„Szybciej, wyżej, mocniej!”, takie motto przyświeca sportowcom, ale dość dobrze opisuje również wysiłki konstruktorów samolotów bojowych. Latający niszczyciel czołgów Hurricane Mk IID powstał inspirowany tym ostatnim słowem olimpijskiego hasła: Mocniej!


Samolot uzbrojony w działko

Pomysły, żeby samolot przenosił broń większego kalibru i mocniej dawał się we znaki przeciwnikom, pojawiły się już w czasie Wielkiej Wojny. Pierwsze próby i zastosowanie bojowe armatek 37mm i nawet 47mm miało miejsce na samolotach typu Voisin, na których służyły do niszczenia celów naziemnych.

Voisin IV LBS z 37mm działkiem. Fot. Wikimedia Commons

Latem 1916 roku, nie kto inny jak wielki francuski as Georges Guynemer zasugerował konstruktorom zamontowanie takiej broni na myśliwcu SPAD. Zadania podjął się Marc Birkigt, konstruktor silników Hispano-Suiza V8, które w wersji z reduktorem, pozwalały na montaż karabinu maszynowego strzelającego przez piastę śmigła bez konieczności stosowania synchronizatora. Po niezbędnych zmianach Birkigt znalazł między cylindrami silnika miejsce dla broni dużo brutalniejszej niż karabin maszynowy: było to półautomatyczne działko SAMC o kalibrze 37mm skonstruowane przez wytwórnię Puteaux i strzelające kartaczami zawierającymi 19 ołowianych kulek. Do nowego silnika z armatką zbudowano nowy samolot SPAD S.XIICa1, który zachwycił Guynemera i pozwolił mu na dopisanie czterech pewnych zestrzeleń w lipcu i sierpniu 1917 roku do swej listy zwycięstw.

SPAD S.XIICa1, źródło: La contemporaine. Bibliothèque, archives, musée des mondes contemporains

Asy Wielkiej Wojny

Nie był to jednak samolot dla przeciętnych lotników. Dość powiedzieć, że działko było półautomatyczne, czyli po każdym strzale zamek pozostawał otwarty w celu ręcznego przeładowania. Dodatkowo po strzale kabina wypełniała się gęstym dymem prochowym i Guynemer musiał wykonywać przewrót, bo zauważył, że dym znikał z kabiny szybciej, gdy samolot leciał na plecach. Jednocześnie trzeba było załadować nowy nabój, sięgając dość głęboko do zamka, a przy tym nie stracić przeciwnika z pola widzenia i przygotować kolejny atak, o ile pierwszy strzał nie był dość skuteczny. Dość dużo na raz i to wszystko w tempie, bo przecież przeciwnicy nie czekali obojętnie na kolejną dawkę ołowiu.

Hurricane Mk IID – zawartość pudełka

Myśliwców tak uzbrojonych nigdy nie było więcej niż osiem w służbie frontowej, latali na nich obok Guynemera tak wybitni piloci jak René Fonck (11 zwycięstw na samolocie z działkiem), Charles Nungesser, czy Georges Madon. Nie była to jeszcze konstrukcja dojrzała, samoloty były trapione problemami technicznymi, nie udało się usunąć wibracji reduktora i ostatecznie zwyciężyła prostota, czyli zwiększenie liczby zwykłych karabinów maszynowych.

René Fonck, najskuteczniejszy francuski myśliwiec Wielkiej Wojny przy swoim SPAD S.XIICa1, źródło: La contemporaine. Bibliothèque, archives, musée des mondes contemporains

Z Hurricane ta historia łączy się bezpośrednio w ten sposób, że Marc Birkigt, konstruktor silnika i reduktora umożliwiającego montaż armatki na myśliwcu SPAD XII, był kilkanaście lat później twórcą doskonałego działka 20 mm Hispano-Suiza HS.404, które produkowano na licencji w Wielkiej Brytanii i które trafiło do skrzydeł wszystkich myśliwców RAF od 1941 roku.

Arma Hobby Hurricane Challenge

Międzywojenne eksperymenty

W ZSRS, które miało zawsze ambicje na dużo i „mocniej” oraz praktycznie nieograniczone państwowe środki na rozwój różnych postępowych prototypów, powstały myśliwce uzbrojone w bezodrzutowe działa Kurczewski APK 76.2 mm, które miałyby teoretycznie radzić sobie z bombowcami sprawniej, niż z pomocą karabinów maszynowych. Biuro konstrukcyjne Grigorewicza stworzyło myśliwiec I-7 (znany również jako I-ZET). a w biurze Tupolewa powstał ANT-23, którego głównym konstruktorem był Czernyszow. Myśliwiec I-7 został nawet wyprodukowany w serii 72 sztuk w latach 1934-1935 i dość długo prowadzono próby, które jednak nie rozwiązały technicznych problemów z nowatorskim uzbrojeniem. Ojczyzna proletariatu zainwestowała ogromne środki w rozwój broni bezodrzutowej i kiedy w roku 1936 fiasko stało się faktem, oskarżono konstruktora dział o sabotaż i skazano na karę śmierci w procesie, który również posłał przed pluton egzekucyjny marszałka Tuchaczewskiego, odpowiedzialnego za zamówienia dla armii. Wyroki wykonano. Taki sam los spotkał Czernyszowa, konstruktora ANT-23.

Promocja 1/48 Hurricane Mk IIc do 18 czerwca!

W Wielkiej Brytanii też wcześnie zauważono zalety zastosowania uzbrojenia lufowego o większych kalibrach, ale raczej do zwalczania żeglugi i celów naziemnych. W 1918 roku pojawiła się automatyczna armatka 37 mm COW (Coventry Ordnance Works) i pierwsze próby umieszczenia jej na samolocie D.H.4. Realizację dalszych pomysłów zastosowania działek, w tym pierwszych bezodrzutowych, przerwał koniec wojny, ale niewątpliwie pozostały w świadomości konstruktorów. Wizja błyskawicznego zniszczenia przeciwnika, była naturalnie kusząca, a dodatkowo zauważono, że zwykłe karabiny maszynowe nie będą skuteczne wobec dużych, wielosilnikowych bombowców mających wg doktryny Douheta rozstrzygać przyszłe konflikty.

Vickers Typ 161

W końcu lat dwudziestych opracowano w Wielkiej Brytanii wymagania dla myśliwca, wyspecjalizowanego do obrony przed bombowcami, uzbrojonego we wspomniane działko automatyczne COW 37mm. Powstały dwa prototypy z działkiem ustawionym ukośnie do góry, mogącym razić bombowce od dołu i spoza zasięgu ich broni defensywnej. Westland Gun Fighter i Vickers Type 161 przeszły próby w 1931 roku i chociaż ten drugi spełniał postawione wymagania, to koncepcja punktowej obrony, samolotów myśliwskich będących w zasadzie platformą dla lekkiej artylerii przeciwlotniczej, przestała interesować RAF i Vickers Type 161 nie doczekał się produkcji seryjnej. Samolot ten poza swoją skrajną brzydotą jest ważny dla naszej historii o tyle, że wytwórnia Vickers przejęła Coventry Ordnance Works i tym samym produkowaną przez nią automatyczną armatkę 37mm, która po głębokich modyfikacjach stała się znana pod nazwą Vickers 40 mm „S” Gun.

40 mm Vickers „S” Gun

Działko podwieszone pod skrzydłem Hurricane IID. Fotografia – kadr z filmu ze zbiorów Imperial War Museum sygn. GEN 2

 

  • Długość całkowita 297 cm/9 feet 9 inches.
  • Masa całkowita 175 kg/ 385 pounds
  • Szybkostrzelność teoretyczna 100 strz./min

Automatyka oparta na zasadzie długiego odrzutu lufy, zamek klinowy poziomy, zasilanie z magazynka bębnowego, w późniejszych wersjach zasilanie metalową taśmą nabojową. Specjalnie opracowany do niszczenia celów opancerzonych pocisk o masie 3 funtów miał dość niewielką prędkość wylotową, bo 1870 ft/s, czyli 570 m/s. Do tego jednak dodawała się prędkość samolotu, czyli ok. 350 ft/s (ok. 110 m/s). Pozwalało to na penetrację pancerza o grubości 51mm z odległości 700 jardów przy kącie trafienia 20 stopni, która rosła do 58 mm przy odległości 400 jardów.

Oprócz działka Vickersa opracowywano lotniczą wersję działka Rolls-Royce 40 mm Type BD Naval Gun. Ta broń była pod pewnymi względami lepsza, lżejsza, miała większą szybkostrzelność dochodzącą do 250 strz./min. i minimalnie większą prędkość wylotową pocisku.

Huragan przeciw Blitzkriegowi

Sam pomysł instalacji działek przeciwpancernych na samolocie i zwalczania czołgów z powietrza był niewątpliwie związany ze sposobem użycia niemieckich wojsk pancernych w czasie Blitzkriegu w 1940 roku. Posiadanie lotnej artylerii przeciwpancernej gotowej interweniować na wezwanie wojsk lądowych w dowolnym miejscu, na kierunkach natarcia niemieckich dywizji pancernych, mogło być czynnikiem znacząco zwiększającym szanse obrony.

Projekt dostosowania skrzydła do przenoszenia armatek 40 mm rozpoczęto w Hawker Experimental Design Office w końcu maja 1941. Pierwszy Hurricane z „S” Gun Vickersa oblatano 18 września 1941 i był to przebudowany Mk.IIa Z2326, który oprócz głównego uzbrojenia miał parę karabinów maszynowych, które strzelając amunicją smugową ułatwiały celowanie. Na tym samym samolocie spróbowano również działek Rolls-Royce. Ich gorsza niezawodność – częstsze zacinanie się – spowodowało wybór konstrukcji Vickersa jako uzbrojenia Hurricane Mk.IID.

Hurricane Mk.IID – malowania z zestawu

W lutym 1942 wyprodukowane pierwsze Mk.IID, które w większości trafiły do 6. Dywizjonu RAF w Egipcie w końcu kwietnia 1942. Jednostka wcześniej była dywizjonem współpracy z armią i nie mając żadnego doświadczenia z taktyką i podobnym uzbrojeniem, rozpoczęła natychmiast trening, tak aby chociaż jedna eskadra mogła osiągnąć status operacyjny do końca maja 1942. Udało się uzyskać uszkodzony PzKpfw IV, który przyholowano w pobliże bazy Shandur i tam czołg posłużył jako cel dla szkolących się do nowych zadań lotników.

Trening ataku na wrak niemieckiego czołgu. Fotografia – kadr z filmu ze zbiorów Imperial War Museum sygn. GEN 2

Działko Vickersa okazało się w praktyce niezwykle celne, rozrzut przy strzelaniu na 600 jardów był mniejszy niż 3 stopy, a piloci w czasie testów osiągali zawsze ponad 50% trafień, a w niektórych atakach nawet ponad 80% przy strzelaniu do celu wielkości czołgu. W warunkach bojowych precyzja niewątpliwie spadała, ale można szacować, że przy prawidłowo przeprowadzonym ataku, podczas którego pilot oddawał trzy salwy, przynajmniej dwa pociski z sześciu trafiały w cel. Wszystkie niemieckie i włoskie pojazdy pancerne, jakich użyto do tamtej pory w Afryce, były wrażliwe na ostrzał z Vickersa „S” i dopiero PzKpfw VI Tiger z bocznym i tylnym pancerzem o grubości 82mm był odporny na ostrzał z Hurricane Mk.IID. Jednak te czołgi weszły do akcji dopiero w grudniu 1942 roku i nie miały istotnego znaczenia dla rezultatu walk w Afryce.

Hurricane Mk IID w bazie Shandur. Fot. Imperial War Museum/Wikimedia Commons

Zagadkowe są zdjęcia pokazujące pancerz boczny Tygrysa przebity rzekomo przez działka Hurricane Mk.IID. Biorąc pod uwagę suche dane techniczne działka i 82mm pancerza czołgu w tym miejscu, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie potrafię wyjaśnić czy niedoszacowano przebijalność brytyjskiego działka, czy też zdjęcie przedstawia efekt ostrzału z innej broni.

Intensywny trening nie pociągnął żadnych strat w personelu i tylko jeden samolot z działkami został uszkodzony w wypadku podczas lądowania.

O bojowych działaniach przeciwpancernych Hurricanów – w drugiej części tekstu, już wkrótce!

Zobacz także:

Hurricane IIB trop – Galeria – Marcin Mora

Hurricane Mk IIc Arma Hobby w skali 1/48 nadchodzi!

+ posts

Modelarz od 45 lat, obecnie raczej teoretyk, kolekcjoner i konceptualista. Wychowany na zestawach Matchboxa i lekturze "Dywizjonu 303". Wielbiciel twórczości Roya Huxleya i Sydneya Camma.

This post is also available in: English