W historii polskich skrzydeł jedną z ważniejszych postaci jest Czech – sierżant Josef František. Był pilotem, który zgłosił największą liczbę zestrzeleń spośród wszystkich myśliwców alianckich biorących udział w Bitwie o Anglię. Niestety, los zdecydował by tego zdolnego i zawziętego myśliwca szybko powołać do Niebiańskiej Eskadry. Do dziś nie wiadomo, jak zginął. Jest na ten temat wiele teorii. Jedna mówi, że poleciał nad dom swojej sympatii i podczas kręcenia beczki zahaczył o ziemię. Wypadek mógł też być spowodowany fizycznym wyczerpaniem pilota lub awarią instalacji tlenowej. W oficjalnym sprawozdaniu podano tylko, że lotnik zginął w czasie próby awaryjnego lądowania. Prawie na pewno nie uległ w walce żadnemu wrogowi.
Śmierć Františka jest niezwykła tym bardziej dlatego, że nastąpiła dzień po ostatniej walce dywizjonu w Bitwie o Anglię, którą stoczył on 7 października. Gdy 8 października poderwano Trzysta Trzeci na przechwycenie nieprzyjacielskiej wyprawy kierującej się na Londyn, Niemców powstrzymały brytyjskie Spitfire’y zanim nasi dolecieli na pole bitwy. Polska jednostka otrzymała rozkaz powrotu. W czasie lotu do bazy František nagle oderwał się od kolegów i zniknął im z oczu. Możliwe, że nikt z naszych pilotów nie zwrócił na to uwagi. Nie dlatego, że nie zauważyli. Słynęli przecież z niezwykłej spostrzegawczości. Legenda, utrwalona przez „Dywizjon 303” Arkadego Fiedlera głosi, że Josef František miał duszę samotnego wojownika, znanego ze swojej niesubordynacji. Jego ulubioną taktyką miało być indywidualne polowanie, co dowództwo tolerowało, widząc skuteczność tych działań. Ta cecha czeskiego pilota została też pokazana na kinowym ekranie. A jak było naprawdę?
Czechosłowacja
Josef František urodził się 7 października 1914 r. w Otaslavicach na Morawach, około 60 km na północny wschód od Brna. Od młodości interesowała go technika, której tajniki poznawał w warsztacie karoseryjnym ojca, choć bardziej pociągały go silniki niż konstrukcja nadwozia. W latach 1929-1934 pracował w fabryce Wikow w Prostějovie. W 1934 r. zgłosił się do wojsk lotniczych i 1 października 1934 r Josef František rozpoczął naukę w Szkole Młodych Specjalistów Lotnictwa (Škola pro odborny dorost letectva). Po ośmiu miesiącach teorii, w maju 1935 r., rozpoczęły się loty. 1 sierpnia 1936 r. został skierowany do 2. Pułku Lotniczego w Ołomuńcu, gdzie przydzielono go do 5. Eskadry Obserwacyjnej. Tam otrzymał tytuł lotnika-pilota oraz odznakę polowego lotnika-pilota. Tam też zaczęły się ujawniać jego wrodzone cechy – skłonność do ryzyka oraz niesubordynacji. Jego najczęstszymi występkami było przedłużanie sobie przepustki oraz bójki.Od listopada 1936 r. do sierpnia 1938 r. otrzymał 11 kar. Ostatecznie jeden z oficerów pułku, porucznik Schneeberg, zaproponował mu umowę: szkolenie myśliwskie w zamian za poprawę zachowania.. W efekcie Josef František 14 lutego 1938 r. udał się do Kbely koło Pragi, gdzie rozpoczął szkolenie myśliwskie w eskadrze szkolnej 4. Pułku Lotniczego, który ukończył 19 maja 1938 po czym przydzielono go do 40. Eskadry Myśliwskiej. Służba w tej jednostce przypadła na schyłkowy okres istnienia przedwojennej Czechosłowacji. W maju, czerwcu i we wrześniu 1938 r. Eskadra stacjonowała na lotniskach polowych w związku z ryzykiem wybuchu wojny z III Rzeszą. Po Traktacie Monachijskim wróciła do Kbely, gdzie 15 marca 1939 r. zastała ją likwidacja resztek Czechosłowacji. 1 kwietnia svobodnik Josef František został zwolniony ze służby wojskowej. W jej trakcie uzyskał nalot ponad 400 godzin i odbył ponad 1000 lotów.
Prawdopodobny wygląd samolotu Hurricane R4175/RF-R po dostarczeniu do dywizjonu 303 w sierpniu 1940 r., jeszcze bez godła i bez kokard na spodzie skrzydeł. Zobacz ramka „Oznakowanie samolotu Hurricane R4175/RF-R” w dalszej części artykułu. Malował Marcin Ciepierski, Arma Hobby.
Polska i Francja
Wojenna epopeja Josefa Františka rozpoczęła się 13 czerwca. Tuż przed północą przekroczył polską granicę. Jego pierwotnym celem była Francja, jednak los trwale związał go z Polską i Polakami. Wielu innych Czechówzamierzało podjąć służbę w Legii Cudzoziemskiej, jednak 93 lotników zdecydowało się, z różnych przyczyn, pozostać w Polsce. Josef František przyłączył się do tej grupy 25 lipca 1939 tuż przed wejściem na pokład statku płynącego do Francji. Skierowano go do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa Nr 1 w Dęblinie i nadano stopień plutonowego.
Wybuch wojny zastał go w Dęblinie, gdzie 2 września, siedząc w kabinie Poteza 25, był świadkiem bombardowania szkoły. W kolejnych dniach plut. František wykonywał różne loty, m.in. brał udział w ewakuacji ocalałego sprzętu z Dęblina, lotach rozpoznawczych i łącznikowych. 22 września wykonał swój ostatni lot podczas kampanii wrześniowej – przewiózł adiutanta gen. Strzemińskiego do Rumunii. 25 września trafił do obozu dla internowanych, skąd jednak udało mu się uciec już następnego dnia. Udał się, podobnie jak polscy piloci, do Bukaresztu, do ambasady RP, gdzie otrzymali stosowne dokumenty. W nocy z 2 na 3 października, Josef František wszedł na pokład statku Dacia i wyruszył w podróż do Francji.
22 października zgłosił się do ośrodka koncentracji polskich lotników w Le Bourget pod Paryżem. W tamtym okresie starał się o przydział do jednostki czechosłowackiej, ale w wyniku kłótni z oficerami lotnictwa czechosłowackiego, którzy oskarżyli jego i jego kolegów o dezercję, zdecydował się pozostać w szeregach polskich.
W Le Bourget pozostawał do 3 lutego 1940 r., gdy został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Lyon-Bron a miesiąc później do Clermont Ferrand, gdzie oblatywał naprawione samoloty. Jego dziennik lotów zamknięto 16 kwietnia. Po tej dacie, aż do upadku Francji, pozostawał w Clermont Ferrand. 18 czerwca udało mu się wejść na statek i odpłynąć do Wielkiej Brytanii.
Hurricane Mk I R4175/RF-F, zdjęcie z 5 września 1940 r. Dobrze widać inny odcień kolorów znaków rozpoznawczych, świadczący o zastosowaniu przedwojennych farb zgodnie z praktyka wytwórni Glostera. Zdjęcie z kolekcji Wojtka Matusiaka.
Wyspa Ostatniej Nadziei
21 czerwca 1940 r. Josef František zszedł z pokładu w angielskim porcie Falmouth i udał się do Blackpool, gdzie utworzono Ośrodek Zapasowy Lotnictwa, będący punktem zbornym dla polskich lotników. Otrzymał tam numer ewidencyjny 793451 i rafowski stopień Sergeant. Otrzymał też przydział do polskiego dywizjonu myśliwskiego, który miał zostać sformowany w Northolt pod Londynem gdzie przybył 2 sierpnia, wraz ze 156 osobami personelu latającego i naziemnego. Już 3 sierpnia piloci rozpoczęli trening na brytyjskim sprzęcie – samolotach Miles Master, Miles Magister, Fairey Battle w wersji szkolnej i myśliwcach Hawker Hurricane. Nie obeszło się bez kilku „wpadek” związanych z chowanym podwoziem i „odwrotnie” działającą przepustnicą. 8 sierpnia František, lecąc samolotem Hawker Hurricane Mk. I V7245/RF-M zapomniał wysunąć podwozia i wylądował na brzuchu uszkadzając śmigło i spód kadłuba. Szkolenie jednak trwało nadal i po słynnej niesubordynacji P/O Ludwika Paszkiewicza, 30 sierpnia, dywizjon otrzymał status jednostki operacyjnej.
Pierwsze zwycięstwa
Po południu 2 września dywizjon 303 wystartował przeciwko zbliżającej się wyprawie Luftwaffe. Sgt Josef František leciał samolotem Hurricanem P3975/RF-U. Tuż przed 18.00 dywizjon „wpadł” na wracające znad Anglii Messerschmitty 109. Niemcy lecieli od strony słońca, jednak Sgt Jan Rogowski, osłaniający wraz z czeskim pilotem swoją jednostkę, zauważył w porę zagrożenie i ostrzegł kolegów. W walce, która się rozegrała, Sgt František zestrzelił swój pierwszy samolot Luftwaffe. Starcie rozpoczęło się nad Anglią, jednak niemiecki pilot zaczął uciekać w stronę Francji. Czechowi udało się go dogonić i zestrzelić.
3 września Josef František dwukrotnie brał udział w lotach bojowych. W czasie pierwszego patrolu Czech został omyłkowo zaatakowany przez Spitfire, jednak udało mu się uniknąć zestrzelenia.
Podczas drugiego lotu, lecąc Hurricanem R4175/RF-R powiększył konto zestrzeleń, Około 15.40 zauważył niemiecki samolot, który rozpoznał jako Heinkla 113 – był to jednak Messerschmitt 109. Nie zwlekając zaatakował wroga, otwierając ogień z odległości ok. 100 metrów. Niemiecki myśliwiec z 9./JG51 spadł do morza, jednak pilotowi udało się przeżyć.
Kolejnie zdjęcie samolotu Františka wykonane 5 września 1940 r. Widać jasne kolory kokardy na skrzydle i brak godła dywizjonu. Zdjęcie z kolekcji Wojtka Matusiaka
Pierwszy dublet
5 września Trzysta Trzeci wystartował z Northolt o 14.40 w sile 9 Hurricanów. Na czele leciał brytyjski dowódca jednostki S/L Ronald Kellet. František leciał Hurricanem R4175/RF-R w kluczu Niebieskim, wraz z F/O Łapkowskim i F/L Atholem Forbesem. Około 15.00 piloci zauważyli wybuchy pocisków artylerii przeciwlotniczej ostrzeliwującej formację Heinkli 111 bombardującą składy paliwa w Thameshaven. Leciały one pod silną osłoną Messerschmittów z JG 53 i JG 54. S/L Kellet poprowadził swoich pilotów do ataku na środek formacji bombowej, jednak osłona była szybsza i powstrzymała atak. Jeden z Messerschmittów zaatakował Františka, ale minął się z celem, co natychmiast wykorzystał waleczny Morawiak. Z odległości 150 metrów oddał serię, po której Messerschmitt spadł w płomieniach. Następnie František zaatakował bombowce, trafiając jednego w silnik i kabinę. Niemiec zniknął z płonącym silnikiem nad ujściem Tamizy. Pierwszą ofiarą Czecha mógł być jeden z dwóch utraconych przez JG 54 Messerschmittów. Co się zaś tyczy zestrzelonego Heinkla 111, to ciężko jest ustalić jego tożsamość. KG 53 utraciła 2 He 111 zestrzelone i jeden uszkodzony, ale zwycięstwa zgłaszali też piloci 17, 41 i 303 dywizjonów. Hurricane RF-R z licznymi przestrzelinami trafił w ręce mechaników.
As
6 września dywizjon 303 stoczył najcięższą walkę podczas Bitwy o Anglię. Dziewiątka Hurricane’ów wystartowała o 08.40 i została skierowana nad Kent, gdzie napotkała kierującą się nad Thameshaven formację 50 bombowców Ju 88 i He 111 w osłonie około 200 myśliwców. Dywizjon znajdował się w niekorzystnej sytuacji taktycznej – nie dość, że był poniżej samolotów wroga, to jeszcze wznosił się w jego kierunku. Niemieccy myśliwcy bezwzględnie wykorzystali swą przewagę taktyczną i runęli na Polaków. Z dziewięciu biorących udział w walce Hurricanów, dywizjon utracił sześć, a czterech pilotów, w tym S/L Krasnodębski, znalazło się w szpitalach. W trakcie tej nierównej walki, František, lecący na Hurricanie RF-R, zestrzelił Messerschmitta 109, jednak sam trafił pod lufy dwóch innych Niemców, którzy uszkodzili jego samolot. Czech w raporcie napisał, że strzelał z odległości ok. 150 metrów i nieco z boku. Oddał w kierunku wroga dwie serie, w tym jedną w okolice kabiny. Najprawdopodobniej, jego ofiarą był Oblt. Albert Waller z 3./JG52, któremu udało się opuścić samolot. Po wylądowaniu trafił do niewoli.
Jednak jego Hurricane RF-R wrócił do Northolt w opłakanym stanie. Jeden z mechaników wspominał, że samolot miał poważnie uszkodzony ogon oraz praktycznie niedziałające lotki.
Po tej walce František był „uziemiony” przez kilka dni z powodu niedoboru samolotów. Jednak 7 września S/L Kellet napisał propozycję udekorowania czeskiego pilota Distinguished Flying Medal – najwyższym odznaczeniem dla podoficerów RAF. Wniosek poparł też dowódca bazy Northolt, G/Cpt Stanley Vincent oraz dowódca 11 Grupy Myśliwskiej RAF, AVM Keith Park.
Oznakowanie Hurricane R4175/RF-R
Hurricane R4175 został wyprodukowany w fabryce Gloster Aircraft Company Ltd w drugiej połówce serii Block 2/G składającej się ze 100 samolotów ukończonych między majem a lipcem lub sierpniem 1940 roku. Tym co wyróżniało samoloty wyprodukowane w tej fabryce były jaśniejsze oznaczenia przynależności państwowej: kokardy (roundels) i pasy na stateczniku pionowym (fin flash). Fabryka Gloster do co najmniej września 1940 korzystała z zapasów przedwojennych farb.
Samolot nie miał namalowanych fabrycznie kokard na spodzie skrzydeł zgodnie ze standardem oznakowania w momencie produkcji. Maszyna była użytkowana wyłącznie w Dywizjonie 303, po 9 sierpnia 1940 roku, i utracona 8 października wraz z sgt Josefem Frantiskiem. Na zdjęciach zamieszczonych w treści artykułu powyżej (z 5 września 1940 r.) widać wyraźnie jasne kokardy i fin flash bez godła Dywizjonu 303.
11 sierpnia wydano rozkaz nakazujący namalowanie kokard na dole skrzydeł i od 18 sierpnia rozpoczęto ich malowanie. Kokardy na R4175 namalowano najprawdopodobniej już w jednostce, stosując standardowe, ciemne kolory oznaczeń. Trudno powiedzieć czy w tym momencie, czy później namalowano godło dywizjonu w standardowym miejscu, pod masztem anteny. Ciemne kokardy na spodzie skrzydeł i godło Dywizjonu 303 widać na zdjęciach zamieszczonych w dalszej części artykułu. Warto porównać odcienie oznaczeń fin flash i kokard między samolotem R4175/RF-R i widocznym w tle V7235/RF-M (Block 4, produkcja zakładów Hawker).
Dowiedz się więcej:
- Polacy w Obronie Wielkiej Brytanii, R. Gretzyngier, W. Matusiak, wyd Rebis Poznań 2007
- 303. Dywizjon Myśliwski w bitwie o Wielką Brytanię, J. Kutzner, wyd Rytm Warszawa 2010
- http://www.k5083.mistral.co.uk/APS.HTM
Najcięższa walka
Po trzech dniach „postu”, 9 września, ponownie wystartował do boju. Po stosunkowo spokojnym dniu, Niemcy wysłali około 60 Heinki 111 w osłonie 20 Messerschmittów 110 i 60 Bf 109 nad RAE Farnoborough. Przeciwko tej wyprawie RAF wysłał około 100 myśliwców. Udało im się uderzyć na bombowce. Zaczęły się one pozbywać bomb i zawracać w kierunku Francji, gdy nadciągnęła kolejna wyprawa – 40 Ju 88 w osłonie 25 Bf 110 i 80 Bf 109. Dodatkowe Messerschmitty 109 wykonywały swobodne wymiatanie na trasie przelotu.
W tej walce Sgt. František, pilotując Hurricane’a P3975/RF-U zestrzelił dwóch Niemców. Pierwszym był Bf 109, który atakował inny samolot RAF. Czech oddał serię z odległości ok. 100 metrów celując w silnik, a potem drugą w kabinę, z której, według jego raportu, właśnie miał skakać pilot. Samolot wroga płonąc spadł na ziemię. Następnie František zaatakował He 111, ale z pomocą przyszły Messerschmitty, które zmusiły myśliwca do ukrycia się w chmurach. Po kilku minutach wyleciał z chmur i prawie wpadł na kolejnego He 111. Oddał do niego morderczą serię z ok 10 metrów. Pilot zauważył tylko, że silniki i kabina płonęły, jednak ponownie musiał szukać schronienia w chmurach. By zgubić wroga skierował się w kierunku Francji, jednak nad Kanałem ponownie dopadły go niemieckie myśliwce, które uszkodziły m.in. chłodnicę jego samolotu, co zmusiło Czecha dozawrócenia i przymusowego lądowania na polu kapusty. Na szczęście udało mu się z tego wyjść bez szwanku i powrócić do Northolt. Prawdopodobnymi ofiarami byli Uffz. Karl Born z 7./JG 27 i Henkel 111 z III/KG 53 , który z jednym zabitym i dwoma rannymi lotnikami wylądował przymusowo na francuskim wybrzeżu.
Zdjęcie dwóch ważnych dla Františka samolotów Hurricane Mk I. W tle V7235/RF-M, na którym 8 sierpnia 1940 r. lądował bez wyciągniętego podwozia oraz na pierwszym planie R4175/RF-R na którym uzyskał dziewięć zestrzeleń. Warto zwrócić uwagę na kolor oznaczeń fin-flash na stateczniku w porównaniu do kokard na spodzie skrzydła. RF-R ma wyraźnie inne kolory fin-flash, jaśniejsze odcienie malowane w wytwórni Gloster. Kokardy zaś jak fin-flash RF-M – w ciemniejszym, standardowym odcieniu. Zdjęcie z kolekcji Wojtka Matusiaka.
Hat trick
11 września doszło do kolejnego wielkiego starcia nad Anglią. Pobardzo mglistym poranku wiatr spowodował poprawę widoczności. Sytuację natychmiast wykorzystali Niemcy i około godziny 15 radary wykryły zbliżającą się formację wroga. Wyprawa składała się ze 150 He 111 z pułków KG 1, KG 26 i KG 55 w osłonie prawie 400 Bf 109 z JG 26, JG 27, JG 51, JG 53, JG 54 i I.(J)/LG 2 oraz 40 Bf 110 z ZG 26, ZG 76 i V.(Z)/LG1. Celem był port w Londynie i Arsenał w Woolwich. Przeciwko temu nalotowi RAF rzucił 90 myśliwców, jednak nie udało im się zatrzymać wroga. Gdy bombowce zaczęły zawracać do Francji do walki dołączyło kolejnych 170 myśliwców RAF. 303 wyruszył do boju w sile dwunastu Hurricanów. Polscy piloci zgłosili 16 pewnych i jedno prawdopodobne zestrzelenie tracąc cztery samoloty i dwóch zabitych pilotów. František na początku walki został zaatakowany, ale udało mu się wywinąć sprzed luf dwóch Niemców, po czym zaatakował jednego z napastników i zestrzelił go w płomieniach. Kolejną ofiarą był He 111. Ostrzelał jego silnik, który stanął w płomieniach i bombowiec spadł do morza. Ostatnią ofiarą był Bf 109, którego ostrzelał lecąc z powrotem. Z powodu braku amunicji musiał przerwać starcie, jednak widział, że niemiecki samolot dymił i palił się. Niestety trudno jest dokładnie powiedzieć kim były ofiary czeskiego pilota. Były to spowodowane m.in. dużą liczbą samolotów biorących udział w walce.
Josef Frantisek i Hurricane V7289/RF-S, na tym samolocie uzyskał trzy zwycięstwa 11 wrzesnia 1940 r. Zdjęcie z kolekcji Wojtka Matusiaka
15 września, podczas The Battle of Britain Day, dywizjon 303 dwukrotnie startował do boju, jednak bohater tego artykułu brał dział w walce tylko raz. Polacy ruszyli do ataku na Dorniery, ale zanim dotarli do celu zaatakowała ich osłona – Bf 109 i Bf 110. Františkowi, lecącemu Hurricanem P3089/RF-P udało się wsiąść na ogon dwóch Sto-dziesiątek, jednak jedną z nich pozostawił innemu Hurricanowi. Sam wystrzelił dwie serie w kierunku drugiego z nieprzyjaciół. Pierwszą zapalił silnik wrogiej maszyny, a drugą dobił ją. Prawdopodobną ofiarą był Bf 110C-3 z 14./LG1.
18 września lotnisko Northolt odwiedził premier rządu na uchodźctwie i Naczelny Wódz, gen. dyw. Władysław Sikorski, z którego rąk Sgt. Josef František otrzymał Virtuti Militari V Klasy. O 12.20 dwanaście Hurricane’ów wystartowało na patrol. Operations Room naprowadził jednostkę na pojedynczego Do 215, który prowadził rozpoznanie fotograficzne i meteorologiczne nad południową Anglią. Polscy piloci szybko uporali się z wrogiem a Czech zestrzelił towarzyszący Dornierowi Bf 109, który spadł do morza.
Zbliżenie Hurricane R4175/RF-R, dobrze widoczna różnica kolorów fin-flash na stateczniku i kokardy pod skrzydłem, oraz slady eksploatacji na powierzchni samolotu. Zdjęcie z kolekcji Wojtka Matusiaka.
Kolejne zwycięstwa
26 września Czechowi, znowu lecącemu Hurricanem R4175/RF-R ponownie dopisało szczęście. Tego dnia Niemcy przeprowadzili skuteczny nalot na fabrykę Supermarine w Woolston, którą poważnie uszkodzili. Obrońcy tym razem zaspali i pierwsze samoloty RAF pojawiły się na scenie dopiero gdy trwało bombardowanie. Josef František zgłosił zestrzelenie dwóch Heinkli – jednego zapalił nad Anglią, a drugiego gonił aż do Francji i tam zestrzelił.
Dzień później jego konto wzrosło o kolejne dwa zestrzelenia. W walce, która wybuchła pomiędzy 8.00 a 9.00 rano zgłosił zestrzelenie Heinkla 111 i Messerschmitta 110. Tego drugiego zestrzelił w nietypowych okolicznościach. Otóż na początku walki Czech uszkodził jeden z silników Sto-dziesiątki. Jej pilot, podobno, zamachał skrzydłami na znak, że się poddaje i skierował się nad RAF Gatwick. Jednak tuż przed lądowaniem dodał gazu i schował podwozie. František był cały czas tuż za nim i jedną serią posłał Niemca na ziemię. Następnie wylądował i zabrał fragment spadochronu jako trofeum.
Po tych sukcesach, 27 września S/L Kellet wystąpił o odznaczenie czeskiego pilota po raz drugi DFM. Wniosek został poparty na kolejnych szczeblach dowodzenia, włącznie z królem Jerzym VI.
30 września, w drugim locie bojowym, zgłosił zestrzelenie Messerschmitta 109. Było to jego ostatnie zwycięstwo. W bitwie, która rozgorzała popołudniu w rejonie Brookland, František wpadł na 6 Messerschmittów 109. Uformowały one krąg, ale jeden z nich, na własną zgubę, się wyłamał. Czech oddał w jego kierunku kilka serii, po których niemiecki myśliwiec, mocno dymiąc, wpadł w chmury.
Hurricane R4175/RF-R sgt Josefa Františka z drugiej połowy września/początku pażdziernika 1940 r. Samolot z domalowanymi kokardami w ciemniejszym odcieniu i z godłem Dywizjonu 303 w standardowym miejscu pod masztem antenowym. Na tym samolocie zginął on w locie bojowym 8 października 1940 r. Malował Marcin Ciepierski, Arma Hobby.
Śmierć
Na przełomie września i października znajomi Františka zaczęli zauważać u niego zmiany. Zaczął być bardziej nerwowy. Spowodowane to było ciągłym lataniem i przemęczeniem. Potrzebny był mu odpoczynek, podobnie jak i innym pilotom dywizjonu 303, którzy walczyli nad Anglią bez przerwy od miesiąca. W dowództwie też dostrzegano ten fakt i zaplanowano przeniesienie jednostki na odpoczynek do Leconfield. Dywizjon odleciał tam 11 października 1940, jednak sierżanta Josefa Františka nie było wśród pilotów udających się na odpoczynek.
8 października, jak opisano we wstępie, lotnik odłączył się od wracającej na lotnisko formacji. Nie wiemy co zdarzyło się dalej.
Niedługo potem do jednostki dotarła wiadomość, że znaleziono jego Hurricane’a i jego samego w Cuddington Way, Ewel, Sutton na południowych przedmieściach Londynu. Sam pilot leżał martwy, wyrzucony z kabiny podczas zderzenia z ziemią.
Epilog
Sgt Josef František został pochowany z honorami na cmentarzu w Northwood wśród swych polskich towarzyszy broni. Pośmiertnie otrzymał trzykrotnie awans. 16.07.1941 otrzymał stopień podporucznika Polskich Sił Powietrznych; 01.02.1947 otrzymał stopień Nadporucika czechosłowackiego lotnictwa a 01.06.1991 awansowano go pośmiertnie do stopnia Plukovnika.
Jego śmierć była ogromnym ciosem dla Polskich i Czechosłowackich Sił Powietrznych. Był bardzo zdolnym myśliwcem, który mógł jeszcze wiele osiągnąć w karierze, choć jego problemy z dyscypliną z pewnością nie ułatwiłyby mu awansu.
Pomimo, że nie był Polakiem, mocno zżył się z polskimi lotnikami, z którymi znalazł wspólny język.
Został też uwieczniony w książce Arakdego Fiedlera „Dywizjon 303”, jak i w obydwu filmach o słynnym dywizjonie, które niedawno weszły na ekrany kin w Polsce. Niestety przedstawione tam zdarzenia to raczej licentia poetica ich twórców.
Najskuteczniejszy nocny pilot Hurricane – Karel Kuttelwascher
Podziękowania
Dziękuję panom Grzegorzowi Mazurowskiemu i Wojtkowi Matusiakowi za pomoc w przygotowaniu tego artykułu.
Reklama
Zobacz dostępne modele Hurricane w sklepie Arma Hobby!
Oznaczenia Hurricane Mk I pilotowanego przez Josefa Frantiska znajdziesz w modelu Hurricane Mk I Expert Set
Miłośnik historii walk powietrznych w okresie Bitwy o Anglię, w Afryce Północnej, we Włoszech, nieco zapomnianej Azji Południowo-Wschodniej oraz, w mniejszym stopniu, podczas kampanii francuskiej 1940. W wolnym czasie skleja modele w skali 1/72, a od czasu do czasu w skali 1/48..
This post is also available in: English
Ciekawe. Jest jakiś dowód na różnice odcieni koloru kokard poza fotografiami? Bo na filmie ortochromatycznym niebieski zawsze jest jaśniejszy niż czerwony, a przy stosowaniu filtrów całe wnioskowanie o odcieniach jest mocno utrudnione. Wszyscy pewnie znają wygląd szwedzkiej flagi? Na czarnobiałej fotografii może to wyglądać tak
A przeczytałeś ten tekst, czy tylko obrazki oglądałeś?
Jeśli chodzi o obrazki – masz tu zdjęcie dwóch maszyn z różnych fabryk i wyraźną różnicę między czerwienią finflashy. Chcesz powiedzieć, że jeden samolot jest na innym rodzaju filmu niż drugi?
No i są dokumenty mówiące o stosowaniu przez Glostera przedwojennych zapasów prawie do połowy bitwy. Jakich dowodów jeszcze potrzebujesz?
Dziękuję za pytanie, początkowo też myśleliśmy, że kolory na RF-R, jak widać na pierwszym zdjęciu samolotu:
https://armahobbynews.pl/wp-content/uploads/Frantisek-4.jpg
to wynik stosowania filmu Ortochromatycznego. Wojtek Matusiak zwrócił uwagę na różnice kolorów miedzy fin flashem a kokardą na spodzie skrzydła:
https://armahobbynews.pl/wp-content/uploads/Frantisek-3.jpg
Fin flash na stateczniku to od przodu samolotu: czerwony, biały, niebieski, kokarda na spodzie skrzydła to od zewnątrz do środka granatowy, biały, czerwony. Samolot w tle ma fin flash pozornie w odwrotnej kolejności:
https://armahobbynews.pl/wp-content/uploads/Frantisek-2.jpg
Warto tez porównać kokardę na kadłubie z kokardą na zdjęciach z przodu. Na każdym z tych zdjęć fin flash ma takie same kolory.
Co wy tam wiecie o Dywizjonie 303? Czesi i Muzeum w Duxford wiedzą lepiej. Niedługo dowiemy się, że w czeskim Dywizjonie 303 latali również Polacy ;). Zdjęcie poniżej jest z sierpnia 2020, zrobione w Muzeum w Duxford w trakcie prezentacji dla ambasadora Republiki Czeskiej Hurricane, na którym latał sierżant František.