają się bardzo dobrze. Swastyki składają się z dwóch elementów, osobno krzyża i łamanych ramion, które należy nałożyć na siebie aby otrzymać właściwe oznaczenie. Krzyż mógłby być minimalnie szerszy, aby łatwiej było go wpasować w ramiona. Poza tym, kalkomanie nie sprawiły najmniejszych problemów.
19-22) Podstawowe kolory naniesione na model i zabezpieczone lakierem błyszczącym
23-24) Na zdjęciu oryginalnego samolotu dopatrzyłem się ledwie widocznych śladów po zamalowanych gwiazdach. Do ich wykonania użyłem koloru RLM 71. Przy okazji namalowałem też okopcenia, lekko rozjaśniając ich środek kolorem jasnoszarym
Ślady eksploatacji i finisz
Oryginalna maszyna jest dość sfatygowana i taki sam wygląd chciałem nadać swojej miniaturze. Spód samolotu został ukurzony piaskowym kolorem Tamiya oraz farbą Smoke Grey Gunze nanoszonymi z pomocą aerografu. Dodatkowe efekty zabrudzeń to już pasta olejna Mud Brown Gunze oraz olejne farby dla artystów, rozcierane i „wklepywane” w model z pomocą patyczka higienicznego i szerokiego pędzla zwilżonego White Spirit. Na górze w analogiczny sposób potraktowałem rejon przejścia skrzydło-kadłub. W miejscach oryginalnie wykonanych z blachy dodałem pędzelkiem obicia wykonywane kolorami podstawowymi rozjaśnionymi bielą. Okopcenia to znów farba Smoke Grey. Sam środek okopceń rozjaśniałem cienką kreską jasnoszarej farby. Z tak wyeksploatowaną powierzchnią zdecydowanie nie grały śnieżnobiałe kalkomanie, więc przyciemniłem wszystkie znaki aerografem, mgiełką ciemnoszarej farby. Gotowy samolot pokryłem lakierem Satin Hataka i mogłem przystąpić do montażu detali.
25-27) Obicia wykonałem pędzelkiem, kolorami bazowymi z dodatkiem bieli
Rury wydechowe zamieniłem na żywiczny produkt SBS. Zaletą jest w tym wypadku brak konieczności jakiejkolwiek obróbki, ponieważ są już odpowiednio nawiercone. Niestety są trochę krótsze od zestawowych (i przez to minimalnie za krótkie), ale na szczęście otwór w modelu przeznaczony na ich montaż jest tak przemyślany, że ten problem jest w zasadzie niewidoczny. Śmigło samolotu od wewnętrznej strony jest pięknie wytarte do gołego metalu, co dobrze widać na zdjęciach i co postanowiłem odwzorować także w modelu. Odsuwaną część oszklenia przymocowałem epoksydowym klejem dwuskładnikowym.
28-30) Ostatnia większa praca przy modelu to położenie i wycieniowanie kalkomanii. Nakładały się bezproblemowo, ale warto dobrze rozplanować położenie znaków na lewym boku
Zdecydowanie sporo uwagi wymaga podwozie, ale jest ono jak najbardziej „do zrobienia”. Polecam przede wszystkim pogłębić dedykowane otwory w dźwigarze skrzydła, aby elementy podwozia tam wklejane łatwiej wskoczyły na swoje miejsce. Ja niestety zrobiłem to na sam koniec, ale udało się. Jeśli chodzi o kolejność montażu, to proponuję najpierw wkleić kółko ogonowe i golenie podwozia przedniego. W kolejnym kroku sugeruję wklejenie opon (klejem, który pozwala na niewielkie korekty, na przykład cyjanoakrylem w żelu) i postawienie modelu na kołach tak, aby ugięcie opon „trafiło” w podłoże. Następnie dobrze byłoby wkleić dolną część osłon podwozia (tą zasłaniającą koła), boczne elementy podwozia (wklejane w dźwigar) i na końcu górną część osłon (ja dodatkowo usunąłem z tej części „języczki”, które powinny się oprzeć na wnęce). Taka kolejność moim zdaniem zapewnia prawidłową geometrię i minimalizuje ryzyko urwania czegoś w trakcie. Po tej małej chirurgii mogłem już cieszyć się efektownym widokiem gotowej miniatury.
Konkluzja
Zdecydowanie warto było poświęcić czas na budowę i waloryzację modelu ArmaHobby, bo finalny rezultat robi doskonałe wrażenie. Nie jest to wprawdzie model banalny, ponieważ ma całkiem sporo części i momenty wymagające większego skupienia. Natomiast przy pasowaniu elementów na sucho i przemyślanym montażu, budowa przebiegać będzie w zasadzie bezproblemowo i można każdemu polecić zmierzenie się z tym zestawem. Miniatura wykonana prosto z pudełka, czy w ramach serii Ekspert, czy Junior, będzie wyglądała bardzo dobrze. A sięgając po dodatki innych producentów i uzbrajając zestaw w części żywiczne, blaszki czy bardzo efektowne kalkomanie, można wykonać naprawdę kapitalną miniaturę. Miło patrzeć, jak rodzimi producenci wchodzą do ścisłej czołówki naszego modelarskiego świata.
Zobacz:
- Model Jak-1b Expert Set w sklepie Arma Hobby
Modelarz, który ma szczęście pracować w swoim hobby. Na co dzień osoba szara i niepozorna. Ożywia się dyskutując o modelarstwie, teoriach spiskowych, Wielkim Księstwie Litewskim i marketingu internetowym. Współwłaściciel Arma Hobby. Skleja figurki, samoloty i broń pancerną, głównie polonika i lotnictwo morskie.
This post is also available in: English
Zawsze mnie zastanawiała motywacja do budowy modeli w takich dziwacznych malowaniach… (???!)