P-51D Mustang „Old Crow” był samolotem osobistym Clarence’a „Buda” Andersona z 363. Dywizjonu Myśliwskiego, 357. Grupy Myśliwskiej. Maszyna została dostarczona w naturalnym metalowym wykończeniu, ale wkrótce przemalowano ją w barwy RAF — Dark Green na górnych powierzchniach i Medium Sea Grey na spodzie.
Dlaczego farby RAF? Wbrew obiegowej opinii, powód nie leżał w wadach amerykańskiego Olive Drab. W czasie II wojny światowej każda jednostka wojskowa USA działała według Tabeli Organizacyjnej i Wyposażenia (T.O.&E.), która określała zarówno podstawowe, jak i zatwierdzone zamienniki zaopatrzenia. Gdy brakowało amerykańskich farb, regulaminowo można było użyć substytutów — np. farb RAF dostępnych na lotniskach.
P-51D Mustang Old Crow w brytyjskim kamuflażu, zdjęcie Jim Anderson via Jim Roeder
Po przybyciu do baz RAF, takich jak Leiston (gdzie stacjonowała 357. Grupa Myśliwska), amerykańskie jednostki często zastawały zapasy brytyjskich materiałów, w tym farb. Ale była też inna przyczyna: młodzi piloci i obsługa naziemna po prostu uważali, że samoloty w barwach RAF wyglądają lepiej. Niektórzy ozdabiali maszyny na wzór swoich przedwojennych samochodów — malując czerwone piasty kół czy białe „opony” na bocznych ściankach. Repaint w barwy RAF był więc wynikiem zarówno dostępności farb, jak i gustu lotników. Nie wszystkie samoloty były przemalowane — decyzja zależała od jednostki i samego pilota.
Podobne przypadki zdarzały się też w innych jednostkach: np. 78. Grupa Myśliwska przemalowała część swoich P-47D „bubbletop” na RAF Dark Green i Sky Blue, a istnieją również relacje o stosowaniu RAF Dark Green i Medium Sea Grey na P-38 w 8. i 9. Armii Powietrznej.
P-51D Mustang Old Crow po zdarciu farby kamuflażowej, zdjęcie Jim Anderson via Jim Roeder
Zdzieranie kamuflażu
„Old Crow” początkowo latał w barwach RAF Dark Green i Medium Sea Grey. Zimą 1944/45 Anderson zauważył, że samoloty w naturalnym metalu lepiej wtapiają się w śnieżny krajobraz i zimowe niebo. Zaproponował więc usunięcie farby, sądząc, że potrwa to kilka dni.
Ku jego zaskoczeniu, obsługa naziemna — Otto Heino, Mel Schueneman i Leon Zimmermann — wykonała zadanie w jedną noc. Anderson wspominał, że ludzie zdrapywali farbę ręcznie, do krwi obcierając dłonie. Bardziej prawdopodobne jednak, że użyto benzyny lotniczej jako rozpuszczalnika, bo specjalistycznych zmywaczy nie było dostępnych.
Clarence „Bud” Anderson przy swoim Mustangu. Zdjęcie Jim Anderson via Jim Roeder
Nie wszystkie powierzchnie oczyszczono z farby: pozostawiono czerwono-żółty pas szachownicy na nosie i inwazyjne pasy pod kadłubem, które po zmianie kamuflażu wyglądały na „brudne”. Panel przeciwodblaskowy przed kabiną pozostawiono w kolorze Dark Green, z białym napisem „Old Crow”. Jego linia była prosta przy kolpaku — łatwiejsza do zamaskowania niż fabryczna, zakrzywiona.
Pretty Pix por. Jamesa Taylora, kolejne wcielenie P-51D Mustang 44-14450, zdjęcie Jim Anderson via Jim Roeder
Dalsza służba
Anderson odbył ostatnią misję bojową na tym Mustangu 14 stycznia 1945 roku. Po zakończeniu jego tury samolot został przydzielony porucznikowi Jamesowi Taylorowi z 363. Dywizjonu. Maszyna otrzymała nowe malowanie, nazwę „Pretty Pix”, przetrwała wojnę, ale ostatecznie trafiła na złom w Neubiberg Air Base w Niemczech.
Więcej Informacji:
The Old Crow – Bud Anderson: To Fly and Fight
„To Fly and Fight: Memoirs of a Triple Ace„: Clarence E. Anderson, Joseph P. Hamelin: 9780935553345: Amazon.com: Books
Mogą Cię Także Zainteresować:
This post is also available in:
English