Sam Folsom był jednym z ostatnich żyjących weteranów II Wojny Światowej. Z wielkim żalem dowiedzieliśmy się, że przed publikacją tego artykułu zmarł 13 listopada 2022, w jeden dzień po osiemdziesiątej rocznicy zwycięstwa nad japońskimi bombowcami w rejonie Guadalcanalu. W swoim życiu był przede wszystkim pilotem, pilotem US Marine Corps. Walczył na F4F-4 Wildcat nad Guadalcanal w 121. eskadrze myśliwskiej Korpusu. Dalej służył na F4U Corsair nad Okinawą i jeszcze w Korei, gdzie osłaniał Marines nad Chosin Reservoir. Szerzej znany stał się długo po wojnie, kiedy w 1998 roku udaremnił napad na bank.
Zainspirował go Charles Lindbergh
Sam Folsom, podobnie jak Joe Foss, zainteresował się lataniem zainspirowany wyczynami Charles’a Lindbergha. Najpierw jednak zgłosił się do marynarki i po przeszkoleniu został oficerem Naval Reserve. Następnie starał się o przydział do lotnictwa, ale by rozpocząć szkolenie musiał zrezygnować ze stopnia oficerskiego marynarki. Dopiął swego i trafił do Jacksonville Naval Air Station (FL), gdzie jako kadet uczył się pilotażu na dwupłatach Grumman F3F-2, tam też 7 grudnia 1941 roku zastał go wybuch wojny. Promowany na podporucznika rezerwy lotnictwa Marines, trafił w końcu do jednostki liniowej marcu 1942. Była to eskadra myśliwska VMF-121 formująca się w Kerney Mesa, koło San Diego w Kalifornii. Warunki szkolenia były bardzo ciężkie, głównie z powodu braku samolotów. Na 80 pilotów przypadało 20 maszyn F4F-3/4 Wildcat. Przed wyruszeniem na front Folsom zdołał wylatać tylko 25 godzin na tym myśliwcu (łącznie miał ok. 250 godzin nalotu). Wielu jego kolegów nie miało nawet tego szczęścia i odbyło tylko po kilkanaście godzin lotu na Wildcatach.
Byliśmy totalnymi, absolutnymi żółtodziobami.
W drodze na Guadalcanal
VMF-121 została skierowana jako uzupełnienie sił Marines broniących wyspy Guadalcanal w Archipelagu Wysp Salomona. W sierpniu 1942 roku Amerykanie odbili wyspę, na której Japończycy budowali lotnisko zagrażające bezpośrednio komunikacji USA z Australią. Z odległych o kilkaset kilometrów baz w Archipelagu Bismarcka lotnictwo cesarskie regularnie atakowało pozycje Marines. Flota japońskich okrętów dostarczała zaopatrzenie i ostrzeliwała Lotnisko Hendersona na wyspie. Siły lotnicze podlegały ogromnej presji przeciwnika i ponosiły wielkie straty. Zanim na wyspę przybyła eskadra VMF-121 upłynęły dwa miesiące wyczerpujących walk.
Płynący na południowy Pacyfik piloci eskadry rozkoszowali się rejsem na luksusowym transatlantyku. Po dotarciu na Samoa mieli chwilę przerwy i wyruszyli do Naumea na Nowej Kaledonii. Tam odebrali swoje nowe samoloty i przy pomocy lotniskowca eskortowego USS Copahee mieli dotrzeć na wyspę. Pierwsze próby startu z okrętu 29 września 1942 nie były dla Folsoma szczęśliwe. Miał trudności z utrzymaniem równego lotu po gwałtownym starcie z katapulty okrętu. Kolejni dwaj piloci wylądowali w wodzie. 2nd Ltn. Elliott z VMSB-241 zginął wraz ze swoim SBD-3 Dauntless (BuNo 06535). Kolega z VMF-121, 2nd Ltn. Bob Simpson został uratowany (F4F-4 BuNo 11729).
Cactus Air Force Deluxe Set – Wildcat i Airacobra nad Guadalcanal – malowania z zestawu
Miedzy 7 a 11 października lotniskowiec podpłynął w rejon Guadalcanalu i wysłał w powietrze 20 Wildcatów eskadry, które wylądowały na wyspie. Folsom dotarł na wyspę inaczej, w grupie kilkunastu pilotów, na pokładzie samolotu transportowego C-47. Lądowanie odbyło się w deszczu, 8 października 1942. Nie dotarły jeszcze wtedy wszystkie samoloty, więc pierwszym zadaniem jakie otrzymali nowoprzybyli było wykopanie okopów dla osłony przed odłamkami w czasie bombardowań. Dwa dni później ostatnia grupa pilotów dotarła lecąc Wildcatami. Wilgoć i inne atrakcje lasu tropikalnego miały im towarzyszyć przez kolejne dwa miesiące.
Folsom trafił do sekcji ośmiu samolotów prowadzonych przez dowódcę eskadry Duke Davisa. Drugą sekcją dowodził Joe Foss, najsłynniejszy as eskadry. Jednostka liczyła łącznie 40 pilotów, a kolejne dwa miesiące przeżyło ich tylko 20. Trzech lub czterech nie wytrzymało trudów służby, a reszta poległa.
Piloci VMF-121 na Guadalcanal, Pierwszy z lewej Sam Folsom. Zdjęcie Sam Folsom via John Mollison
W walce z Japończykami
Pierwsza walka Sama Folsoma obnażyła problemy z wyszkoleniem i sprzętem. Przechwycenie dwusilnikowych bombowców G4M Betty na wysokości 30 000 stóp (ok 9 000 m) było nieudane. Zawiodły karabiny maszynowe, których smar zamarzł na tej wysokości.
Dalsze boje prowadzone przez miesiąc nie przyniosły mu sukcesów. W słynnej walce w samolotami atakującymi wyładunek zaopatrzenia na wyspę, 11 listopada 1942 roku, Folsom zdołał tylko uszkodzić Zero, które jednak nie wybuchło po ostrzale, jak to miały one w zwyczaju. Uszkodzony samolot oddalił się dymiąc i nie zauważono miejsca jego upadku, został więc zaliczony jako prawdopodobny.
Sam Folsom (Wildcat nr 29) zestrzeliwuje bombowiec G4M-1 Betty, 12 listopada 1942. Na pierwszym planie P-400 Airacobra z 67 Dywizjonu USAAF. Malował Piotr Forkasiewicz
Dopiero 12 listopada Sam zestrzelił w końcu dwa samoloty, bombowce G4M Betty. Kiedy patrol ośmiu Wildcatów czekał razem z Airacobrami na wysokim pułapie, kpt. Joe Foss zauważył lecące na małej wysokości bombowce z jednostki 705 „Misawa” Kokutai. Rozkaz do walki, który wydał, był lakoniczny: „Let’s go gang”. Wszyscy poszli w dół w szaleńczym nurkowaniu. Folsom zaatakował klucz bombowców. Pierwszy samolot zapalił się od ataku innego Wildcata. Nasz bohater spróbował się z drugim, któremu trafił pilota, i samolot szybko wzbił chmurę rozprysków wody. Trzeci bombowiec z klucza wymagał trochę więcej pracy.
Gdy zbliżałem się do niego od tyłu, zaczął wykonywać ślizgi z boku na boku – choć leciał tuż nad powierzchnią wody. Japoniec obsługujący ogonowy karabin maszynowy grzał do mnie nieprzerwanie, a gdy tylko samolot wykonywał swój lekki ślizg, dołączali do niego strzelcy boczni. Nagle z jego prawego silnika buchnął biały dym i niemal jednocześnie samolot uderzył ogonem o taflę oceanu, wysyłając w górę chmurę wody. Cudem jednak pilot opanował maszynę i kontynuował lot. Zbliżyłem się po raz kolejny i wystrzeliłem w niego resztkę amunicji. Tym razem nagrodą był widok samolotu uderzającego o fale bez szans na ratunek, najpierw prawym skrzydłem, co po prostu wbiło go w wodę.”
Kiedy Folsom wracał do bazy, dogoniła go trójka Zer. Uniknięcie zestrzelenia kosztowało wiele wysiłku, wylądował z dziurą od pocisku 20 mm w skrzydle. Klapa zwisała bezładnie i o mało co nie zrolował w bok przy lądowaniu.
Sam Folsom przy swoim Wildcacie, połatanym po spotkaniu z Zerami 12 listopada 1942
W nocy z 12 na 13 listopada 1942 odbył a się pierwsza Bitwa koło Guadalcanalu, w której amerykańskie siły nawodne odparły atak japońskich okrętów. Rankiem kpt. Joe Foss wysłał Folsoma na rozpoznanie położenia niedobitków floty przeciwnika. Wybrał go ze względu na doświadczenie służby w marynarce, liczył że dzięki temu lepiej rozpozna okręty. Podczas startu zgubił się skrzydłowy Folsoma, więc samotny Wildcat ruszył w ryzykowną misję. Za wyspą Savo znalazł uszkodzony pancernik w otoczeniu niszczycieli:
Był to potężny okręt, większy chyba niż jakikolwiek, jaki dotąd w życiu widziałem. Trudno byłoby nie rozpoznać charakterystycznego masztu, kształtem przypominającego pagodę, a także pokładów, które wystawały nieregularnie pod każdym możliwym kątem. Widoczny był tylko jeden komin, choć dym wznosił się tuż przed grotmasztem; możliwe, że drugi komin został zniszczony podczas nocnych walk. Jeżeli był to okręt klasy Kongō, jak z początku sądzono, to z tej czy innej przyczyny nie miał drugiego komina.
Po powrocie do bazy zameldował pancernik klasy Kongō, ale później omyłkowo uznano, że był to wybudowany w tajemnicy okręt o wyporności 45 000 ton (typ Yamato, odpowiadający temu opisowi, miał jednak znacznie większą wyporność). W rzeczywistości był to pancernik Hiei, należący do klasy Kongō. Został on zatopiony tego samego dnia w masowym ataku bombowców z Guadalcanalu. Folsom brał udział w ich eskorcie i w atakach na okręty z użyciem karabinów maszynowych. Zmasowany ogień przeciwlotniczy okrętów był dla niego tylko przygrywką do jeszcze silniejszych wrażeń. Wracając spotkał kilkanaście Zero, które urządziły sobie ćwiczenia w strzelaniu do pojedynczego Wildcata. Kiedy udało mu się ich zgubić w chmurach, czekała go jeszcze długa droga do domu w uszkodzonym samolocie.
Pancernik Hiei stara się uniknąć bomb, 13 listopada 1942 koło wyspy Savo na północ od Guadalcanal. Zdjęcie Wikimedia Commons, domena publiczna
W kolejnych dniach Amerykanom udało się w końcu przeważyć szalę walk o Guadalcanal. Odparto próby wzmocnienia japońskiego garnizonu na wyspie. Przeciwnik utracił kilka ważnych okrętów oraz 11 szybkich statków transportowych. Dalsze zaopatrywanie garnizonu wyspy było już niemożliwe. Następnymi akcjami Folsoma nad Guadalcanal było poszukiwanie rozbitków. Najpierw zestrzelonego płk. Bauera, dowódcy grupy powietrznej Marines. Foss i Folsom polecieli w eskorcie łodzi latającej J2F Duck, ale nie zdołali znaleźć rozbitka przed zmierzchem.
Drugi myśliwiec i ja, wraz z Grummanem J2F „Duck”, polecieliśmy szukać pułkownika, którego widziano ostatnio, jak płynął w stronę lądu – oddalonego jednak o co najmniej dwadzieścia mil. Zanim dotarliśmy do wskazanego obszaru, zrobiło się ciemno, wszystko pochłonęła atramentowa czerń. Mimo to rozpoczęliśmy poszukiwania (koniec końców zakończone niepowodzeniem), ale w ich trakcie nasza sekcja uległa rozdzieleniu. Latałem nisko nad oceanem, mając nadzieję, że jakimś trafem wypatrzę rozbitka, lecz po pewnym czasie zdałem sobie sprawę z beznadziejności misji i skierowałem się do domu. Była to samotna podróż, a od lądowiska myśliwców na Guadalcanal dzieliło mnie sto mil. Leciałem w totalnych ciemnościach, zdany li tylko na własną orientację. Uwierzcie mi: trudno opisać ulgę, jaką odczułem, gdy wreszcie dojrzałem koniuszek wyspy.
Drugą akcją poszukiwawczą, tym razem zakończoną sukcesem, było ratowanie załogi zestrzelonej Latającej Fortecy B-17, która wracała z nalotu na Rabaul. Wzięły w niej udział trzy Wildcaty z podwieszanymi zbiornikami paliwa umożliwiającymi lot na dłuższym dystansie.
Po zakończeniu walk eskadra VMF-121 został odesłana na odpoczynek. Sekcja Fossa trafiła do Australii, sekcja w której był Folsom do Faleolo na Samoa, gdzie dołączyła do VMF-111.
Start F4F-4 Wildcata nr 29 z podkadłubowym zbiornikiem paliwa. W tle widać myśliwce P-38 Lightning, które pojawiły się na Guadalcanalu w listopadzie 1942. Najprawdopodobniej jest to start do ostatniej misji Sama Folsoma, na poszukiwanie zestrzelonej załogi B-17, 15 listopada 1942. Niestety nie udało nam się potwierdzić tej informacji przed śmiercią pilota. Może ktoś z naszych czytelników potrafi to potwierdzić?
Odpoczynek bo bitwie
Spokojny bieg służby na zapleczu frontu regenerował siły. Znalazł się w końcu czas na wypielęgnowanie przydzielonego samolotu. Wildcat numer boczny „5” został ozdobiony wizerunkiem Popeye w galowym mundurze Marines. Pod kabiną znalazło się oznaczenie trzech zwycięstw Folsoma. Interesującym akcentem są białe pasy przy gwiazdach, wprowadzone na początku 1943 roku i domalowane w jednostce do oznaczeń starego typu.
Sam Folsom i jego Wildcat „Popeye” z VMF-111 na Samoa, początek 1943 r. Zdjęcie Sam Folsom via John Mollison
Sam Folsom wsiada do kabiny swojego Wildcata. Samoa, początek 1942 r. Zdjęcie Sam Folsom via John Mollison
Nie był to jednak koniec służby naszego bohatera. Służył potem w pionierskiej jednostce nocnych myśliwców F-4U-2N Corsair VMFN-533 na Okinawie w 1945 r, następnie podczas wojny w Korei wspierał Marines wycofujących się znad Chosin Reservoir. Odszedł ze służby w 1960 roku jako podpułkownik. W 1998 roku uniemożliwił napad na bank wzywając policję i biorąc udział w obezwładnieniu napastnika. Zmarł 13 listopada 2022, w jeden dzień po osiemdziesiątej rocznicy zwycięstwa nad japońskimi bombowcami w rejonie Guadalcanalu. Był jednym z ostatnich żyjących pilotów Marines z Drugiej Wojny Światowej.
Sam Folsom z modelem Wildcata Arma Hobby, wiosna 2022. Zdjęcie Gerrit Folsom
- Specjalne podziękowania za pomoc w przygotowaniu artykułu kieruję do pani Lindsey Folsom i pana Gerrita Folsoma, dzieci Sama Folsoma, oraz do pana Johna Mollisona.
Literatura
- Folsom, Samuel. Wildcat Squadron, rękopis wspomnień spisany podczas pobytu na Samoa, 1943 r.
- Doll, Thomas. Marine Fighting Squadron One-Twenty-One (VMF-121). Squadron Signal, Carrolton 1996.
- Lundstrom, John B. The First Team and the Guadalcanal Campaign, Naval Fighter Combat from August to November 1942. Naval Institute Press, Annapolis 2005.
- Mollison, John. „Popeye” as flown by Sam Folsom, VMF-121
- Persinger, Ryan, Pfc. He’s One of the Last Living WWII Marine Corps Pilots, Military.com 20 Jul 2018.
- Reed , Patrick. Guadalcanal Fighter Pilot, Leatherneck Magazine, July 2020.
- Wywiad z Samuelem Folsomem, nagranie ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA link.
Zobacz jeszcze:
- Modele samolotu F4F-4 Wildcat z oznaczeniami Sama Folsoma: Link
Modelarz, który ma szczęście pracować w swoim hobby. Na co dzień osoba szara i niepozorna. Ożywia się dyskutując o modelarstwie, teoriach spiskowych, Wielkim Księstwie Litewskim i marketingu internetowym. Współwłaściciel Arma Hobby. Skleja figurki, samoloty i broń pancerną, głównie polonika i lotnictwo morskie.
This post is also available in: English