Jedną z najbardziej znanych „jedenastek” Września 1939 jest PZL P.11c o numerze seryjnym „8.138” z białą trójką na burcie. Jej dwubarwny kamuflaż o ostrokątnych polach przypomina malowanie Luftwaffe. Mimo swej popularności ten wyjątkowy samolot jest bardzo tajemniczy i niewiele o nim wiadomo.
Wcielona do Luftwaffe?
„Łaciatą trójkę” znamy przede wszystkim ze stosunkowo licznych zdjęć rozbitego już samolotu, wykonanych przez Niemców jesienią 1939 r. Niektóre z nich znane były już w okresie PRL. Słaba jakość ówczesnych reprodukcji, często retuszowanych, pozwalała zobaczyć tylko niektóre szczegóły dwubarwnego, jakby „niemieckiego” kamuflażu o ostrokątnych polach i biały numer „3” na burcie. Brak widocznego numeru seryjnego oraz godła eskadry nie pozwalały na jakąkolwiek bliższą identyfikację maszyny, stawiano nawet hipotezy, że samolot był używany przez Niemców (do prób lub filmu) i stąd typowy dla nich „kamuflaż Luftwaffe”.
„Łaciata trójka” gdzieś na mazowieckim polu, sfotografowana przez Niemców. Choć zdjęcie jest dobrej jakości, wiele szczegółów malowania i oznakowania jest niewidocznych. Zdjęcie z kolekcji dr T. Kopańskiego.
W późniejszych latach pojawiły się lepsze zdjęcia (najczęściej kupowane przez polskich badaczy na niemieckim portalu aukcyjnym) oraz dodatkowe informacje z odnajdowanych w archiwach dokumentów i relacji, które pośrednio lub bezpośrednio można było odnieść do „łaciatej trójki”. Szczególnie ważne okazały się informacje o testowaniu w warszawskim Instytucje Techniki Lotnictwa nowych malowań „jedenastek”.
Ze szkół i placówek badawczych na wojnę
We wrześniu 1939 r. do III/1 Dywizjonu Myśliwskiego, składającego się ze 111. Eskadry Myśliwskiej „Kościuszkowskiej” (popularnie zwanej „kosynierami”) oraz 112. Eskadry Myśliwskiej „salamander” dostarczono co najmniej trzy PZL P.11c jako uzupełnienie strat bojowych. Pierwsza z tych maszyn, przekazana 3 września z Okęcia, to prawdopodobnie „8.46” z zapasów warszawskiego 1. Pułku Lotniczego o przedwojennym numerze podskrzydłowym „67 N” w kolorze białym, została następnego dnia rozbita przez pchor. Macieja Dreckiego po walce ze Stukasem. Dwie kolejne „jedenastki” przybyły 5 września. Na jednej z nich przyleciał ppor. Aleksander Wróblewski, który 2 września podczas pościgu za Heinklami odłączył się od macierzystego poznańskiego III/3 Dywizjonu i po utracie własnego samolotu i wielu perypetiach trafił do Warszawy, gdzie otrzymał „samolot. Oryginalny PZL P.11c ze S.P.L. Gr. Tech. [Szkoły Podchorążych Lotnictwa Grupa Techniczna], który służył tam do praktycznej nauki montażu i demontażu. Jest złożony wreszcie i gotów do oblatania” – relacjonował pilot na potrzeby pisanego przez Mirosława Fericia Pamiętnika pilota Eskadry im. Tadeusza Kościuszki, cytowanego tu za znakomitym opracowaniem Łukasza Łydżby i Marka Rogusza III/1 Dywizjon Myśliwski.
– Wystartowałem – opowiadał dalej Wróblewski. – Maszyna z miejsca drze się w górę, próbuję flettnera – nie działa, na skrzydle trzepocą jakieś nieprzypięte blachy, olej zalewa wiatrochron, maszyna, popularnie mówiąc, „rzyga”, ale jakoś trzyma się powietrza. Ląduję, wnętrzności chcą mi się oberwać przy wybiegu, bo amortyzator ogonowy sztywny. Na ziemi okazuje się, że linki flettnera są pokrzyżowane. Karabiny nowiutkie, tylko co wmontowane do maszyny, bez synchronizacji – bez przestrzelania i zgrania celowników”.
Tego samego dnia inny pilot dostarczył z Okęcia jeszcze jedną „jedenastkę”, którą wcześniej miał przylecieć z Dęblina ppor. Witold Urbanowicz z meldunkiem dla Naczelnego Dowództwa Lotnictwa. Także ten samolot był według relacji „niebojowy” i dopiero na Okęciu uzbrajany i wyposażany. Chociaż żadna z tych relacji nie wskazuje bezpośrednio na kamuflowaną „białą trójkę”, być może niektóre szczegóły zostały pomylone w sporządzanych po latach wspomnieniach, a może, choć „nasz” samolot był jeszcze inną maszyną, losy mógł mieć dość podobne do opisanych.
„Łaciata trójka” zdemontowana na rynku w Pułtusku. W tle pułtuski zamek. To zdjęcie pozwala na przynajmniej przybliżoną lokalizację obszaru działań samolotu. Zdjęcie z kolekcji dr T. Kopańskiego.
Stopniowa rekonstrukcja
Przez długi czas pewnymi informacjami, jakimi dysponowali entuzjaści lotnictwa i jego profesjonalni badacze, były tylko „poniemieckie” zdjęcia, przedstawiające samolot na polu po kapotażu, początkowo leżący na grzbiecie, a następnie ustawiony już przez Niemców na nosie. Widać było na nich dość dokładnie kamuflaż, zwłaszcza na górnych powierzchniach oraz osłonę silnika z PZL P.11a z charakterystycznym wycięciem na górze. Choć na niektórych z nich widoczny jest w tle charakterystyczny wiadukt, nie dało się jednoznacznie zidentyfikować miejsca rozbicia maszyny. W późniejszym okresie pojawiły się także zdjęcia bardziej już zdemolowanego samolotu, wyeksponowanego przez Niemców na rynku w Pułtusku, co pozwala na nieco bardziej dokładne umiejscowienie obszaru działania maszyny, wskazującego na jego użytkowanie przez Brygadę Pościgową (zwłaszcza jej eskadry operujące z Poniatowa, czyli 113. i 114.) lub 152. Eskadrę Myśliwską przydzieloną do Armii „Modlin”. Na żadnym jednak zdjęciu nie dało się odczytać numeru seryjnego. Dopiero niedawno pojawiły się nieliczne fotografie, na których numer ten był wyraźny. Okazało się, że jest to „8.138”, co zgadzało się z danymi archiwalnymi z Instytutu Techniki Lotnictwa. Zgodny z tą koncepcją jest także czarny numer podskrzydłowy „62 W”, nietypowy dla jednostki bojowej a odpowiedni dla ITL. Nic więcej na temat „łaciatej trójki” nie wiadomo, choć stale prowadzone są badania i być może już niedługo jakieś nowe dane wyjdą na światło dzienne.
Najnowsze zdjęcie zakupione w Niemczech w końcu maja 2018 r. Wreszcie dobrze widoczny numer seryjny samolotu! Zdjęcie z kolekcji dr T. Kopańskiego.
Malowanie samolotu
Dzięki temu, że dysponujemy wieloma zdjęciami PZL P.11c o numerze seryjnym „8.138”, jest możliwe zrekonstruowanie jego kamuflażu prawie w całości. Tylko niektóre obszary pozostają nadal tajemnicą – są na zdjęciach zasłonięte lub w cieniu, do tego dochodzi zgnieciony przy kapotażu ogon. Nieznany jest zastosowany w malowaniu drugi kolor – pierwszym jest prawie na pewno standardowy „polski khaki”, raczej w ciemniejszym „późnym” wariancie. Wskazuje na to m.in. niezamalowane prostokątne pole wokół oryginalnego numeru seryjnego. Ten prostokąt z numerem pozwala nam z prawie 100% pewnością określić, że ciemniejsze pola kamuflażu były w „polskim khaki”. Jako drugi, jaśniejszy kolor, w modelu przyjęliśmy wersję proponowaną przez renomowane wydawnictwo Stratus w świetnej książce Polish Fighter Colours 1939-1947. Jest to jasny kolor oliwkowozielony, ale być może ochra czy kolor ciemnopiaskowy jest również prawdopodobny…
„Łaciata trójka” od spodu – widoczne numery w czarnym kolorze. Zdjęcie z kolekcji dr T. Kopańskiego.
Oznaczenia namalowane na samolocie to podskrzydłowe duże szachownice bez białych pól, numer podskrzydłowy „62 W” o dość oryginalnym kroju, biała trójka na obu bokach kadłuba oraz numer seryjny „8.138” na lewym boku. Szachownic na górze płata oraz na ogonie nie było lub zostały zamalowane. Nie wiemy, czy na szczycie statecznika pionowego było namalowane czerwone oznaczenie typu „P.11c” – ogon po kapotażu jest tak zgnieciony, że nie da się tego dostrzec. Na śmigle widoczne są kalkomanie producenta (Szomański). Samolot ma na skrzydłach anteny, na kadłubie półokrągłą osłonę wałka napędzającego prądnicę radia, a wyrzutniki bombowe znajdują się, typowo dla późnych serii produkcyjnych, w położeniu bliżej końcówek płata, na szachownicach. Brak karabinów w skrzydłach. Widoczny na wielu zdjęciach odłażący płatami lakier, zwłaszcza w okolicach silnika, sugeruje, że samolot mógł się palić przed lądowaniem.
Malowanie „Łaciatej 3” znajdziesz w modelu 1/72 PZL P.11c Expert Set i 1/48 PZL P.11c Expert Set
Sprawdź też inne modele PZL dostępne w sprzedaży.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z kolekcji dr. Tomasza Kopańskiego.
Wybrana bibliografia:
- Łukasz Łydżba. IV/1 Dywizjon Myśliwski. Wyd. Vesper, Czerwonak 2013
- Łukasz Łydżba. Marek Rogusz. III/1 Dywizjon Myśliwski. Wyd. Vesper, Czerwonak 2015
- Polish Fighter Colours 1939-1947. Praca zbiorowa. Stratus, Sandomierz 2016
- Krzysztof Klimaszewski. Eskadry nad Poniatowem. Wrzesień 1939 r. Stratus, Sandomierz 2012
Modelarz, syn i ojciec modelarza. Uwielbia grzebanie się w dokumentacji i analizowanie starych zdjęć. Skleja samoloty, okręty i pojazdy, im starsze, tym lepiej. Ma słabość do sprzętu polskiego, ale nie gardzi RAF-em, FAA i lotnictwem Wielkiej Wojny. Z wykształcenia dziennikarz.
This post is also available in: English
Czy czerwony numer seryjny nie sugeruje raczej jaśniejszego (wcześniejszego) odcienia khaki?
Chyba nie, to nie był etatowy samolot Brygady Pościgowej. Był przemalowywany w jednostce doświadczalnej.
Doprecyzowując: czarne numery seryjne (wojskowe) były regułą po przemalowaniu w 1 Pułku (Brygadzie Pościgowej), w odniesieniu do samolotów z innych jednostek nie zawsze się to sprawdza. „Łaciata” trafiła do Brygady już podczas wojny lub tuż przed nią z ITL. W naszej ocenie khaki jest ciemny, późny, mocno kontrastuje z czerwienią cyfr.
Na śmigle, oprócz kalkomanii Ikar, widoczna jest jeszcze kalkomania Tonkilaque (tuż przy kołpaku) potwierdzająca licencyjne użycie laki francuskiej firmy SELT.