„Nigdy na polu ludzkich zmagań tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. Wśród tej garstki, która ocaliła ówczesny świat, niebagatelną odegrali Polacy walczący nie tylko w polskich dywizjonach 302 i 303, ale i w jednostkach brytyjskich. Niewielu pilotów Bitwy o Anglię, a nawet całej II Wojny Światowej, mogło się poszczycić osiągnięciem na skalę tego, którego dokonał 24 sierpnia 1940 roku Antoni Głowacki walcząc w szeregach 501 dywizjonu RAF.
Skromne początki
Bohater tych zmagań urodził się 10 lutego 1910 roku w Warszawie, gdzie ukończył szkołę powszechną i gimnazjum. Od 1928 roku należał do Aeroklubu Warszawskiego. W latach 1928 – 1930 pracował jako szef laboratorium w fabryce Phillipsa w Warszawie. W roku 1931 wstąpił do wojska i po przeszkoleniu został skierowany do służby w 1 Pułku Lotniczym w Warszawie. Od 1935 roku, jako podoficer zawodowy, latał w 112 eskadrze myśliwskiej, a trzy lata później, po odbyciu specjalistycznego kursu, został instruktorem w Dęblinie. Służbę w „Szkole Orląt” odbywał aż do wybuchu II wojny światowej. Podczas kampanii wrześniowej służył w plutonie rozpoznawczym Warszawskiej Brygady Pancerno-Motorowej. Po klęsce Antoni Głowacki przedostał się do Rumunii, gdzie został internowany. Dzięki determinacji i szczęściu udało mu się uciec i dołączył do grona polskich pilotów, którzy różnymi drogami dotarli do Francji i Wielkiej Brytanii.
Start myśliwców Hurricane Mk I z 501 Dywizjonu RAF. Na obydwóch widocznych maszynach wykonywał loty bojowe Antoni Głowacki. Maszynę na drugim planie pilotował P/O Paweł Zenker, który poległ 24 sierpnia 1940 roku, pilotując Hurricane SD-W P3141. Zdjęcie z kolekcji Roberta Gretzyngiera.
Nie chciał latać na bombowcach
Nie trafił jednak do pierwszej linii, do jednostek szkolących się we Francji. Jego punktem docelowym okazała się Wielka Brytania, gdzie przybył w styczniu 1940. Był jednym z pierwszej grupy polskich pilotów, którzy mieli sformować dywizjony bombowe. Nie było to w smak Głowackiemu, który był pilotem myśliwskim. Przez pół roku musiał zaakceptować ten przydział. W lipcu 1940 roku trafił w końcu do 6 Operational Training Unit w Sutton Bridge. Szkolenie trwało do końca miesiąca. 3 sierpnia opuścił 6 OTU i trafił 501 dywizjonu myśliwskiego w stopniu sierżanta. Przybył tam 5 (a według niektórych informacji 4) sierpnia, choć jego przybycie nie zostało odnotowane w Operational Record Book jednostki (co ciekawe w zapisach z 6 i 7 sierpnia zapisano informację o przybyciu innych polskich pilotów: F/O Witorzeńca, F/O Łukaszewicza, P/O Zenkera i P/O Kozłowskiego). Pierwszy lot wykonał popołudniu 5 sierpnia. Kolejne loty odbył pomiędzy 7 a 14 sierpnia. Były to głównie loty patrolowe i szkoleniowe bez kontaktu z wrogiem.
Hurricane SD-N, P3059, z 501 Dywizjonu RAF, sierpień 1940. Na tym samolocie wykonywał loty bojowe m.in. Sgt Antoni Głowacki, nie uzyskał jednak na nim żadnego zwycięstwa. Malował Marcin Ciepierski, Arma Hobby.
Pierwsze zwycięstwa
Jednak już 15 sierpnia Głowacki odniósł swój pierwszy sukces. W Święto Wojska Polskiego wreszcie wziął udział w zwycięskiej walce. Tuż po 11.00 radary wykryły zbliżającą się znad Cap Gris Nez dużą formację Luftwaffe. Sprawa była poważna, przeciwko tej formacji wysłano aż cztery dywizjony RAF – 501, 54, 56 i 615. Zadaniem 501 dywizjonu był patrol w rejonie Hawkinge. Około godziny 11.30 formacja wroga przekroczyła wybrzeże w rejonie Dungeness i podzieliła się na dwie grupy. 24 bombowce nurkujące Ju 87, słynne Sztukasy z IV (St)/LG1 skierowały się na Dover i bazę RAF Hawkinge. 11 Hurricane’ów 501 dywizjonu zaatakowało tę formację od strony słońca zgłaszając 10 zniszczonych Junkersów 87, uszkodzenie kolejnych trzech oraz prawdopodobne zestrzelenie jednego. Relacja z walki dywizjonu znalazła się w Raporcie Wywiadowczym jednostki.
Starcie 501 dywizjonu z Ju 87 15 sierpnia 1940 nad Hawkinge o 11.30
Składająca się z 11 Hurricane’ów formacja 501 dywizjonu wystartowała na patrol w rejonie Hawkinge. Początkowo skierowano ją na 5000 stóp a później na 12 000. Pilotów poinformowano, ze samoloty nieprzyjaciela zbliżały się z południowego wschodu nad Folkestone na wysokości 10 000 stóp. W tym czasie dywizjon znajdował się na północ od Folkestone i zauważył ponad 20 Ju 87 zbliżających się z południowego wschodu. Dywizjon ruszył w dół w kierunku południowym kierując się łukiem w prawo by podążyć za nieprzyjacielem w kierunku Hawkinge, odcinając jednocześnie nieprzyjacielowi odwrót. Lecąca z przodu eskadra „A” poprowadziła atak i każdy z jej pilotów zestrzelił jeden samolot wroga. Klucz Żołty samotnie zaatakował inną formację Ju 87, powodując rozerwanie formacji dywizjonu. Niektórzy piloci zostali zaatakowani przez myśliwce Me 109 i He 113. Dwóch naszych pilotów skakało na spadochronach. Niebieski 1 (F/Lt Putt) wylądował w morzu. Wyciągnięto go później z wody, Klucz Czerwony nakierował łódź ratowniczą. Żółty 1 (P/O J A A Gibson) także skakał na spadochronie i wylądował w pobliżu Folkestone. Osiem samolotów wylądowało ponownie w Hawkinge o 12.00 a jeden w Gravesend. Nasze własne straty w samolotach wyniosły dwa Hurricane’y bez strat ludzkich. Straty wroga wyniosły 10 Ju 87 zniszczonych, jeden zestrzelony prawdopodobnie oraz trzy Ju 87 uszkodzone.
Sgt. A Głowacki zgłosił zestrzelenie w tym starciu jednego Ju 87. Tak opisał to w swoim raporcie
Dywizjon wracał z rejonu na północ od Folkestone i przechwycił ok 20 Ju 87 i zaatakował je całą formacją z prowadzącą Eskadrą „A”. Zaatakowałem Ju 87, który nurkował, wystrzeliłem krótką serię i zauważyłem wyskakującego tylnego strzelca, który przekoziołkował przed moim samolotem. Zobaczyłem, jak samolot nieprzyjaciela nurkuje pionowo do morza. Wtedy wzniosłem się nad Hawkinge i zaatakowałem od tyłu Ju 87 nurkującego nad hangarem, lecz nie zdołałem zauważyć co się z nim stało. Następnie zaatakowałem He 113 z boku z poprawką (90 stopni) i samolot nieprzyjaciela, wznosząc się, zniknął mi z oczu. Wtedy zawróciłem, by zaatakować dwa Ju 87 nad Folkestone, lecz wyczerpała mi się amunicja po oddaniu krótkiej serii w kierunku jednego z nich. Zawróciłem i wylądowałem w bazie.
Co ciekawe, w swoich wspomnieniach A. Głowacki wspomina o zestrzeleniu kolejnych dwóch – jeden miał wpaść do wody koło Dover, a drugi spadł na dom na ulicy Shorncliffe Crescent w Folkestone. Jednak, według źródeł, samolot, który rozbił się w Folkestone był ofiarą P/O Johna A A Gibsona. Dwa kolejne Ju-87 zaliczono P/O Stefanowi Witorzeńciowi.
Sgt Antoni Głowacki i P/O Stefan Witorzeńć podczas służby w 501 Dywizjonie RAF, sierpień 1940. Zdjęcie z kolekcji Roberta Gretzyngiera
W tej walce Luftwaffe straciła jednak tylko dwa Ju 87. Obydwa należały do 10/LG1. Kolejne dwa bombowce tej jednostki powróciły uszkodzone z rannymi strzelcami pokładowymi.
Drugie zestrzelenie
Tego samego dnia po południu Sgt. Głowacki bierze udział w następnym starciu. Około 14.40 na radarach pojawiły się kolejne formacje zbliżające się do wybrzeża Kentu. 501 dywizjon wystartował w sile dziewięciu Hurricane’ów na patrol nad Dover. Tylko siedmiu pilotom udało się dotrzeć na czas w rejon patrolu, gdzie zauważyli formację składającą się z około 150 Dornierów. Myśliwce RAF ruszyły w pościg nad obszarem hrabstwa. Według raportu dla wywiadu dywizjon zestrzelił jednego Do 215 oraz uszkodził pięć kolejnych. Jednym z pilotów, którzy zgłosili uszkodzenie był Antoni Głowacki. Tak opisał to starcie w raporcie bojowym:
Byłem Nr 2 w kluczu Niebieskim gdy dywizjon, składający się z 7 samolotów, otrzymał rozkaz startu by przechwycić nalot wroga koło Dover, na wysokości 8000 stóp. Przez radio powiedziano nam, że samoloty nieprzyjaciela były na wysokości 5000 stóp więc zanurkowaliśmy nad Dover. Podczas nurkowania ujrzałem falę Do 17 i Do 215 na 12 000 stóp, przekraczająca wybrzeże niedaleko Folkestone z południowego wschodu. Dowódca klucza Czerwonego poprowadził dywizjon łukiem, najpierw na południowy wschód a później skręcił na północny zachód lecąc równolegle do wroga a następnie wznieśliśmy się do ataku. Czerwony 1 zaatakował drugą falę bombowców a ja zaatakowałem z tyłu na tym samym pułapie trzeci klucz, a mój dowódca, Niebieski 1, zaatakował piąty klucz. Formacja nieprzyjaciela się rozerwała i zaatakowałem z boku Do 215 z trzeciej ćwiartki z poprawką. Samolot wroga zaczął opadać emitując biały dym. Gdy opadał zaczął się obracać. Ostrzelałem długą serią drugi samolot, przerywając atak gdy skończyła się amunicja. Nie zauważyłem co się z nim stało. Zanurkowałem na 3000 stóp i zobaczyłem, że Rochester było bombardowane. Następnie zawróciłem do bazy.
Hurricane Antoniego Głowackiego – Galeria – Maciej Złotkowski
Bitwa trwa nadal
16 sierpnia rano 501 dywizjon przesunięto na lotnisko Hawkinge. Według zapisu z ORB jednostki, wykonała ona trzy loty bojowe. Jeden rano i dwa po południu. W dwóch z nich udział brał Sgt Głowacki, ale nie napotkał wroga. Następnego dnia, dzięki pogorszeniu się pogody, piloci mieli czas by złapać oddech przed kolejnym dniem, który, patrząc z perspektywy czasu, okazał się jednym z najcięższych dni w trakcie Bitwy o Anglię.
18 sierpnia wstał „Najcięższy Dzień” bitwy. Tego dnia Luftwaffe dokonała wielu ciężkich ataków na lotniska RAF. Około południa radary wykryły pierwsze formacje niemieckie kierujące się nad południowo-wschodnią Anglię. Około 12.30 12 Hurricane’ów z 501 dywizjonu wystartowało na patrol nad Kentem. W starciu z Messerschmittami jednostka straciła cztery samoloty (w tym jeden pilotowany przez Polaka, F/O F. Kozłowskiego, który został ciężko ranny). W tym samym czasie na patrol nad lotniskiem Gravesend poderwano kolejne cztery samoloty. Także ta grupa nawiązała kontakt z nieprzyjacielem. Popołudniu ponownie poderwano samoloty dywizjonu na patrol. W walce, która wywiązała się nad hrabstwem Kent, dwaj polscy piloci zgłosili zestrzelenia – P/O S. Witorzeńc i P/O Paweł Zenker po jednym Bf 109.
Przez następnych kilka dni pogoda okazała się silniejsza niż którakolwiek z walczących stron i piloci mogli złapać oddech i zregenerować siły po ciężkich dniach. Wiele dywizjonów podrywano na patrole, lecz często wracały po krótkim czasie.
Antoni Głowacki (przykucnięty, co dodatkowo podkreśla jego niski wzrost) wśród pilotów 501 Dywizjonu RAF. Może któryś z naszych czytelników rozpozna widoczne postacie? W tle Hurricane z 615 Dywizjonu. Zdjęcie ze zbiorów Roberta Gretzyngiera.
Dzień chwały
Sobota 24 sierpnia przyniosła doskonałą pogodę, która pozwoliła Luftwaffe dokonać w sumie sześciu ataków. Na pierwszy patrol 501 dywizjon wystartował tuż po 8.00. Nie doszło jednak do spotkania z wrogiem.
Pierwsza walka
Tuż przed 10 jednostkę poderwano w powietrze po raz drugi. Tym razem doszło do starcia z wyprawą bombową. Do walki doszło w pobliżu Dover. Najpierw eskadra A uderzyła na bombowce, i udało się jej rozbić ich formację. Wtedy interweniowały myśliwce osłony. Na pomoc ruszyła więc eskadra B. Wywiązał się szereg pojedynków, w których Sgt. Antoni Głowacki zgłosił zestrzelenie jednego myśliwca.
Leciałem jako Zielony 2 i wystartowałem wraz z dywizjonem z Gravesend o 9.35, by po wykonaniu zadania wylądować w Hawkinge. Podczas patrolowania, około 10.30 zauważyłem mniej więcej 30 samolotów wroga lecących w kierunku północno-zachodnim, przekraczając brzeg angielski na północ od Hawkinge. Zakręciliśmy w ich kierunku i eskadra A zaatakowała tylną formację bombowców, a ja zobaczyłem z tyłu niemieckie myśliwce (Me 109) atakujące Eskadrę B. Wdałem się w walkę kołową z Me 109, którego zestrzeliłem. Samolot przeciwnika, za którym poleciałem w dół, uderzył w ziemię i eksplodował. Gdy bombowce zostały zaatakowane, widziałem, jak zrzucają bomby około 10 mil na południowy wschód od Canterbury.
W tej walce poległ P/O Paweł Zenker.
Sgt Antoni Głowacki raportuje wynik starcia oficerowi wywiadu 501 Dywizjonu RAF, sierpień 1940 roku. Zdjęcie z kolekcji Roberta Gretzyngiera.
Drugie i trzecie zwycięstwo…
Do kolejnego starcia doszło około 12.45, gdy 501 dywizjon został wysłany nad Manston. W starciu, do którego doszło, Antoni Głowacki zestrzelił Ju 88 i Bf 109. Tak opisał to starcie w swoim raporcie bojowym
Leciałem jako Zielony 2, kiedy Dywizjon wystartował z Hawkinge na patrol. Przez radio powiedziano nam, że formacja wroga przekroczyła brzeg i skręciła na północ w kierunku Manston. Polecieliśmy tam i zauważyliśmy samoloty przeciwnika lekko nurkujące z wysokości 15 000 stóp w kierunku lotniska, które zostało zbombardowane z wysokości ok 3000 stóp. Przecięliśmy im drogę i przechwyciliśmy, gdy kierowali się w stronę morza. Cały dywizjon zaatakował bombowce, a dopiero później uderzyły na nas spóźnione myśliwce wroga. Zestrzeliłem Ju 88, który w płomieniach spadł do morza. Widziałem również, jak Messerschmitt zestrzelił Hurricane’a lub Defianta. Zaatakowałem Me 109 i zestrzeliłem go w płomieniach.
…czwarte i piąte!
Około dwóch godzin później Niemcy przeprowadzili kolejny atak, w trakcie którego Sgt. Antoni Głowacki zwiększył swoje konto zestrzeleń o kolejne dwa samoloty Luftwaffe. 11 Hurricane’ów 501 dywizjonu wystartowało o 15.30 na patrol w rejonie Dover. Będąc na wysokości około 20 000 stóp piloci zauważyli i zaatakowali grupę bombowców w rejonie Greatstone-on-Sea. Chwilę później do walki włączyły się myśliwce osłony. Sgt Głowacki tak opisał swój sukces.
Leciałem jako Zielony 2, gdy dywizjon wystartował z Gravesend na patrol nad Dover i osiągnął pułap 20000 stóp. Formacja nieprzyjacielskich bombowców i myśliwców została dostrzeżona na wysokości 13 000 stóp, gdy zbliżała się od strony Lympne, wykonując manewr w kształcie litery „S”, kierując się na Londyn. Skręciliśmy na zachód i zaatakowaliśmy ich na południowy zachód od Maidstone. Me 109 eskorty zatoczyły koło i zaatakowały od strony słońca. Związałem się w walce kołowej z Me 109 i zestrzeliłem go w płomieniach. Ponownie nabrałem wysokości i od tyłu zaatakowałem ostatni samolot w formacji bombowców i wystrzeliłem resztę amunicji. Zauważyłem, że z jego silników zaczął wydobywać się biały dym, a obserwatorzy na lotnisku widzieli, jak spadał na ziemię.
We wszystkich tych walkach Sgt. Antoni Głowacki leciał samolotem Hawker Hurricane Mk.I V7234/SD-A.
Hurricane SD-A, V72034, prawdopodobny wygląd samolotu. Szczęśliwy „A jak Antek” Głowackiego z siedmioma zaliczonymi zestrzeleniami w dniach 15 i 24 sierpnia. Ostatnie zwycięstwo w Bitwie o Anglię uzyskał on 28 sierpnia na SD-O, P5193. Malował Marcin Ciepierski, Arma Hobby.
Kogo pokonał Głowacki?
Przeciwnikiem 501 dywizjonu były myśliwce JG 51 i bombowce KG 76. Tego dnia pierwsza z tych jednostek utraciła 8 samolotów, w tym jeden powrócił ciężko uszkodzony do Francji. Z pozostałych siedmiu, trzy utracono w wyniku kolizji. Pozostają cztery samoloty Bf 109, które należy rozpatrzyć jako ofiary Antoniego Głowackiego. Jeden z nich to Bf 109E-4, którego pilotował Oberfw Beeck. Był on zmuszony do przymusowego lądowania na polu w East Langdon w hrabstwie Kent. Pozostałe trzy wpadły do morza. Jednym był Bf 109E-1, którego pilot został uratowany przez Seenotdienst (według dostępnych informacji pilot musiał wodować w wyniku awarii silnika). Kolejne dwa Bf 109E-1 utracono w wyniku walk nad wodami Kanały La Manche. Pilot jednej z nich, Uffz. Delfs, zmuszony był ratować się skokiem na spadochronie, ale powrócił do Francji po akcji Seenotdienst. Drugi pilot, Uffz. Kroll poległ w walce. Jako, że inni piloci jednostki nie zgłaszali zwycięstw nad Bf 109, mogą to być, prawdopodobnie, dwa Messerschmitty zestrzelone przez A. Głowackiego. Nie znalazłem jednak informacji o czwartym ze zgłoszonych.
Start Huricane 501 Dywizjonu, malował Marcin Górecki, KroghulFactory.
W przypadku KG 76, jednostka utraciła cztery Ju 88 w akcji nad Manston, z czego jeden z Junkersów zapisano na konto artylerii przeciwlotniczej, a drugi powrócił ciężko uszkodzony do bazy. Pozostałe dwa utracono wraz załogami. Trudno jednak określić, która z tych maszyn była ofiarą polskiego pilota, szczególnie, że w tej walce pewne zestrzelenia niemieckich bombowców zgłosili też inni piloci 501 dywizjonu.
Ukoronowaniem sukcesu, był wniosek z 25 sierpnia o przyznanie Antoniemu Głowackiemu Distinguished Flying Medal (Zaszczytny Medal Lotniczy) za osiągnięty dzień wcześniej sukces.
W kolejnych dniach sierpnia A. Głowacki walczył wraz z 501 dywizjonem, odnosząc kolejne sukcesy, zgłaszając m.in. zestrzelenie Bf 109 28 sierpnia oraz uszkodzenie Bf 110 i He 111 30 sierpnia.
.
Zdjcie obok: Distinguished Flying Medal, © Auckland Museum CC BY
Bitwa o Anglie to pierwsze podczas II Wojny Światowej starcie lotnicze na masową skalę. Prawie codziennie do walki startowało do tysiąca samolotów alianckich i ponad tysiąc samolotów niemieckiej Luftwaffe. Dlatego w chaosie walk bardzo często błędnie oceniano straty przeciwnika. Zjawisko zawyżania liczby zwycięstw było powszechne i wynikało głównie z trudności w ocenie sytuacji podczas walki z wieloma przeciwnikami na raz. Po wojnie, dzięki dostępowi do archiwów Luftwaffe można zweryfikować wiele zestrzeleń, nie zawsze daje się to ustalić bez wątpliwości.
Dlatego trudno dziś ocenić, czy w rzeczywistości Sgt Głowacki zestrzelił wszystkie zgłoszone (i uznane za pewne przez dowództwo) samoloty, ale w tamtych gorących dniach sierpnia 1940 roku niebo nad południową Anglią było areną wielu walk, w których brały udział liczne samoloty Luftwaffe i RAF. Wielokrotnie zdarzało się, że kilku pilotów strzelało do tego samego celu. Nie umniejsza to jednak osiągnięć tego pilota, który miał szczęście przeżyć całą wojnę.
Reklama
Oznaczenia Hurricane SD-N i SD-A znajdziesz w modelu Hurricane Mk I Expert Set w sklepie Arma Hobby
Podziękowania
Gdy przystąpiłem do pisania tego artykułu wiedziałem, że jest to niełatwe zadanie, szczególnie jeżeli chodzi o dostęp do źródeł historycznych i dokumentów z epoki. Chciałem tu podziękować panom Robertowi Gretzyngierowi oraz Wojciechowi Zmyślonemu za pomoc przy zdobyciu możliwie najdokładniejszych danych dotyczących walk Antoniego Głowackiego, dokumentów RAF i Luftwaffe.
Może Cię zainteresować:
Antoni Głowacki jako dowódca stawiający na nogi „niechciany” dywizjon 309:
Miłośnik historii walk powietrznych w okresie Bitwy o Anglię, w Afryce Północnej, we Włoszech, nieco zapomnianej Azji Południowo-Wschodniej oraz, w mniejszym stopniu, podczas kampanii francuskiej 1940. W wolnym czasie skleja modele w skali 1/72, a od czasu do czasu w skali 1/48..
This post is also available in: English
To w koncu jak: Witorzeńc, Witożeńć czy moze jednak Witorzeńć? Niby nic, ale strasznie rzuca się w oczy. Sam artykuł bardzo ciekawy, tak trzymać chłopaki! A może set P-11c i Hurricane: Samoloty Skalskiego?
Witorzeńć. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawione.
„W 1935 roku otrzymał stopień oficerski”. Hmm…
Tu chyba chodzi o różnice w stopniach polskich i tych przyznanych przez RAF.
Dziękuję za zwrócenie uwagi na ten błąd. Już poprawiony.
Nie dość, że dodajcie umyślnie mniej atrakcyjne oznaczenia to tańszego zestawu to jeszcze robicie jego opóźnienie by droższy się lepiej się sprzedał. Ale z was Janusze biznesu.
No nie wiem, dla mnie atrakcyjniejsze są te z zestawu junior. De gustibus…