Forma wtryskowa modelu TS-11 Iskra trafiła już do prób w warsztacie. Przyszedł czas na omówienie części plastikowych i składalności modelu. Przyjrzyjmy się zatem zaletom modelu i temu, co nie wyszło do końca tak, jak planowaliśmy.
Zalety modelu TS-11 Iskra z Arma Hobby w skali 1/72
Właśnie sklejam TS-11 Iskrę „z pudełka”, mogę więc na gorąco podzielić się uwagami na temat naszego modelu. Główną zaletą modelu TS-11 Iskra jest dopracowana bryła – nie wymaga poprawek psujących frajdę montażu. Sama bryła to nie wszystko, bardzo dobrze odwzorowane są detale powierzchni, „dużo sie dzieje”. Podział części jest tak zaplanowany, aby ułatwić złapanie geometrii modelu. Skrzydło jest mocowane do dźwigarów, a jego łączenie z kadłubem przebiega po linii łączenia jak w oryginalnym samolocie. Dzięki temu łatwo jest rozebrać model na dioramę. Dodatkową zaletą jest szczegółowe odwzorowanie przestrzeni między kadłubem a skrzydłem widocznej od strony luków podwozia. Nadaje to unikalnego smaku i trudno oprzeć się wrażeniu realizmu i bogactwa detali w tym miejscu.
Wnętrze kabiny, obok wanny z panelami bocznymi i tablic przyrządów z celownikiem, ma odwzorowane także konstrukcje burt kadłuba i najważniejsze ich elementy. Ważne jest to, że nie ma pustych miejsc.
Opcjonalne elementy, takie jak otwarte klapy, pylony z uzbrojeniem, łuskozbieracz, owiewka kamery – są tak zaprojektowane, aby łatwo je było zamontować, dzięki bolcom od wewnętrznej strony kadłuba bądź skrzydeł. Hamulce aerodynamiczne mają od spodu pocieniony plastik, dzięki czemu łatwo je wyciąć, a blaszka fototrawiona do wykonania ich w pozycji otwartej wchodzi w podcięcie bez żmudnego pasowania, plug and play.
Rzeźba detali powierzchni, linii podziałów jest delikatna i prawidłowa. Bardzo ładnie wyglądają hamulce aerodynamiczne, liczne wzierniki oraz zawiasy lotek i sterów.
Wymienione cechy modelu opisuję na podstawie drugich wtórnych wtrysków, po nich wykonano tylko najdrobniejsze poprawki i forma została wysłana do Polski. Przejedźmy teraz do tego, co w modelu nie wyszło do końca tak jak chcieliśmy.
Drobiazgi pozostawiające niedosyt
Jak napisał Piotr Dmitruk, pierwsze próbne wtryski sklejały się jak przysłowiowa Tamigawa, a krawędzie spływu skrzydeł i statecznika były ostre jak żyletka. Te ostre krawędzie nie do końca dobrze się wtryskiwały (i nie oddawały tego co jest w oryginalnej iskrze, polecam sprawdzić samemu;). Problemem były także linie podziału różnej grubości i gdzie niegdzie błędne.
Niestety, poprawiając je, producent formy trochę przesadził. Niektóre elementy zostały odrobinę za bardzo pogrubione, tak, że spasowanie nie jest już idealne. Stało się tak z przednią wręgą kabiny pilotów, i z dolnymi połówkami skrzydeł oraz owiewkami luków podwozia. Oczywiście lekkie zeszlifowanie w odpowiednich miejscach przywraca stan prawie idealny. Mamy jednak żal, że piękny efekt składania modelu „jak klocków lego” został nieco osłabiony. Innym niedociągnięciami są za grube niektóre kołki pozycjonujące, jeden panel inspekcyjny za dużo, brak kilku linii podziału blach oraz brak punktów pozycjonujących anteny na spodzie kadłuba.
Sam model buduje się dobrze, o ile pamiętamy o naprawieniu tych drobnych usterek. W instrukcji modelu będzie dokładne podane, co zrobić, aby sklejanie przebiegało płynnie, bez trudu.
Muszę przyznać, że po pierwszym strachu odetchnąłem z ulgą, gdy okazało się, że niezależne od nas problemy z produkcją formy odbiły się tylko trochę na łatwości budowy modelu, podczas gdy wierność oryginałowi i poziom zdetalowania pozostały bardzo dobre.
Pobierz dodatek – plik z korektą linii podziału blach 4MB
Model TS-11 Iskra w sklepie Arma Hobby klik
This post is also available in: English
Mam „wypasioną” wersję – rewelacja! A że na mojej półce od dawna gości stara iskra z Masterkrafta (obecnie Misterkraft, pakuje ją Plastik), to widzę różnicę, mimo, że tamtemu staremu dorobiłem chyba kilkadziesiąt części, wymieniłem owiewkę, poprawiłem bryłę itp. Ten nowy model jest naprawdę na poziomie, nawet bez dodatków. Gdyby wypuściła go np. Tamiya, każdy piałby z zachwytu.
Teraz zróbcie tak by wasza iskra kosztowała tyle samo co iskra z plastyka a nie 2 dychy czy nawet 3 za model wielkości dłoni dorosłego.
Nie no! Powinni dopłacać jeszcze do tego, że łaskawie kupisz model… Jak by firma nie ponosiła kosztów opracowania i wyprodukowania modelu. „Zróbcie to, zróbcie tamto, ja chcę taki, a ja taki model… i najlepiej żeby kosztował poniżej 10 zł ” – polskie piekiełko 😉 A tak na poważnie to dawać w końcu te Iskry, cena na pewno będzie odpowiednia do jakości modelu!
Wojtek trochę przesadził ze skromnością: „Główną zaletą modelu jest dopracowana bryła” – tak to można pisać o modelach FROG z lat ’60. Mam już próbne wypraski (z tej drugiej, poprawionej serii) i dla mnie bardzo fajne jest świetne zdetalowanie. Nawet w wersji podstawowej, bez blaszek (nie mam ich), model jest świetnie zdetalowany, lepiej niż nowe Airfixy. Kokpit jest „pełen” – fajne fotele, wanna z bocznymi panelami pełnymi tych wszystkich „dynksów”, trójwymiarowe tablice przyrządów, bardzo fajne drążki i orczyki, elementy konstrukcji i liczne wihajstry na burtach. O komorach podwozia Wojtek pisał – wyglądają bardzo realistycznie i trójwymiarowo.
„Walczyłem” chwilkę z tą za grubą dolną powierzchnią skrzydła – problem znika, gdy podszlifować jego wewnętrzną stronę. Sprawa prosta i nie ma żadnego ryzyka uszkodzenia detali. Po takim zabiegu pasuje bardzo dobrze, bo poza grubością dopasowanie do wnęki w górnej połówce jest świetne, trzyma się nawet bez kleju! I to wszystko jest o wiele mniej kłopotliwe niż np. poprawiania grubych krawędzi spływu w Hurricanie Airfixa.
Choć nie jestem fanem odrzutowców, Iskra zrobiła na mnie wrażenie.