Sprawa modelu PZL-130 Orlik przerodziła się nieomalże w aferę Orlik-Gate. Dziękujemy wszystkim za wsparcie, komentarze, propagowanie naszej walki mediach społecznościowych. Chcemy dzisiaj pokazać więcej szczegółów modelu i podsumować cała sprawę.
Ogromne wrażenie zrobiła na nas skala zaangażowania modelarzy w to, co traktowaliśmy jako podsumowanie pewnego bardzo fajnego projektu, którego się nie udało się jeszcze zrealizować. Wasz odzew był piorunujący. Kilkadziesiąt komentarzy na blogu, dwudziestokilkukrotne udostępnianie linków na FB z zasięgiem blisko 7000 osób i dyskusje na forach. Nie spodziewaliśmy się, że tak to poruszy brać modelarską i że otrzymamy aż tyle wyrazów wsparcia i życzliwości. Podsumuję teraz cała sprawę i jak sądzę odpowiem na pytania pojawiające się w komentarzach i na forach.
O co chodziło Arma Hobby?
Nie kombinowaliśmy, nie planowaliśmy niczego niekorzystnego dla PZL. Nie zależało nam na umieszczaniu logo producenta samolotu na pudełku. Jesteśmy przekonani, że samo wypuszczenie modelu to darmowa korzyść dla dobrego wizerunku firmy. Uważamy ponadto, że model jest z natury bardzo niedoskonałym odwzorowaniem oryginału i nie powinien podlegać ochronie prawa autorskiego jak np. zdjęcie czy utwór muzyczny, oprogramowanie lub mechanizm maszyny do szycia.
Ryzyko produkcji modelarskiej
Praktyka firm modelarskich pokazuje, że producenci samolotów zwracają coraz większą uwagę na „wartość intelektualną”. Dla tego od początku szukaliśmy porozumienia z producentem Orlika, zwłaszcza mając na uwadze, że może on być ponownie produkowany i eksportowany w nowej wersji. Wiemy też, że korporacja może uznać nieszkodliwą działalność za naruszenie jej subiektywnie pojmowanych praw, a to już dla firmy może być dużym kłopotem. Doskonale podsumował to na forum PWM greatgonzo:
„W rezultacie w praktyce mniej istotne jest co jest rzeczywistą własnością korporacji, za to bardziej istotne to co korporacja uzna za swoją własność i czy jest się gotowym sprawdzić w sądzie, czy nie ma racji. O tym ile procent krzywizna profilu skrzydła może odbiegać od oryginału zadecydują ewentualnie prawnicy.
A w ogóle brak zgody firmy wcale nie oznacza wojny. Może być automatycznym działaniem w nieistotnych dla niej sprawach, kryjącym dupę na jakby co.”
Próby porozumienia z PZL
Gdybyśmy na początku otrzymali odmowę – że polityka firmy, takie mamy zasady, itd – nie byłoby żalu. Tak samo zrozumielibyśmy, gdyby jak w Boeingu trzeba było wnieść opłatę licencyjną. Pierwsze odpowiedzi PZL wprowadziły nas w błąd. Prawnik, z którym konsultujemy wszystkie sprawy praw autorskich, zwracał nam uwagę, że taką sprawę trzeba załatwić prawidłowo, tzn. trzeba uzyskać odpowiedź na piśmie od osoby władnej podejmować decyzje. I takiej odpowiedzi nie chciał dać PZL, po naleganiach w końcu zostaliśmy załatwieni odmową. Odmową roszczącą sobie w naszej opinii przesadne pojmowane prawa własnościowe.
Oczywiście próbowaliśmy się dalej kontaktować porozumieć. Chcieliśmy dac coś w zamian, możliwość wykonania makiety do celów marketingowych PZL w dowolnej skali. Możemy przecież to bez problemy zrobić z naszego projektu modelu 3D (dzięki technologi druku 3D). Nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi na tę propozycje. Ciekawy komentarz o polityce tureckiego odpowiednika PZL w sprawie produkcji modeli znajduje się w angielskiej wersji naszego bloga.
Co dalej?
Ze swojej strony nie chcemy wykonywać akrobacji z wypuszczaniem modeli pod inną nazwą albo z podrasowanym logo. W trakcie oczekiwania na zgodę PZL rozwinęliśmy kolejne bardzo duże projekty i już jutro zaczniemy je pokazywać na naszym blogu. Nasi projektanci nie tracili czasu i mamy gotowe projekty kolejnych modeli i kilkadziesiąt zestawów akcesoriów. Przy takiej skali produkcji nie możemy pozwolić sobie na ugrzęźnięcie w sporach prawnych. Nie wiemy czy uda się nam w przyszłości wypuścić model PZL-130, nadal mamy taką nadzieję.
Afera Orlika, jest na dzień dzisiejszy niepowodzeniem. Mamy nadzieję, że nasze kolejne modele będą sukcesem. A o tym już jutro.
[…] że wzór był zaprojektowany komputerowo i prototypowany na drukarce 3D. Pomny doświadczeń z Orlik-gate, projektant kół nie ryzykował dokładnego odwzorowania nazw producentów na bokach opon. W […]
Model wygląda znakomicie. mam nadzieję, że kiedyś znajdziecie jakieś sensowne rozwiązanie i trafi do produkcji seryjnej.
Szkoda, bardzo ciekawy samolot.
Są plotki że Orlik miał być kosmicznie drogi. My planowaliśmy inaczej. 1/48 jak PZL P.6 i 1/72 jak Spitfire (TC1 EZ i TC2 PRO). Jak PZL zmieni zdanie to tak by to kosztowało.
Ja czekam na takie maszyny w 1/ 48 jak :
PZL 38 WILK
PZL 48 LAMPART
PZL 49 MIŚ
PZL P 50 JASTRZĄB
PZL P 46 SUM
PZL P 62 ( P 55 )
RWD 14 CZAPLA
RWD 17
RWD 21
RWD 25
LWS 3 MEWA
LWS 6 ŻUBR
i inne. Zrobicie?
To jest plan na lata, ale tematy są tak bliskie naszemu sercu…
Proszę o koszt z przesyłką złomu żywicznego 1/72!!!!
Witam . Sami rezygnują z darmowej reklamy wśród znawców tematu . Może czas na RWD 14 Czapla w skali 1:48 ?
Ten samolot odegrał swoją rolę w historii naszego lotnictwa , a doczekał się tylko modelu w mniejszej skali .
Proszę się zastanowić w firmie i zrobić rozeznanie wsród modelarzy, potencjalnych nabywców .
Pozdrawiam brać modelarską
Mariusz
Rezygnują z promocji samolotu, który jak na razie się nie sprzedaje…
RWD-14 – chyba był jakiś czas temu model z żywicy 1/48???
Były tylko zapowiedzi, model nie wyszedł, niestety 🙁