„Happy Jack” Ilfrey był jednym z barwniejszych asów amerykańskiego lotnictwa myśliwskiego II wojny światowej. Latał na P-38 Lightning i P-51 Mustang, zdobył siedem zwycięstw powietrznych i zasłynął brawurowymi akcjami – od ucieczki z Portugalii po zabranie skrzydłowego na kolanach w kabinie Mustanga.

Jack Milton Ilfrey urodził się 31 lipca 1920 roku w Houston, Teksas. Znany jako „Happy Jack”, był wesołym i bezpośrednim człowiekiem, a jego samoloty nosiły charakterystyczne przezwisko „Happy Jack’s Go Buggy”.

94. Dywizjon nad Atlantykiem i w Afryce

W 1942 roku trafił do 94th Fighter Squadron, latającego na P-38 Lightning. W ramach operacji Bolero jego dywizjon jako jeden z pierwszych przeleciał ze Stanów Zjednoczonych przez Reykjavik na Islandii do Szkocji – był to pierwszy z jego lotów długodystansowych.

Następnie, w drodze do Afryki, Ilfrey musiał awaryjnie lądować w Portugalii, gdzie uniknął internowania, ryzykownie startując do Gibraltaru. W Afryce latał na maszynie „Texas Terror”, zdobywając pięć i pół zestrzeleń i tytuł asa myśliwskiego.

P-38J Lightning na którym Jack Ilfrey został zestrzelony 12 czerwca 1944 nad Francją.


79. Dywizjon i loty nad Europą

Po przerwie powrócił do służby w 79th Fighter Squadron, 20th Fighter Group. Brał udział w lotach eskortowych nad Berlinem, odnosząc dwa ostatnie zwycięstwa w P-38J. 12 czerwca 1944 został zestrzelony podczas ataku na most we Francji, ale z pomocą francuskiej rodziny wrócił do Anglii.

Powrót do jednostki zastał go w trakcie przezbrajania na P-51D Mustang. Samolot ten wyjątkowo przypadł mu do gustu – obok doskonałych własności lotnych Ilfrey docenił nowy kombinezon przeciążeniowy (G-suit) oraz celownik żyroskopowy. Mustangi trafiły do jego jednostki, ponieważ cała 8. Armia Powietrzna została przeznaczona do lotów eskortowych nad Niemcy. Tymczasem myśliwce innych typów, P-38 i P-47, przeniesiono do 9. Armii, gdzie wspierały działania wojsk lądowych.

T/Sgt Howard Hopkins na skrzydle Happy Jack’s Go Buggy, lato 1944. Widoczne pasy inwazyjne na skrzydłach.


Mustangi nad Polską

W trakcie powstania warszawskiego USAAF kilkakrotnie przygotowywało się do udzielenia wsparcia walczącym w stolicy. Część planów przewidywała wykorzystanie tzw. lotów wahadłowych – grup bombowców B-17 startujących z Anglii i lądujących na terenach zajętych przez Armię Czerwoną, w eskorcie Mustangów. Alianci chcieli w ten sposób ułatwić zrzuty zaopatrzenia dla powstańców, jednak napotkali sprzeciw Stalina.

We wrześniu 1944 roku w ramach operacji Frantic VI odbyły się dwa loty nad Polską. 11 września 20. Grupa Myśliwska eskortowała „Latające Fortece” atakujące rafinerię w Chemnitz na wschodzie Niemiec. Podczas dalszego lotu na wschód nad Polską bombowce i ich eskorta rozdzieliły się w wyniku złej pogody, jednak ostatecznie wszystkie maszyny dotarły bezpiecznie: bombowce do Połtawy, a myśliwce do Pyriatynia.

Dla Jacka Ilfreya pobyt na sowieckim lotnisku był interesującym doświadczeniem. Choć Sowieci okazywali uprzejmość, Amerykanie odczuwali skrywaną wrogość gospodarzy – byli izolowani zarówno od miejscowej ludności, jak i od sowieckiego sprzętu wojskowego. Obok zabawnych nieporozumień dotknęła go bieda i niedożywienie zniszczonego wojną kraju.

13 września odbył się lot powrotny, połączony z bombardowaniem huty w Diósgyőr na Węgrzech i lądowaniem w Foggi we Włoszech. Dwa dni później, 15 września, inna grupa amerykańskich samolotów dokonała zrzutu zaopatrzenia dla powstańców w Warszawie.

Dwóch w jednym Mustangu

P-51 D-5-NA Mustang, Happy Jack’s Go Buggy bez pasów inwazyjnych, RAF Kings Cliffe, Anglia, Jesień 1944 roku.


Pod koniec 1944 roku na Mustangach 79. Dywizjonu pojawiło się nowe oznaczenie szybkiej identyfikacji – charakterystyczne czarno-białe pasy na stateczniku pionowym, zwane „piano keys” („klawisze fortepianu”). Zmieniono też kolorystykę napisu „Happy Jack’s Go Buggy” na czarno-żółtą.

20 listopada 1944 roku sekcja dowodzona przez Jacka Ilfreya eskortowała dwa F-5 (rozpoznawcze wersje P-38 Lightning) w rejonie Berlina. W drodze powrotnej piloci zaatakowali cele naziemne w Holandii. Nad Maastricht skrzydłowy Ilfreya, 1st Lt. Duane Kelso, musiał awaryjnie lądować na opuszczonym lotnisku. Ilfrey, ryzykując własnym życiem, wylądował obok niego, wyrzucił spadochron i ponton ratunkowy, a następnie posadził Kelso na swoim miejscu w kabinie. Sam usiadł mu na kolanach, zamknął owiewkę – obcierając sobie przy tym skórę głowy – i wystartował do Anglii.

P-51 D-5-NA Mustang, Jacka Ilfreya, RAF Kings Cliffe, Anglia. Widoczna „klawiatura” na osłonie silnika wprowadzona pod koniec 1944 roku.


Epilog – koniec wojny i dalsze losy

Do końca wojny Ilfrey miał na koncie 7 potwierdzonych zestrzeleń i status asa USAAF. W grudniu 1944 roku, po ukończeniu drugiej tury bojowej, wrócił do Stanów Zjednoczonych, a po okresie służby na Zachodnim Wybrzeżu został zwolniony do cywila 28 grudnia 1945 roku.

Po wojnie spisał swoje wspomnienia, które wydał w książce „Happy Jack’s Go Buggy”, stanowiącej jedną z najbarwniejszych relacji amerykańskich pilotów myśliwskich z okresu II wojny światowej. Pracował m.in. jako pilot linii lotniczych i przedsiębiorca w Teksasie. Do końca życia pozostawał aktywny w środowisku kombatanckim, chętnie dzieląc się swoimi doświadczeniami z młodszymi pokoleniami.

Jack Ilfrey zmarł 15 kwietnia 2004 roku w Houston w wieku 83 lat. Pozostał w pamięci jako charyzmatyczny i odważny pilot – prawdziwy „Happy Jack”, którego brawura i poczucie humoru niejednokrotnie ratowały życie jego samego i jego towarzyszy broni.

Więcej informacji:

Mogą Cię Także Zainteresować:

  70041 Mustang 

Mustang IV z Dywizjonu 303 (RF-M)

Website |  + posts

Modelarz, który ma szczęście pracować w swoim hobby. Na co dzień osoba szara i niepozorna. Ożywia się dyskutując o modelarstwie, teoriach spiskowych, Wielkim Księstwie Litewskim i marketingu internetowym. Współwłaściciel Arma Hobby. Skleja figurki, samoloty i broń pancerną, głównie polonika i lotnictwo morskie.

This post is also available in: English